To, co się obecnie dzieje w życiu teatralnym naszego kraju,
zasługuje na szczególną uwagę, atoli nie ze względu na wyjątkowość
artystycznych dokonań, a wręcz przeciwnie - z powodu tandety i prymitywnego
populizmu, który stara się epatować widza laboratoryjnym poszukiwaniem
złego gustu i smaku.
Taki rodzaj produkcji artystycznej ujemnie wpływa na
kształtowanie edukacji teatralnej, a także posiada destruktywny wpływ
na postawy moralne młodego pokolenia Polaków. W państwowych teatrach
wystawia się pseudoawangardowe utwory sceniczne, preferujące obsceniczność,
pornografię, hedonistyczny styl życia i wszystko, co ośmieszać może
społeczną naukę Kościoła katolickiego. Nietrudno się zatem domyślić
proweniencji zacnych autorów, jak również ich światopoglądowych i
moralnych predylekcji.
Brak szacunku do teatru artystycznego oraz pretensjonalizm
płynący z niektórych scen stają się coraz częściej domeną współczesnego
polskiego teatru, ale też tak naprawdę nie o teatr się rozchodzi,
gdyż dziś istotą scenicznego wydarzenia staje się skandal obyczajowy,
a nie walory artystyczne spektaklu. Wówczas to - "nieważne, co się
o nas mówi, ważne, że w ogóle się mówi", a za to już w Polsce płaci
się zupełnie przyzwoicie. Szkoda tylko, że pieniędzmi podatników.
Do lamusa poszły studyjne poszukiwania metod aktorskich czy mozolne
próby kreowania nowoczesnego teatru (nie utożsamiać z teatrem modnym),
którym przed laty mogła się szczycić w całym świecie polska scena
dramatyczna.
Dziś niektórzy młodzi reżyserzy, trafnie nazwani "twórcami
niepokoju kloacznego" czy "ulepszaczami" teatru, szukają komercyjnych
rozwiązań, które schlebiają, niestety, najniższym gustom publiczności.
Zabieg ten jest trywialny i ma związki nie z miarą Fidiasza,
a z miarką krawiecką i dlatego jest to klasyczne "przyszywanie nowej
podszewki do starego płaszczyka". Aktorom nakazuje się wrzaskliwie
wypowiadać kwestie (to ta nowa ekspresja wykonawcza), ubiera się
ich w dżinsy i ciężkie buty, dodaje obscenicznego seksu, wulgaryzmów,
dyskotekowej muzyki - i dzieło gotowe.
Drodzy bywalcy teatralni - jak mawiał był Witkacy - nie
dajcie się nabierać, gdyż to są artystyczne knoty, o których w peanach
piszą tylko tacy sami znawcy teatru, jak ci kontrowersyjni "twórcy". Pamiętajmy, że teatr artystyczny jest czymś żywym i spontanicznym
- zjawiskiem bazującym na wielowiekowej kulturowej tradycji, dlatego
wcale nie musi odwoływać się do mody - bo ona, jak wiemy, najczęściej
pstrego rumaka dosiada. Wierzącym czytelnikom odradzam oglądanie
spektakli, które są oparte na dramatach Sarah i Kane, Marka Ravenhilla
czy Wernera Schwaba - szkoda czasu!
PS
Laureat Literackiej Nagrody Nobla - Dario Fo też nie jest
lepszy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu