W poniedziałek 3 marca rano usłyszałam w słuchawce redakcyjnego telefonu głos p. Janka Pospieszalskiego, który powiadomił, że minionej nocy, tuż przed północą, odszedł do Pana jego Tata. Mówił bardzo
spokojnie, zwracając uwagę na fakt, że Tata umarł w domu, we własnym łóżku, otoczony ojcami paulinami, trójką z dziewięciorga swoich dzieci, a najważniejsze - "uzbrojony w moc Najświętszego Sakramentu
i zaopatrzony w modlitwę najbliższych". Miał 86 lat. Przez większą część swojego życia mieszkał wraz z rodziną na plebanii parafii św. Barbary w Częstochowie, w pobliżu Jasnej Góry. I przez większość
swojego życia pracował przy boku biskupów oraz kapłanów - jako architekt, twórca sztuki sakralnej, konserwator, wykładowca. W dodatku - całą liczną rodzinę, począwszy od żony Donaty, wprowadzał w swą
sakralną twórczość. Najważniejsze fakty z życia Stanisława Nikodema Pospieszalskiego przedstawił tydzień temu na łamach Niedzieli, w tekście sercem pisanym, Jan Pospieszalski - syn.
Pogrzeb odbył się 7 marca, nazajutrz po watykańskiej i krakowskiej prezentacji Tryptyku rzymskiego Jana Pawła II, gdy świadkowie tego ważnego wydarzenia uczestniczący w pogrzebie jeszcze wyraźnie
słyszeli słowa papieskich medytacji.
On/ "W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy"./ Czy On jest tylko przestrzenią bytowania bytujących?/ Jest Stwórcą./ Ogarnia wszystko stwarzając i podtrzymując w istnieniu -/ Sprawia podobieństwo./
Gdy Paweł apostoł przemawia na Areopagu/ wyraża się w jego słowach cała tradycja Przymierza./ Dzień każdy kończył się tam słowami:/ "I widział Bóg, że było dobre"./ Widział, odnajdywał ślad swojej Istoty
-/ Znajdował swój odblask we wszystkim co widzialne./ Przedwieczne Słowo jest jak gdyby progiem,/ za którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.
Podczas Mszy św. pogrzebowej w murach starego kościoła pw. św. Barbary w Częstochowie abp Stanisław Nowak powiedział, że śp. Stanisław Pospieszalski przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc i pozostawił
wielkie dzieła na chwałę Bożą. Jego życie było współtworzeniem z Bogiem Ojcem, odkrywaniem Bożego piękna w różnych obiektach sztuki sakralnej. Abp Nowak zaproponował wspólne przejście pielgrzymim szlakiem
od archikatedry częstochowskiej, Alejami Najświętszej Maryi Panny, przez Jasną Górę, do kościoła św. Barbary, aby zobaczyć polichromie, witraże, ołtarze, tabernakula, epitafia, sarkofagi, a nawet konfesjonały,
balustrady i kościelne ławki, będące dziełem twórczej myśli i pracy, ale także modlitwy Pana Stanisława. Wspomniał odkrycie przez niego gotyckich sklepień w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej
Górze oraz wpływ jego koncepcji na ostateczną wizję architektoniczną gmachu Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Częstochowskiej oraz wielu kościołów, m.in. w Kiełczygłowie, Rększowicach, Koziegłowach,
Łobodnie, Wieluniu...
Abp Nowak powiedział, że Stanisław Pospieszalski umarł, ale żyje w pięknym świecie sztuki, który po sobie zostawił, a który miłował z pasją i cierpieniem. W kontekście czytanej na pogrzebie Ewangelii
o Bogu Ojcu podziękował Panu Stanisławowi za jego ojcostwo wobec sztuki sakralnej i w stosunku do kandydatów do kapłaństwa kształcących się w Seminarium Duchownym w Częstochowie. Kontynuując tę myśl,
stwierdził: "Pozwól, że najniżej pochylimy się przed Tobą za to ludzkie ojcostwo! Żegnamy Cię jako człowieka będącego znakiem sprzeciwu naszych czasów, które zostaną określone jako czasy kultury śmierci,
wyrażającej się zabijaniem nienarodzonych, ucieczką od odpowiedzialnego ojcostwa, od zdrowej moralnie rodziny. Żegnamy Ojca dziewięciorga dzieci, który cieszył się każdym z nich, żył sprawami swoich dzieci
i przez całe życie towarzyszył im modlitwą. Zmarł człowiek wielkiego serca, wzór ojca, pedagoga, architekta, wzór człowieka dla naszego pokolenia".
Tak, to był wzór ojca, którego w pewnym sensie odkrywamy przez jego dzieci. Śpiewająca i muzykująca rodzina Pospieszalskich, pielęgnująca również śpiew kościelny, jest znana w Polsce i poza granicami.
Jeden z synów - p. Janek zmaga się z różnymi trudnymi problemami naszej rzeczywistości, prowadząc ważne debaty w Telewizji Puls. Podczas uroczystości pogrzebowej odczuwało się głęboką więź rodzinną. Na
znak pokoju siostry i bracia, już w większości z rodzinami, garnęli się do siebie, jakby spotkali się po długiej podróży - to był bardzo rodzinny, wymowny znak pokoju.
Na cmentarzu św. Rocha przy trumnie swojego Taty, wspólnie z przedstawicielami rodziny Steczkowskich, przewodniczyli śpiewom pieśni wielkopostnych i wielkanocnych. Śpiewali i śpiewali..., a uczestnicy
pogrzebu długo nie mogli odejść, trwając w modlitewnej zadumie. Bo był to przecież pogrzeb nestora rodziny muzykującej. Czuliśmy bliskość Boga. W tym miejscu o tej godzinie jakby Niebo przybliżyło się
ku ziemi.
Non omnis moriar -/ To co we mnie niezniszczalne,/ teraz staje twarzą w twarz z Tym, który Jest!
To też słowa z Tryptyku rzymskiego Jana Pawła II. Niech będą one zakończeniem tego zapisu z pogrzebu śp. Stanisława Pospieszalskiego. To był wielki, a zarazem pokorny pogrzeb, bo wielki i pokorny
był Pan Stanisław.
Pomóż w rozwoju naszego portalu