Podróżuję po kraju z księdzem. Każdy z nas ma wystarczająco
dużo zajęć, aby skazywać się na jazdę jednym samochodem czy tym samym
pociągiem, kursujemy na różny sposób, najważniejsze, aby się spotkać
w wyznaczonym miejscu punktualnie i w pełni sił do pracy. Za nami
ok. 200 transmisji niedzielnych Mszy św. Ich stałą ekipę stanowimy
my dwaj, cała bardzo ważna reszta dobierana jest w zależności od
miejsca transmisji spośród różnych ośrodków TV. To są najczęściej
najwyższej klasy fachowcy, ale dziś będzie o Andrzeju.
Kiedyś, w jakimś momencie, gdy doszło między nami do
żarliwego sporu, powiedziałem: "Andrzeju, pamiętajmy o jednym, ja
prałatem nigdy nie zostanę, więc nie jestem dla ciebie żadną konkurencją,
ty zaś możesz mi tylko pomóc; jeśli od czasu do czasu pomodlisz się
za grzesznika, może dostąpię czyśćca". Gdy w jakimś przedsięwzięciu,
w pracy eliminuje się element ambicjonalnej konkurencji, łatwiej
osiąga się cel, zwłaszcza, gdy można szczyt zdobyć jedynie we współpracy
z drugim człowiekiem. To jest zasada alpinistów, warto rozszerzyć
ją o siebie.
Ks. Andrzej Banaszek, bo o nim mowa, jest z wykształcenia
biblistą, a przy tym uczniem nie byle kogo, samego ks. prof. Waldemara
Chrostowskiego, z którym zresztą wiążą mnie jak najlepsze wspomnienia
jeszcze z czasów PRL-owskich, gdy u Księży Jezuitów na Rakowieckiej
w Warszawie, w redakcji Przeglądu Powszechnego, toczyliśmy rozmowy
o przyszłości. Potem zrobiłem program dla TV o jakże bogatej drodze
Księdza Profesora, na rzecz dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Wtedy
ukazała się praca profesora pt. Żydzi i judaizm w dokumentach Kościoła
i nauczaniu Jana Pawła II (1965-1989). Skoro mowa o księżach w TV,
to pierwszy wywiad telewizyjny przeprowadziłem z samym Prymasem Polski,
a we wrześniu telewizja zaprosiła mnie, obok księży Bronisława Dembowskiego (
dziś biskupa włocławskiego) i ks. Wiesława Niewęgłowskiego (dziś
prałata) do komentowania Światowego Dnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Łączyliśmy się z całym ekumenicznym światem i samym Ojcem Świętym,
który modlił się na Placu św. Piotra w Rzymie. Kilka tygodni temu
spotkałem po latach bp. Dembowskiego we Włocławku, który radośnie
przypomniał sobie naszą wspólną działalność komentatorską. I opowiedział
anegdotkę, jak to wówczas, przed występem przed kamerami TV, któryś
z biskupów radził mu, aby się ładnie uczesał. Anegdotka nabiera rumieńców,
jeśli wiemy, że bp Bronisław nie grzeszy bujną czupryną. Kto sam
z siebie żartuje, równa do wielkich. Ale miało być o ks. Andrzeju,
a ja o jego profesorach (biskup włocławski był wykładowcą Andrzeja
w seminarium).
A może właśnie dzięki nauczycielom Andrzej jest kapłanem
mądrym i skromnym, pracowitym i przyjaznym? Na pewno swoje zrobiła
mama, do której jeździ, gdy tylko pojawia się wolna godzina. Norwid
napisał w pięknym wierszu, że aby napić się z pucharu, wystarczy
przechylić go ręką do ust. Aby napić się ze źródła, trzeba przyklęknąć
i pokłonić się ziemi.
Niebawem ruszymy z moim dużo młodszym przyjacielem w
Częstochowskie. Kościoły, z których zostaną przeprowadzone transmisje,
poznaliśmy, jak również ich gospodarzy, wcześniej i dlatego już dziś
można radować się na spotkanie w Krzepicach, Kłobucku, Wieluniu no
i w stolicy - Częstochowie.
Wcześniej, oczywiście - kierunek Zuzela i tamtejszy kościółek
Prymasa Tysiąclecia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu