Oaza we wspomnieniach -
Przemekz Bachórza (lat 18, animator):
Pięć lat trwało moje przygotowanie się do pełnienia posługi
animatora. Oaza w Domaradzu była moją szóstą z kolei, a pierwszą,
podczas której zostałem powołany do pełnienia tak odpowiedzialnego
zadania. Wiedziałem, że Jezus, który mnie kocha i jest moim Panem
nigdy mnie nie opuści. Wierzyłem, że z Jego pomocą można wszystko.
Jadąc na oazę chciałem także znaleźć odpowiedź na pytanie, które
zadał mi Jezus: "A wy za kogo Mnie uważacie?"
Ewaz Sanoka (uczestniczka):
Oazę, na której byłam po raz pierwszy przeżyłam bardzo
głęboko. Trudną chwilą dla mnie był wyjazd mojej współlokatorki,
z którą byłam mocno związana. Najbardziej poruszyła mnie spowiedź
generalna, podczas której ks. Janusz udzielił mi wielu potrzebnych
rad, niezbędnych do tego, aby stać się nowym człowiekiem. Natomiast
w czasie skupienia modlitewnego przed zesłaniem Ducha Świętego, czułam
iż rzeczywiście wypełnia mnie całą. Jestem osobą otwartą na ludzi,
a oaza przyczyniła się do tego, że mam jeszcze więcej cierpliwości
do wysłuchiwania bliźnich i pomagania im. Obecnie staram się wprowadzać
w swoje życie hasło, które towarzyszyło nam przez te 15 dni: Maryjo,
spraw niech będę kimś.
Marekz Kosiny (uczestnik):
Trzeci z kolei pobyt na oazie sprawił mi dużo radości.
Prócz modlitwy i wypełniania codziennych obowiązków, bawiliśmy się
wspaniale. W części bolesnej Różańca, adorowaliśmy krzyż i Najświętszy
Sakrament. Nasze spotkania z Bogiem odbywały się w kościele św. Mikołaja
w Domaradzu. W ramach wycieczek pieszych zwiedziliśmy m.in. miejscowość
Blizne, gdzie w kościele pw. Wszystkich Świętych znajduje się drewniana
figurka Matki Bożej Pełnej Łaski z XV w. Czas oazy pozwolił mi nie
tylko odpocząć, ale przede wszystkim zastanowić się nad swoim życiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu