Pierwsza poranna modlitwa jeszcze przy łóżku. Jedynie Ojcze
nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu... Krótka, ale bardzo ważna, bo "
uradośniająca" rozpoczynający się dzień. Modlitwą obejmujesz wszystkie
trudności, jakie dzisiaj spotkasz. Wiesz, że pokonasz je dzięki Bożej
pomocy. Tym samym dokonujesz pierwszego aktu strzelistego. Twoje
serce mówi: "Jezu, ufam Tobie".
A jeżeli nie jesteś leniuchem i stać cię na wstanie pół
godziny wcześniej, to chwycisz szansę długiej rozmowy modlitewnej
z Panem Bogiem w Liturgii Godzin, czyli przy pomocy brewiarza. Tu
można przeżyć dodatkowo radość z opanowania sztuki "wędrowania" po
księdze i posługiwania się tekstem (pomogą w tym liczne kolorowe
wstążeczki). Może się to okazać bardzo ważnym doświadczeniem dla
harmonijnej, głośnej modlitwy uwielbienia w grupie.
Ty zaś, drogi Czytelniku, najpewniej jesteś osobą pracującą
lub uczącą się i najczęściej bardzo zabieganą. Mówisz, że już nie
możesz uwolnić się od telefonu komórkowego, nawet podczas odwiedzin
u chorej mamy. To i tak nie jest najgorzej. Dobrze, że pamiętasz
o wyłączeniu urządzenia przed niedzielnym wyjściem na
Mszę św. Tak więc wyłączasz komórkę i ... w skupieniu stajesz
przed Panem, aby oddać Mu chwałę. Tymczasem już na wstępie masz korzyść
z informacji. Dowiadujesz się bowiem o patronie dnia twojej modlitwy.
Największą radością jest jednak sama modlitwa. Na początek polecam
modlitwy na Jutrznię.
Najpierw w Hymnie, który jest radością i... lekcją pokory. "
Bądź pochwalony, Stworzycielu świata, jedyne źródło mądrości i wiedzy;
Ty jesteś Słońcem o jaśniejszym blasku niż to, co wschodzi"... To
tylko fragment. Po Hymnie dusza twoja zacznie sama wsłuchiwać się,
a może i wyśpiewywać Psalmy lub Pieśni. Choćby, jak ten fragment
pieśni Dobroć i wielkość Boga:
"Oto Pan Bóg przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę./
Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata./ Podobnie
jak pasterz pasie On swą trzodę,/ gromadzi [ją] swoim ramieniem,/
jagnięta nosi na swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie" (Iz
40, 10-11). Potem czytanie, w którym apostoł Piotr zwraca się, ku
zaskoczeniu, także do ciebie: "Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski
Bożej służcie sobie nawzajem tym darem, jaki każdy otrzymał. Jeżeli
kto ma [dar] przemawiania, niech to będą jakby słowa Boże! Jeżeli
kto pełni posługę, niech to czyni mocą, której Bóg udziela, aby we
wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa" (1 P 4, 10-11)
. Ileż dobrych i ważnych rad na cały dzień! I wtedy Responsorium
staje się twoim własnym wołaniem: "Wołam z całego serca: Wysłuchaj
mnie, Panie. Będę zachowywał Twoje Prawo". Umocni cię w tym postanowieniu
przepiękna Pieśń Zachariasza (por. fragment Łk 1, 68 nn.): "Błogosławiony
Pan, Bóg Izraela,/ bo lud swój nawiedził i wyzwolił,/ i wzbudził
dla nas moc zbawczą/ w domu swego sługi Dawida./ Jak zapowiedział
od dawna/ przez usta swych świętych proroków,/ że nas wybawi od naszych
nieprzyjaciół / i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą;/ że naszym
ojcom okaże miłosierdzie/ i wspomni na swe święte przymierze,/ na
przysięgę, którą złożył/ ojcu naszemu Abrahamowi". I teraz masz już
odwagę składać prośby o uświęcenie dnia i pracy, uzupełnione o własne
intencje: "Dzięki składajmy Bogu Ojcu, który z miłością kieruje losami
swojego ludu. Radosnym sercem wołajmy do Niego: Chwała Tobie, Panie (
...), przez wszystkie wieki... Oczyść nasze serca ze wszystkich złych
pragnień, abyśmy starali się zawsze pełnić Twoją wolę. Chwała Tobie,
Panie, przez wszystkie wieki". Prośby uzupełniasz Modlitwą Pańską
- Ojcze nasz. I już się nie dziwisz, że Modlitwa na zakończenie jest
tak doskonałym podsumowaniem twoich odczuć: "Wszechmogący wieczny
Boże, Twój Syn nawiedził nas jak słońce wschodzące na wysokości,
wejrzyj na ludy, które pozostają w cieniu śmierci, i oświeć je światłem
Chrystusa. Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego,
Bóg przez wszystkie wieki wieków". Z jaką ufnością spojrzysz na rozpoczęty
dzień, kończąc modlitwę słowami: "Niech nas Bóg błogosławi, broni
od wszelkiego zła i doprowadzi do życia wiecznego. Amen". W ten sposób
możesz codziennie uczestniczyć w Liturgii Godzin, czyli modlitwie
ludu Bożego, która stanowi dopełnienie Eucharystii.
