Na pewno domyślacie się, dlaczego do Was piszę?! Otóż niedawno przeglądałam wiele gazet, w tym także "Niedzielę", i doszłam do wniosku, że jednak do Was napiszę. Wcześniej nie miałam odwagi, ale przezwyciężyłam
to. Ponieważ mam 16 lat, nie bardzo miałam czego szukać w rubryce "Chcą korespondować", ale zauważyłam, że ostatnio młodych osób w tych ogłoszeniach jest coraz więcej! Bardzo się cieszę z tego powodu.
Wy na pewno też! Bo przecież niełatwo jest spotkać dziś taką młodzież, która żyje według rad ewangelicznych lub też według przykazań. Ja np. chodzę do klasy, gdzie 13 na 16 dziewczyn pali, pije, głodzi
się, ponieważ chcą innym zaimponować. Ale tak naprawdę - czym?! W związku z tym chciałabym korespondować z Anią (1074) i Danielem (1080). Mają po 17 lat i wiedzą, czego chcą i co jest w życiu najważniejsze.
Dlatego też z serca proszę o ich adresy. Chyba że lepiej będzie, jak Wy dacie im mój adres?
Aneta
Tym listem Anetka może zawstydzić niejedną dorosłą osobę... Swoim rozsądkiem, trzeźwością spojrzenia, i - pomimo wszystko - optymizmem. Bo wbrew pozorom wcale nie jest tak mało młodych ludzi poważnie
myślących, szczerze wierzących, widzących wyraźnie mankamenty naszego życia. Zawsze bardzo się cieszę z listów od młodych ludzi, bo świadczy to o powiększaniu się grona naszych Czytelników o odbiorców
krytycznych, wymagających, ale też bardzo pożądanych. Osoby dorosłe, już jakoś ukształtowane, znają nas i wiedzą, czego od nas oczekiwać. Natomiast dzięki młodzieży wszyscy uczymy się, że nie można spokojnie
cieszyć się stabilizacją, bo życie to ciągły ruch, to ciągły postęp. I język, jakim mówiliśmy wczoraj, nie przemawia już do dzisiejszego człowieka.
Znajoma matka w średnim wieku ubolewała nad tym, że jej dzieci u progu dorosłego życia bardzo się zmieniły, i odchodzą od wiary. Ona je błaga, prosi, zagania do kościoła, ale to nie odnosi skutku.
Tymczasem miałam też szczęście wysłuchać świadectwa pewnej młodej osoby z Ruchu Odnowy w Duchu Świętym. Opowiadała o swoim domu - domu pełnym pobożności i "chodzenia do kościoła", który był dla niej antytezą
prawdziwego życia religijnego, odnalezionego przez nią dopiero w tym Ruchu. Poszła więc o wiele dalej i głębiej niż jej rodzice i właśnie tego było jej potrzeba.
Nasze wysiłki, by nawracać innych - jak widać - czasami nie tyle są nieskuteczne, co mogą przynieść zupełnie odwrotny rezultat. Często jest to związane dodatkowo z naszym własnym, mało wiarygodnym
świadectwem, gdy coś głosimy, a postępujemy zupełnie inaczej. Nad tym własnym świadectwem zawsze warto popracować. A co do dzieci, jeśli są już dorosłe i wychowaliśmy je według swoich możliwości w wierze
- to ufajmy, że tę wiarę odnajdą, idąc już własną drogą przez życie. Oczywiście - modlitwa w tej intencji zawsze jest wskazana i mile widziana...
PS
Aby korespondować z kimś z naszej rubryki, trzeba napisać do tej osoby list i opatrzywszy go imieniem i numerem ogłoszenia, przesłać do nas. My przekażemy go osobie wskazanej, bo samych adresów nie
udostępniamy.
A.
Pomóż w rozwoju naszego portalu