Nie myślałem, że tydzień w tydzień przyjdzie mi pisać o samorządach. 
Jak tu jednak o nich nie pisać, skoro zapadają znaczące decyzje o 
ich kształcie w przyszłej kadencji. To ważne, bo przecież wspólnoty 
parafialne właśnie z samorządami współpracują najczęściej. I koniecznie 
dodać trzeba - często najefektywniej. 
A wracając do decyzji, bodaj najważniejszą w ciągu ostatnich 
dni jest ta - jako ustawa sejmowa - o wyborach wójtów, burmistrzów 
i prezydentów miast. Na szczęście upadła skomplikowana koncepcja 
wyborów bezpośrednio-pośrednich autorstwa lewicy (dać ludziom poczucie, 
że o czymś mogą zadecydować, ale w drugiej turze rozstrzygnąć zasadnicze 
sprawy w ciszy partyjnych gabinetów) na rzecz bezpośrednich i w dwóch 
turach wyborów gospodarzy naszych gmin wiejskich i miejskich. Nie 
oznacza to, że znaleziono już idealne rozwiązanie na bolączki samorządu, 
ale na pewno wybory bezpośrednie zwiększą odpowiedzialność tych, 
którzy zajmą wójtowskie, burmistrzowskie czy prezydenckie fotele. 
Oby tylko nie poczuli się jak udzielni władcy na własnych folwarkach. 
Z drugiej strony można sobie wyobrazić wielce destruktywną sytuację 
ciągłego pata decyzyjnego między nimi a radami gmin. Niechaj wtedy 
zawsze zwycięża dobro wspólne, a nie partykularne - partyjne bądź 
osobiste interesy. 
Tym większa odpowiedzialność spada na nas, czyli wyborców. 
Czy zechcemy w ogóle pójść do wyborów? Na kogo i na jakie ugrupowania 
oddamy swoje głosy? Pierwsza kwestia dla dojrzałego społeczeństwa 
powinna być bezdyskusyjna. Nawet mimo dotychczasowego zniechęcenia 
wyborami, nawet mimo zawodu, jaki nader często sprawiają nam wybierani (
nie tylko samorządowcy, ale może przede wszystkim parlamentarzyści), 
nie powinniśmy poprzez absencję wyborczą rezygnować z prawa wyboru. 
W imię społeczeństwa obywatelskiego! 
Na drugie pytanie odpowiedzi oczywiście nie udzielę. Nie 
miejsce po temu i chyba jeszcze nie czas. Co nie znaczy, że nie powinniśmy 
śledzić tego, co dzieje się na tzw. forum samorządowym. Jedne ugrupowania, 
podekscytowane sukcesem w wyborach parlamentarnych, już szykują się 
do triumfu w samorządach. Ich nieformalne hasło brzmi: "My tu wszystko 
przewietrzymy!". Inne ugrupowania łączą się - najczęściej przez podział, 
co znamy już z wielu poprzednich wyborów i wiemy, jakie przynosiło 
skutki. Oby ponad partyjne układy i swoistą "zmowę elit w celu przedłużenia 
samorządowego bytu" wyrosły te ugrupowania, które odwołują się do 
wspomnianego już społeczeństwa obywatelskiego, do idei komitetów 
obywatelskich, które tak wiele dobrego uczyniły u zarania samorządności 
w III Rzeczypospolitej. Wprowadzają one w społeczeństwie ożywczy 
ferment, pobudzają jego aktywność. Nie występują przeciwko komukolwiek, 
nie chcą tylko walczyć ze złem, ale przede wszystkim zabiegają o 
dobro wspólne, o zwykłych ludzi - zjednoczeni w działaniu, wzajemnie 
się wspierający, otwarci na spotkania i dyskusje z innymi. Nawiązują 
do tradycyjnych wartości, chcąc być przy tym nowocześni i skuteczni. 
Na dalszy plan odsuwają sprawy personalne, skupiając się 
przede wszystkim na sformułowaniu programu, którego osnowę mają stanowić 
takie punkty jak: budowa Centrum Logistycznego wokół lotniska w Jasionce, 
tworzenie warunków rozwoju małej i średniej przedsiębiorczości, budowa 
infrastruktury drogowej i komunalnej, pomoc w rozwoju rolnictwa ekologicznego, 
rozwoju turystyki i agroturystyki. Tak zarysowaną osnowę programu 
powinny uzupełnić elementy zgłaszane przez podkarpackie powiaty. 
Jakie to ugrupowanie czy koalicja? Jeszcze raz powtórzę, 
tego nie powiem. Namawiam jednak Czytelników - potencjalnych wyborców 
do pilnego śledzenia tego, co dzieje się wokół wyborów samorządowych. 
A jeżeli słowa napisane powyżej zainspirowały kogoś do aktywności, 
tym lepiej, tym łatwiej przyjdzie mu zidentyfikować tych, którym 
zechce powierzyć losy naszych małych ojczyzn, by budować w nich dobro...
Pomóż w rozwoju naszego portalu



