W ostatnich latach niejednokrotnie dochodziło do różnego typu
antykatolickich deformowań historii Polski na łamach prasy i prób
kształtowania swoistej "czarnej legendy" polskiego Kościoła katolickiego.
Szczególnie jaskrawym przykładem tego typu zachowań były piętnowane
w tym roku w Niedzieli skrajne kalumnie przeciw bohaterskiemu przeorowi
Klasztoru Jasnogórskiego - ks. Augustynowi Kordeckiemu na łamach
Dziś, Aneksu i Angory. Gorzej, gdy antykościelne androny wychodzą
nie tylko spod piór publicystów, ale trafiają nawet na karty podręczników
szkolnych jako płody "radosnej twórczości" poważnych zdawałoby się
historyków, ba profesorów. Szczególnie żenującym przykładem treści
tego typu są wydane w 1998 r. dwa podręczniki prof. Andrzeja Garlickiego,
kolejny już - trzeci raz z rzędu dziekana Wydziału Historycznego
Uniwersytetu Warszawskiego. Prof. Garlicki należał przez wiele lat
do najbardziej wpływowych PZPR-owskich historyków i ma szczególnie
duże "zasługi" w przyczernianiu postaci Marszałka Polski - Józefa
Piłsudskiego. Słynna była historia listu wystosowanego do niego z
USA przez polskiego emigracyjnego historyka - prof. Wacława Jędrzejewicza
ze słowami: "Szanowny Panie Profesorze! Z obrzydzeniem odłożyłem
kolejny tom Pana książki o Piłsudskim!". Prof. Garlicki bardzo dawno "
wyróżnił się" jako tendencyjny historyk ze skrajnymi uprzedzeniami
antykościelnymi. Na łamach Polityki z 1963 r. donosił z wielką werwą,
jaką to niebezpieczną dla państwa ludowego sprawą jest nauczanie
inne niż socjalistyczna wersja historii w dziesiątkach tysięcy punktów
katechetycznych. Zdaniem Garlickiego, dopuszczenie do tego typu pluralizmu
w nauczaniu prowadziło do bardzo groźnego mącenia w głowie uczniom.
Minęło kilka dziesięcioleci, a prof. Garlicki dalej z
uporem daje wyraz swym skrajnym antykościelnym uprzedzeniom. Oto
parę najjaskrawszych przykładów z wydanego w 1998 r. podręcznika
A. Garlickiego Historia 1815-1939. Polska i świat dla III klasy szkół
ogólnokształcących. Całkowicie pomijając nawet nazwiska niektórych
ludzi Kościoła, szczególnie zasłużonych dla Polski we wspomnianym
okresie, od ks. S. Staszica do ks. P. Wawrzyniaka - prof. Garlicki
tym chętniej snuje niesprawiedliwe uogólnienia na temat Kościoła
i niektórych jego hierarchów. Szczególnie oburzającym - i to zarówno
ze względu na rażącą "niezgodność z faktami, jak i krzywdę wyrządzoną
pamięci wielkiego polskiego patrioty - jest użyte przez prof. Garlickiego
sformułowanie w odniesieniu do abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego,
iż: ´Wartość nadrzędną stanowił dlań interes Kościoła i jeśli tylko
nic mu nie zagrażało, był gotów pozostawać lojalnym poddanym cara.
Była to w tym czasie częsta, nie tylko w zaborze rosyjskim, postawa
hierarchów kościelnych, niezrozumiała dla patriotycznych kręgów społeczeństwa
polskiego´. A dla mnie osobiście jest niezrozumiała postawa prof.
A. Garlickiego, pomawiającego o brak autentycznego patriotyzmu abp.
Felińskiego, człowieka, o którym sam pisze kilka stron dalej, że
został na 20 lat zesłany przez władze carskie do Jarosławia nad Wołgą,
250 km na północny wschód od Moskwy za próbę wybronienia przed egzekucją
ks. Agrypina Konarskiego. Uściślijmy tu, że o zesłaniu abp. Felińskiego
w głąb Rosji zadecydowało nie wybranianie przez niego powstańczego
kapelana kapucyna A. Konarskiego, lecz ostry protest przeciw jego
egzekucji. Na rozmiary represji wobec arcybiskupa (spędził 20 lat
na zesłaniu w Jarosławiu) najbardziej wpłynął jednak inny fakt -
wystąpienie przez Felińskiego z listem do cara, proszącym, aby: ´z
Polski uczynił naród niepodległy, dynastycznym tylko węzłem połączony
z Rosją´ (list podany został ku wściekłości władz carskich do publicznej
wiadomości na łamach francuskiego Le Monde)".
List arcybiskupa do cara, postulujący "uczynienie Polaków
narodem niepodległym" jest najlepszym dowodem skrajnej fałszywości
twierdzeń prof. Garlickiego, że Feliński "był gotów pozostawać lojalnym
poddanym cara", jeśli tylko nic nie zagrażało interesowi Kościoła.
Żaden "interes Kościoła" nie zmuszał abp. Felińskiego do tak ryzykownej,
patriotycznej deklaracji. Gdyby prof. Garlicki kiedykolwiek czytał
wspaniałe pamiętniki abp. Felińskiego, nie miałby chyba już nigdy
wątpliwości co do siły patriotycznych uczuć słynnego hierarchy. Życzyłbym
wszystkim historykom takiej skali identyfikacji z narodem i tak mocnego
przeżywania jego wszystkich dylematów i bólów. Sam abp Feliński pisał
w swych Pamiętnikach (Warszawa 1986, s. 477) m.in.: "Prawa narodów
do niepodległości bytu są tak święte i niewątpliwe (...). Skażone
lub obałamucone jednostki mogą wprawdzie zrzec się tych praw dobrowolnie,
łudząc zaborców, że to czynią w imieniu całego narodu, głosy takie
wszakże nie odbijają się nigdy żywym echem w sercu ludu; brzmieć,
owszem będą zawsze, jak fałszywa i wstrętna nuta, ci zaś, co ją głoszą,
pozostaną zawsze w sumieniu narodu podłymi tylko zdrajcami (...).
Kto nie żąda niepodległości lub o możebności odzyskania jej zwątpił,
ten nie jest polskim patriotą (...)". Warto przypomnieć, że tak fałszywie
i tak krzywdząco przedstawiany w podręczniku prof. Garlickiego abp
Feliński już jako 14-letni chłopiec został wciągnięty do prac spiskowych
Szymona Konarskiego (wraz z bratem miał się zająć techniczną częścią
drukarni spiskowej), a uczestnicząc czynnie w walkach rewolucji 1848
r. w Poznańskiem, został ranny pod Miłosławiem.
Niezależnie od krzywdzącego przedstawienia postaci abp.
Felińskiego przyczerniony jest również generalnie obraz zachowań
Kościoła katolickiego w Polsce w tym okresie. Przeważająca część
polskich biskupów próbowała przeciwdziałać rusyfikowaniu polskiego
życia kościelnego i część z nich za to srogo płaciła. Np. biskup
płocki Kasper Borowski za swą postawę w tej sprawie zapłacił w 1869
r. trzynastoma latami ciężkiego wygnania w Permie. Znakomity historyk
Marian Kukiel pisał w swych Dziejach Polski porozbiorowej 1795-1921 (Paryż 1983, s. 451), że w 1870 r. na 15 diecezji tylko 3 były obsadzone.
Działo się tak głównie na skutek oporu polskich biskupów, którzy
nie chcieli się podporządkować władzy Kolegium Duchownego w Petersburgu.
Prof. Garlicki "dokłada" również Kościołowi za ewangelizację
innych kontynentów z pomocą odpowiednio dobranego cytatu z pracy
innego historyka. Tak akcentowany przez prof. Garlickiego cytat głosił
m.in.: "Elementem umacniania europejskiej dominacji stawało się chrześcijaństwo,
niezależnie od zamierzeń i pragnień misjonarzy niejednokrotnie przypłacających
życiem szerzenie wiary. Podkreślić wypada, że z reguły nie znali
i nie rozumieli oni miejscowych tradycji (...). Szerzenie chrześcijaństwa
przyczyniło się w rezultacie do niszczenia miejscowych kultur".
Prawdziwość powyższej oceny można byłoby bez trudu podważyć,
choćby na przykładzie szczególnie długo ewangelizowanej przez chrześcijańskich
misjonarzy Ameryki Łacińskiej. By przypomnieć choćby przykład wspaniałego
obrońcy ciemiężonych Indian - dominikańskiego kaznodziei, później
biskupa Chiapas - Bartolome de Las Casas, zwanego "Apostołem Indian"
lub "Protektorem Indian", autora słynnego traktatu o wyniszczaniu
Indian. Można by długo wyliczać przykłady chrześcijańskich misjonarzy,
którzy stawali się prawdziwymi wzorami poznawania, poszanowania i
przechowania miejscowych tradycji Indian, tak jak jezuita, profesor
uniwersytetu - o. Jose de Acosta, który spisał wiele opowieści indiańskich,
po czym zabrał się do napisania jednolitej historii Nowego Świata
od czasów prekolumbijskich. H. M. Bailey i A. P. Nasatir pisali w
swych Dziejach Ameryki Łacińskiej (Warszawa 1962, s. 210) o wielkiej
roli zakonników w badaniu historii i geografii nieznanych dotąd krajów.
Z nieodległej historii można podać piękny przykład działalności o.
Kolbego i jego uczniów w Japonii, dawania przez nich świetnego wzoru
wgłębienia się w tradycje i zwyczaje Japończyków, co budziło wiele
sympatii. Nie twierdzę, że nie istniały również negatywne zjawiska
w działalności tych czy innych misjonarzy na różnych kontynentach.
Razi mnie tylko jednostronne akcentowanie wyłącznie negatywnych skutków
szerzenia chrześcijaństwa na innych kontynentach.
Fragment z nowej książki prof. J. R. Nowaka pt. "Czarna legenda dziejów Polski", która ukaże się pod koniec listopada br. na półkach księgarskich nakładem Wydawnictwa von borowiecky.
Pomóż w rozwoju naszego portalu