Wprawdzie zabieganie uniemożliwi ci takie skupienie w
innych porach dnia, jednak słysząc krakowski hejnał, bez trudu możesz
pokłonić się sercem i duszą Matce Bożej w modlitwie Anioł Pański.
Zdobądź się na to, nawet gdy idziesz główną ulicą twojego miasta.
Mało tego, namów do odmówienia modlitwy swego towarzysza lub towarzyszkę.
Nie musicie mówić szeptem. Gdy pokłonicie się Matce Bożej półgłosem,
to z pewnością usłyszą was inni i... może też powierzą Jej swoje
troski, choćby w myślach. Popatrz, co za szansa ewangelizowania!
No i to, co być może było dotąd dla ciebie najtrudniejsze: pomodlić
się przed posiłkiem! Nie dość, że jesteśmy głodni, nie dość, że jadamy
w publicznym barze - to jeszcze nie wiemy, jak zareagują inni goście.
Odwagi! Nikt nie będzie się śmiał z oddawania chwały Bogu. Nawet
się wyciszą. A może choć przez moment westchną do Boga nad sobą?!
I tak samochodem dojeżdżamy do końca dnia, marząc o podłączeniu
się do telewizora i drzemce na kanapie. Nic z tego. Marzenia przerywa
nam stukot silnika. Stajemy mimo woli. Trzeba iść drogą samemu. Wieczór
jest mglisty i chłodny. Droga wiedzie najpierw przez las, potem obok
nowobogackich willi, odpychających automatycznie zapalającymi się
lampami i szczekającymi psimi najemnikami. Nie opuszcza nas marzenie
o cieple i spokoju.
I oto szansę takiego przeżycia daje nam Pan Bóg. Z mgły
pobłyskują kolorowe światła witraży peryferyjnego kościoła. Z wielkiego
krzyża patrzy na ciebie Jezus Chrystus, patrzy i przywołuje. W ławkach
- siostry bernardynki i kilkanaście starszych pań odmawiających w
skupieniu Różaniec. Adorują Przenajświętszy Sakrament, wystawiony
na ołtarzu. Przyklękasz w przeszklonej kruchcie i... pozostajesz
na kolanach. W zaskakującej ciszy, która ośmiela i zachęca do osobistej
rozmowy z Bogiem, zaczynasz składać sprawozdanie z dnia i nawet nie
wiesz, kiedy przeprosiłeś Pana za wahanie modlitewne w barze. Prosisz
o pomoc w umocnieniu swojego charakteru. Uświadamiasz sobie, jak
bardzo cieszy i przydaje się znaleziony w kieszeni różaniec. Zaczynasz
modlić się za staruszkami i... z nimi. I tak zostajesz na wieczornej
Eucharystii. Słuchasz homilii młodego i uduchowionego (to twoje spostrzeżenie)
kapłana. Dowiadujesz się, że dzisiaj jest pierwszy czwartek miesiąca,
a w dodatku patronem dnia jest św. Karol Boromeusz, patron Ojca Świętego.
Więc modlisz się z radością w intencji naszego Jana Pawła II, dziękując
Bogu szczególnie za kolejną, trudną pielgrzymkę. I nagle rodzi się
pragnienie przystąpienia do sakramentu pojednania.
Wieczorem w domu, z dala od telewizora i "komórki", starasz
się zrobić rachunek dziennych zysków i strat. Wygląda, że jesteś
na plusie. Z kapitałem łaski Bożej, która zachęca do jutrzejszej
spowiedzi. Masz szansę skorzystać. To będzie przecież pierwszy piątek
miesiąca. A może i Twój pierwszy po bardzo długiej przerwie? Dzięki
Ci, Boże, który tak bardzo pomagasz prawidłowo kojarzyć fakty. W
westchnieniu modlitewnym do Anioła Stróża odkrywasz, że to on szedł
przy tobie opustoszałą drogą! Jak w dziecinnych, beztroskich latach.
Dzięki Ci, Boże, za dzisiejsze doświadczenia.
Amen.
(Zdarzyło się w dużym mieście, w czwartek 4 listopada).
Pomóż w rozwoju naszego portalu