Nie będzie więc w Szwajcarii możliwe całkowite zasłanianie twarzy w miejscach publicznych. Przewidziano jednak wyjątki, np. dla miejsc kultu religijnego.
Reklama
- Nie chcemy radykalnego islamu w naszym kraju – oświadczył przewodniczący UDC Marco Chiesa, wyrażając radość z wyniku referendum.
Wprawdzie tekst poddany pod głosowanie nie wspomina wprost ani o burce (całkowicie zakrywającej kobietę i wyposażonej w „kratkę” na wysokości oczu), ani o nikabie (zakrywającej ciało z wyjątkiem oczu), ale plakaty kampanii referendalnej nie pozostawiały żadnych wątpliwości, że chodzi właśnie o te muzułmańskie ubiory. Nie będzie także można zasłaniać twarzy w czasie demonstracji.
Tym samym Szwajcaria dołączyła do Francji, Austrii, Bułgarii, Belgii i Danii, które już wcześniej wprowadziły podobny zakaz. Przeciwne mu były rząd federalny i parlament.
Przeciwnicy zakazu argumentują, że w Szwajcarii dotyczy on zaledwie kilkudziesięciu kobiet, w większości miejscowych konwertytek na islam. Dotknie on zwłaszcza bogate muzułmańskie turystki, które przyjeżdżają na zakupy do sklepów Genewy czy Zurychu.
Zwolennicy zakazu natomiast podkreślają, że chodzi o powiedzenie „nie” islamizmowi, a nie „muzułmanom, którzy oczywiście mają swe miejsce” w Szwajcarii. Stanowią oni w tym kraju około 5,5 proc. spośród 8,5 mln mieszkańców i pochodzą głównie z terenu byłej Jugosławii, gdzie nie ma tradycji noszenia burek lub nikabów.
W 2009 r. Szwajcarzy w referendum przyjęli zakaz budowania minaretów przy meczetach.