Kiedy spada pierwszy śnieg, mimo że zapowiedziany w prognozie
pogody, zaskakuje nas wszystkich. Dzieciom przynosi nieoczekiwaną
radość sanny, śnieżnych kul, lepienia bałwana. A przede wszystkim
przybliża nadzieję spotkania ze św. Mikołajem. Dorośli patrzą z zadumą
na pola i łąki pokryte białym puchem, który nagle wygładził krajobraz.
Uczynił go bliższym, wyciszył i uspokoił. Poddały mu się wyniosłe
świerki samotniki przy polnych miedzach, wyciągające ku słońcu ociężałe
ramiona gałęzi. Nie poddaje się jeszcze las, choć już od tygodni
usypia w przedzimowej ciszy.
Śnieżny niedzielny poranek jest szczególnie urodziwy.
W drodze na Mszę św. pozwala radośnie przypatrywać się i chłonąć
chłodne iskierki, połyskujące żywo w słońcu. Świeżość i czystość
zimowej przyrody najwyraźniej poprawia nasze zmęczone tygodniowym
pośpiechem samopoczucie. Oczyszcza niespełnione nadzieje i przez
to prowadzi do spełnienia w czystości. Tak oto ku miłości otwiera
się serce i dusza. Miłości wskazanej przez Boga. Miłości także z
natchnienia przyrody, w której żyjemy, którą podziwiamy i za którą
Bogu dziękujemy.
Dziękujemy za jeszcze jeden dowód Bożej miłości do nas,
Jego dzieci, które onegdaj także rzucały śnieżkami, przyprawiały
bałwanowi marchewkowy nos i wiedzącemu o nas wszystko Mikołajowi
przyrzekały, że będą kochać Boga i ludzi. Dotrzymujmy tamtego przyrzeczenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu