LIDIA DUDKIEWICZ: - Należy Pani do sztabu wyborczego Mariana Krzaklewskiego - dlaczego zdecydowała się Pani zaangażować tak wyraźnie po stronie przewodniczącego "Solidarności"?
SENATOR KRYSTYNA CZUBA: - Mariana Krzaklewskiego
poznałam osobiście w 1993 r. Rozpoczynał wówczas działalność jako
przewodniczący "Solidarności". Nie było łatwo kierować "Solidarnością"
po legendarnym Lechu Wałęsie. Marian Krzaklewski sam mówił, że został
wybrany prawie przypadkowo. Nie miał "kombatanckich papierów". Zaangażował
się w pracę naukową i działalność związkową. Od początku wiele kręgów
patrzyło nieprzychylnym okiem na młodego, mało znanego człowieka.
Mówiono: pewny siebie, zarozumiały, niesprawdzony.
Pracowałam wówczas w Stowarzyszeniu Rozgłośni Katolickich
VOX. Pomyślałam, że trzeba poznać Mariana Krzaklewskiego, pytając
o rodzinę. Sądzę, że takie rozpoznanie jest najbliższe prawdy. Pojechałam
do Gdańska, wcześniej przedstawiając prośbę o wywiad. Przyjął mnie
serdecznie i zwyczajnie. Mówił także bardzo zwyczajnie o swoich radościach
i potknięciach. Mówił o żonie i synach. Ślub Maryli i Mariana Krzaklewskich
miał miejsce 11 listopada. Datę tę wyznaczyli świadomie, aby powiedzieć
i zawsze przypominać sobie, że są związani z Niepodległą Ojczyzną.
Rodzice Maryli i Mariana pochodzą z Kresów. Maryla jest magistrem
rehabilitacji ruchowej. Postawiła na rodzinę. Od lat niemal sama
wychowuje synów, bo mąż ani w sercu, ani w rozkładzie dnia nie rozdziela
rodziny i Ojczyzny. Czasem jest to tematem sprzeczek czy niezadowolenia
żony. Jak bardzo jednak mąż ceni rodzinę - widać nawet w jego haśle
wyborczym. Marian chwali żonę za lojalność i konsekwencję. Docenia
to, że zależy jej na domu. Pani Maryla jest bardzo elegancką, atrakcyjną
kobietą. Synom - Michałowi i Piotrowi - Marian Krzaklewski poświęca
czas w niedzielę. Wspominając własne dzieciństwo - dom z ogrodem
i wspólne zbieranie jabłek - Marian Krzaklewski wie, że nie dorównuje
swoim rodzicom w wychowaniu dzieci.
Matka M. Krzaklewskiego do niedawna prowadziła domowy
telefon zaufania dla obrony życia. Poznałam ją w Rzeszowie. Pokazywała
albumy rodzinne, mówiła o troskach i niepowodzeniach, trochę o radościach.
Ojciec - dyrektor szpitala, lekarz - więziony był w 1940
r. w stalinowskim więzieniu w Rzeszowie. Za obronę życia nienarodzonych
został usunięty ze szpitala. Jako jeden z pierwszych w Polsce podejmował
w parafiach w Rzeszowskiem tematykę obrony życia nienarodzonych.
Znam też siostrę Mariana - Barbarę - posłankę na Sejm,
także obrończynię życia nienarodzonych. Miałam okazję poznać braci
Mariana. Sądzę, że rodziny Krzaklewski wstydzić się nie musi. Za
mało ją tylko pokazuje.
Trzeba pamiętać, że podobnie jak przy wyborze męża czy
żony poznaje się ich rodziny - tak, gdy chce się wybrać prezydenta
Polski, trzeba także przyjrzeć się rodzinie kandydata. Skąd pochodzą,
kim są? Prawdziwi, zwyczajni - czy udają?
- W Polsce jest wielu ludzi mających dobre rodziny chrześcijańskie i polskie korzenie. Zapewne są i tacy wśród kandydujących na prezydenta. To jednak nie wystarcza.
- Oczywiście, że nie wystarcza. Marian Krzaklewski pokazał, co potrafi. Przed wyborami parlamentarnymi w 1997 r. pozbierał polską prawicę i spowodował jej zjednoczenie. Nie było to łatwe. Wydawało się prawie niemożliwe. Prawica się dopiero tworzyła, istniało kilkadziesiąt, a może więcej, partii i partyjek. Niektóre śmieszne, nawet w nazwie. Uporządkowanie sceny politycznej, tak aby się z nas nie śmiano i abyśmy sami się nie śmiali i nie płakali na przemian, było konieczne. Marian Krzaklewski próbował łączyć skrajności: "ogień i wodę". Wielu mówiło, że to bez sensu. Nie sądzę, że "bez sensu". Polacy są indywidualistami. Wszyscy muszą znaleźć dla siebie miejsce w preferencjach politycznych i wyborczych. Ten indywidualizm nam nie pomaga, ale musimy z nim żyć. Musimy też starać się wzajemnie rozumieć. Myślę, że taka szeroka formuła jest potrzebna i konieczna. Warto też przypomnieć, że polska prawica ma dopiero 10 lat - to " dziecko", które rośnie i dojrzewa.
- W AWS znalazło się także SKL. Członkowie tego ugrupowania są także w wyborach prezydenckich, a przecież kontestowali program Mariana Krzaklewskiego?
- To prawda, że kontestowali, ale nie wszyscy. SKL
- jak wszystkie ugrupowania - charakteryzuje się dużą różnorodnością.
Do SKL należy znakomity katolik, obrońca rolników, poseł z łomżyńskiego.
Jest minister kultury, zakorzeniony w polskiej tradycji, który kocha
narodowe dziedzictwo.
W każdym ugrupowaniu znajdują się ludzie o różnym formacie.
Niestety, indywidualizm i ambicje w każdym ugrupowaniu są potężne.
I dają o sobie znać. Czasem nie potrafimy porozumieć się z powodu
pychy i zazdrości. To nasze grzechy. Zdarza się, że Polacy piją,
kłócą się, ale w ostatniej chwili mobilizują siły. Przypomnę, że
o zdradę został oskarżony nawet Tadeusz Kościuszko. Był więźniem
cara Rosji, a oskarżono go o kolaborację z carem.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu