Ulewa, która przeszła nad Rynkiem, miała się już ku końcowi.
Zza chmur wyglądało słońce, oblewając Rynek złotym blaskiem. Promienie
odbijały się prawie od wszystkiego -
od mokrych dachów i asfaltu, od kałuż i wystawowych szyb,
nawet od brudnych ciężarówek stojących na pobliskim parkingu. Wzdłuż
krawężników płynęły strumienie wody i kaskadami niknęły w kratkach
studzienek. Powietrze po deszczu zrobiło się jasne i przejrzyste.
Brakowało tylko charakterystycznego zapachu, który zwykle unosi się
po burzy, lecz na burzę było już zbyt chłodno. Od wschodu wiał przejmujący
wiatr i nawet silne słońce nie było w stanie zmienić wrażenia, że
jesień kończy się, zanim się zaczęła.
- Gdzie się w tym roku podziała złota polska jesień?
- spytała starsza pani.
- "Złota polska jesień"? Skąd ja to znam? - zastanawiała
się dziewczyna z fioletowo-różowymi włosami i kolczykiem w nosie.
- Aha, to jest z tego wiersza: "Idzie żołnierz z niemieckiej niewoli,
a nad nim była złota jesień polska", chyba jakoś tak było, w szkole
ten wiersz był na polskim, tylko o co dokładnie chodziło, to już
nie pamiętam.
- Ale ja to pamiętam doskonale - starsza pani odparła
bez namysłu.
- Co pani pamięta? - zainteresowała się dziewczyna.
- Wojnę pamiętam, proszę pani - powiedziała kobieta poważnym
tonem.
- Proszę do mnie nie mówić "proszę pani" - powiedziała
dziewczyna nieco zakłopotana. - W szkole nauczyciele mówią mi na "
ty" i dziwnie się czuję, jak ktoś mi mówi "pani".
- Nie jest przecież pani już dzieckiem, jak mogę pani
mówić po imieniu? Przed wojną w gimnazjum, do którego chodziłam,
wszyscy nauczyciele zwracali się do uczennic "proszę pani". Ludzi
trzeba przecież szanować, a zwłaszcza młodych, bo muszą mieć poczucie
własnej wartości - odparła starsza pani.
Dziewczyna stała zdziwiona i przez dłuższą chwilę nie
wiedziała, co powiedzieć.
- Brała pani już udział w wyborach? - kobieta zmieniła
temat.
- Pewnie, że brałam - odparła dziewczyna z dumą w głosie.
- Właśnie dostałam dowód. O, proszę zobaczyć, dzisiaj takie plastikowe
robią, jak karta kredytowa. Prawo jazdy też mam takie - dziewczyna
wyjęła z kieszeni kolejny kawałek plastiku i pokazała kobiecie, która
przyglądała się dokumentom z zainteresowaniem.
- Ładne dzisiaj robią te dokumenty i mało miejsca zajmują,
i zniszczyć trudno - skomentowała starsza pani. - Wiedziała pani
na kogo głosować? - zapytała znienacka. - Nie pytam, na kogo pani
głosowała, bo to przecież tajemnica, tylko jaką pani decyzję podjęła?
- Z tym miałam kłopoty - przyznała dziewczyna. - Chciałam
początkowo głosować na taką jedną partię, bo fajni tam są ludzie,
przynajmniej tak o nich mówią w telewizji. Ale inni mówią, że kiedyś,
jeszcze w poprzednim ustroju, wiele złego narobili, a ja zupełnie
nie wiem, o co chodzi. W domu rodzice i różni znajomi, którzy nas
odwiedzają, ciągle dyskutują o polityce, ale prawdę mówiąc - niewiele
mnie to interesuje. Wspominają jakieś kolejki, jakieś zomo, jakąś
cenzurę, a mnie to wszystko wcale nie obchodzi. Ja bym tylko chciała
wiedzieć, jaką maturę będę zdawać. Najlepiej starą, bo z tą nową
to nic nie wiadomo.
- Każdy ma jakieś swoje sprawy do załatwienia w tej polityce.
Pani maturę, ja emeryturę, inni nie chcą być bezrobotni, jeszcze
inni nie chcą stracić mieszkania, ale nikt nie myśli o tym, co jest
dobre dla kraju. Zauważyłam, że każdy głosuje na tego, kto mu więcej
obieca, ale nikt dla dobra Polski nie chce z niczego zrezygnować
ani niczego poświęcić - tłumaczyła starsza pani.
- Jakieś dziwne rzeczy pani mówi - odparła zaskoczona
dziewczyna. - Nigdy czegoś takiego nie słyszałam, żeby ludzie między
sobą tak mówili. Każdy tylko narzeka, że sama już tego słuchać nie
mogę i każdy ma mnóstwo życzeń. Zresztą dla kogo się poświęcać? U
mnie w klasie nikt się polityką nie interesuje, ale jakby pani o
jakimś poświęceniu powiedziała, to by nawet nie wiedzieli, o czym
mowa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu