Kolejna Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy wyzwoliła wiele
energii skierowanej na pomoc potrzebującym dzieciom. Nieomal wszyscy
wypowiadali się o niej entuzjastycznie, a szczególnie o celu, jakim
było zebranie pieniędzy na sprzęt medyczny dla chorych dzieci. W
tym czasie o dzieciach i ich potrzebach mówiło się ciepło i z zatroskaniem.
Głos zabierali politycy różnych opcji, bo przecież problemy dzieci
powinny być wspólnym ważnym zadaniem ponad wszelkimi podziałami.
Czy tak jednak jest w istocie? Pewnie nieładnie kogokolwiek
podejrzewać, że nie troszczy się o dzieci, fakty jednak jednoznacznie
wskazują, że mamy do czynienia z ogromem hipokryzji.
Jak bowiem inaczej nazwać sytuację, gdy bez większego
namysłu naprawę finansów publicznych podjęto głównie kosztem dzieci.
Rozumiem, że to o wiele łatwiejsze niż zredukowanie funduszy na przemysł
zbrojeniowy czy na niepotrzebną i kosztowną reformę służb specjalnych,
czy na również kosztowne cofanie reformy edukacji. Małe dzieci nie
potrafią protestować. Starsze dzieci - studenci upomnieli się o swoje
i wyszli na ulice w obronie tylko swoich ulg na przejazdy. Szkoda,
że w odruchu solidarności z młodszymi nie zechcieli powalczyć np.
o pozostawienie w spokoju urlopów macierzyńskich.
Dowiadujemy się, że na wydatkach społecznych, głównie
kierowanych na dzieci, zaoszczędzono ok. 2,5 mld złotych. Oto, jakie
podjęto decyzje godzące w dzieci:
o 10 tygodni skrócono urlop macierzyński, co dla wielu dzieci oznacza brak matki przez wiele godzin w ciągu dnia i uniemożliwienie karmienia piersią, a w tym okresie rozwoju jest to dla fizycznego i emocjonalnego zdrowia dzieci najważniejsze. Zdrowie matki i czas na powrót matki po porodzie do pełni sił są niezwykle ważne, również dla niemowlęcia;
zlikwidowano zasiłek porodowy, który na ogół matki przeznaczały na potrzeby swoich nowo urodzonych dzieci;
zlikwidowano pomoc dla biednych kobiet w ciąży, co odbije się na zdrowiu ich samych oraz na zdrowiu i rozwoju ich nie urodzonych jeszcze dzieci;
drastycznie ograniczono krąg uprawnionych do otrzymywania zasiłku rodzinnego oraz zasiłku okresowego, gwarantowanego dla kobiet opiekujących się dzieckiem po utracie zasiłku dla bezrobotnych;
zmniejszono krąg uprawnionych do zasiłku stałego z tytułu opieki nad dzieckiem niepełnosprawnym;
zmieniono zasady przyznawania zasiłku pielęgnacyjnego bez wprowadzenia okresu przejściowego, co powoduje, że liczni chorzy nie mogą obecnie z niego korzystać;
ograniczono dostępność do funduszu alimentacyjnego, obniżając kryterium dochodowe na członka rodziny z 1154 do 612 zł, które umożliwia uzyskiwanie wsparcia funduszu;
podwyższono podatek VAT na artykuły dziecięce.
Po tych drastycznych cięciach pojawił się wielki szum
propagandowy, dotyczący rzekomo nowego programu dożywiania dzieci
w szkołach. Rząd przeznaczył na ten cel w roku bieżącym ok. 160 mln
zł. Tymczasem program ten był realizowany także w latach ubiegłych,
np. w 2000 r. wydano na ten cel prawie 160 mln zł. Może niektórzy
powinni zastanowić się nad tym, czy uczciwe jest demonstracyjne deklarowanie
troski o dzieci, gdy w rzeczywistości albo nic się nie robi, albo
podejmowane są decyzje godzące w dobro dzieci. Tym bardziej, że już
słychać zapowiedzi kolejnych propozycji: legalizacji zabijania dzieci
poczętych czy zamiany edukacji prorodzinnej na edukację seksualną.
Przewodniczący Komisji Rodziny Sejmu III Kadencji
Pomóż w rozwoju naszego portalu