Kolejnym jadowitym atakiem na Kościół katolicki w Polsce i polską historię popisała się Gazeta Wyborcza. Jest nim drukowany w Wyborczej z 6-7 września tekst
pt. Ten plugawy kąkol pióra Aleksandra Małachowskiego, skrajnie tendencyjnie i oszczerczo pokazujący stosunek Kościoła katolickiego w Polsce i w ogóle Polaków
do Żydów. Już pierwsze zdanie tekstu Małachowskiego jest dowodem krańcowego zakłamania i deformowania faktów. Małachowski pisze: „Niezmywalną hańbą naszego społeczeństwa jest, było i będzie
tragiczne zjawisko mordowania w czasie okupacji hitlerowskiej bądź wydawania niemieckiej policji ukrywających się Żydów, zwane szmalcownictwem”. Jak widzimy, Małachowski oskarża całe
społeczeństwo polskie za działanie ludzi będących jego marginesem, tak jak tylko marginesem społeczności żydowskiej byli żydowscy szmalcownicy, czyli osławiona policja żydowska maltretująca
i posyłająca własnych rodaków na śmierć. Prawdziwy obraz zachowania społeczeństwa polskiego w czasie II wojny światowej, jakże inny od oszczerstw Małachowskiego, znajdujemy w licznych
wspomnieniowych tekstach uczciwych Żydów, takich jak emigrantka 1968 r., Żydówka Klara Mirska, która pisała w wydanej w 1980 r. w Paryżu książce W cieniu
wielkiego strachu: „Zebrałam wiele zeznań o Polakach, którzy uratowali Żydów, i nieraz myślę: Polacy są dziwni. Potrafią być zapalczywi i niesprawiedliwi. Ale nie
wiem, czy w jakimkolwiek innym narodzie znalazłoby się tylu romantyków, tylu ludzi szlachetnych, tylu ludzi bez skazy, tylu aniołów, którzy by z takim poświęceniem i takim
lekceważeniem własnego życia tak ratowali obcych”. Uratowana przez Polaków Żydówka Janka Altman pisała do Marka Arczyńskiego o Polakach, którzy narażali życie dla ratowania Żydów w czasie
wojny: „Nie wiem, czy my, Żydzi, wobec tragedii innego narodu, zdolni bylibyśmy do takiego poświęcenia” (cyt. za M. Arczyński i W. Balcerak: Kryptonim Żegota, Warszawa
1983 r.). Nieustraszony żydowski partyzant czasów wojny, a później ksiądz katolicki w Izraelu Oswald Rufeisen (ojciec Daniel) powiedział w wywiadzie dla Polityki
z 29 maja 1993 r.: „Nigdy nie mówię o polskim antysemityzmie i gdzie tylko mogę, walczę z tym, bo to jest przesąd (...)! Wydaje mi się, że o antysemityzmie
mówią nie ludzie, którzy przeżyli czas holocaustu w Polsce, a ci, którzy przyjechali do Izraela z Polski przed wojną (...). Widziałem Białorusinów, widziałem Łotyszów,
Estończyków, Ukraińców, którzy mordowali, a polskich jednostek, które by mordowały, nie widziałem. Ale tego wszystkiego ci idioci tutaj nie widzą”. Świadectwa tego typu można by długo
mnożyć. Choćby jakże pochlebne dla oceny zachowania Polaków w czasie wojny wspomnienia Ludwika Hirszfelda - Dzieje jednego życia, Andrzeja Wróblewskiego - Być Żydem, Stanisława
Chaskielewicza - Ukrywałem się w Warszawie, Chaima Akaplana - Scroll of Agony, wspomnienia Izaaka Lewina i in.
Kolejne zdania tekstu Małachowskiego zawierają równie ohydne pomówienia pod adresem Polaków i polskiego duchowieństwa. Małachowski winą za szmalcownictwo obciąża gazetę Maksymiliana
Kolbego (tj. Mały Dziennik), a samego św. Maksymiliana widzi jako kontynuatora tradycyjnej nienawiści Kościoła katolickiego do Żydów. To oszczerstwo próbuje sprostować nawet Jan Turnau w krótkim
komentarzu zamieszczonym obok tekstu Małachowskiego w Wyborczej, stwierdzając m.in.: „Muszę tylko zaznaczyć, że dla mnie św. Maksymilian nie jest symbolem polskiego przedwojennego antysemityzmu
katolickiego (...), są dowody, że próbował hamować nienawiść”. Nie będę tu teraz szerzej rozwijał tezy, jak bardzo oszczercze są kalumnie Małachowskiego na temat św. Maksymiliana, gdyż pisałem już
o tym parę tygodni temu na łamach Niedzieli, omawiając podobne oszczerstwa, tyle że wyszły one spod pióra Dawida Warszawskiego (Geberta).
Prawdziwy trzon obszernego paszkwilanckiego tekstu A. Małachowskiego stanowią jednak jego rozważania na temat wielowiekowej jakoby antysemickiej postawy wobec Żydów polskiego Kościoła katolickiego
i jego kleru i rzekomego wielowiekowego „polskiego antysemityzmu”. Małachowski kreśli oszczerczy czarny obraz polskiego zachowania wobec Żydów przez stulecia, świadomie,
ze złej woli pomijając przy tym najbardziej podstawowe fakty. To, że właśnie Polska była przez stulecia jedynym schronieniem dla Żydów, bezlitośnie prześladowanych w całej reszcie
Europy. Rolę Polski - „raju dla Żydów” uznawali pod tym względem najwięksi nawet wrogowie Polski. Np. twórca potęgi militarnej Prus feldmarszałek Helmut von Moltke pisał: „Przez
długi przeciąg czasu przewyższała Polska wszystkie inne kraje Europy swoją tolerancją (...). Pierwsi Żydzi, którzy tu osiedli, byli wygnańcami z Czech i Niemiec. W roku
1096 schronili się oni do Polski, gdzie wówczas daleko większa tolerancja panowała niż we wszystkich państwach Europy”. Warto znów przypomnieć w tym kontekście przemilczane
przez Małachowskiego, a tak wymowne obiektywne świadectwa znających Polskę wybitnych Żydów. Słynny żydowski myśliciel - rabin krakowski M. Isserless pisał w XVI wieku: „Jeśliby
Bóg nie dał nam tego kraju, tj. Polski, za schronienie, los Izraela byłby nie do zniesienia”. Najsłynniejszy XIX-wieczny historyk żydowski Heinrich Graetz pisał w Historii
Żydów: „Służyła Polska w tej dobie za przytułek dla ofiar prześladowań i rugów, szczególnie niemieckich (...). Było to dla Żydów nader szczęśliwym zdarzeniem, że
gdy nad ich głowami w Niemczech zawisły nowe klęski, znaleźli o ścianę kraj, który udzielił im gościny i opieki (...). Ku Polsce jako pewnemu schronieniu zwracały się
oczy prześladowanych w innych krajach (...)”. Czy to schronienie dla tak wielkiej rzeszy Żydów (pod koniec XVIII wieku w Polsce mieszkała przeważająca część Żydów świata) byłoby
możliwe w warunkach skrajnej nienawiści do nich ze strony Kościoła katolickiego w Polsce - jak oszczerczo zapewnia Małachowski w swym paszkwilu? Warto
przypomnieć, że bardzo wielu z polskich duchownych, tak rzekomo nienawidzących Żydów, składało w XVII i XVIII wieku swoje pieniądze w kahałach żydowskich, pełniących
wówczas swego rodzaju rolę banków.
Małachowski, szerząc skrajne fałsze o rzekomych stuleciach wrogości Kościoła katolickiego w Polsce do Żydów, cynicznie przemilcza jakże liczne przykłady polskich hierarchów katolickich,
którzy występowali z inicjatywami na rzecz polepszenia atmosfery współżycia między Polakami a Żydami czy występowali z ich zdecydowaną obroną w przypadku zagrożeń.
By przypomnieć choćby niektóre wymowniejsze fakty. Żydowski historyk z pierwszych dziesięcioleci XX wieku Jakub Schall wychwalał wysiłki arcybiskupa Warszawy Franciszka Malczewskiego (1754-1819),
który jako „mąż oświecony” dążył do reformy stanu Żydów. Inny biskup warszawski Antoni Sotkiewicz zasłynął zdecydowanym przeciwdziałaniem inspirowanym przez władze carskie próbom upowszechniania
antyżydowskich nastrojów w Warszawie po zapoczątkowaniu w Rosji pogromów w 1881 r. (m.in. nakazał wywiesić we wszystkich kościołach list pasterski piętnujący
próby podburzania przeciw Żydom). Interwencja polskiego biskupa Wilna Edwarda von Roppa skutecznie zapobiegła w 1905 r. popieranym przez władze carskie próbom wywołania pogromu Żydów.
Jak przypomniał francuski historyk E. Tollet, autor Historii Żydów w Polsce, w 1931 r. tylko dzięki interwencji katolickiego biskupa w Tarnowie Franciszka Lisowskiego
udało się położyć kres atakom na sklepy żydowskie we Lwowie.
Smutne, że jeszcze dziś trzeba przypominać - wbrew fałszom Małachowskiego - o tak dużej, jakże wielostronnej pomocy duchownych katolickich w Polsce dla ukrywających
się Żydów w czasie II wojny światowej. Można by tu wyliczać dosłownie setki nazwisk duchownych katolickich zasłużonych pomocą dla żydowskich bliźnich w tych tak niebezpiecznych chwilach,
od słynnego z opiekuńczej roli wobec Żydów abp. Romualda Jałbrzykowskiego, ówczesnego metropolity w Wilnie, ks. Ferdynanda Machaya, rozwijającego szeroką działalność opiekuńczą w Krakowie
za wolą księcia metropolity Adama Sapiehy, po odpowiedzialną za uratowanie kilkuset dzieci żydowskich słynną Mathę Getter i św. Maksymiliana Kolbego, który w grudniu
1939 r. udzielił schronienia w Niepokalanowie 1500 Żydom, uchodźcom z Wielkopolski. Jakże wymowne stwierdzenia w tej sprawie można znaleźć w książce wybitnego
dziennikarza brytyjskiego Stewarta Stevena The Poles, który polemizując m.in. z podobnymi do Małachowskiego ohydnymi oszczerstwami na temat Kościoła katolickiego w Polsce, wypowiedzianymi
przez izraelskiego premiera M. Begina, pisał: „Kościół zachowywał się z nadzwyczajną odwagą, pomimo tego że nawet zakonnice i księża nie byli wolni od prześladowań przez władze.
Ustalono, że praktycznie każdy klasztor w Polsce zajmował się Żydami w swej okolicy, ukrywając tysiące osób, głównie kobiet i dzieci (...). Indywidualne akty heroizmu
poszczególnych duchownych są zbyt liczne, by móc je wszystkie wymienić”.
Szokuje skrajna jednostronność Małachowskiego w akcentowaniu „win” Polaków i Kościoła katolickiego za wszystko zło, jakie miało miejsce w przeszłości
w stosunkach między Polakami a Żydami. Szkoda, że Małachowski w swych ocenach nie zdobył się choć na odrobinę tego obiektywizmu, który demonstrowali w przeszłości
uczciwi badacze pochodzenia żydowskiego. Np. Emil Deiches (Łuniński) tak pisał w książce Sprawa żydowska w czasie Sejmu Wielkiego: „(...) grunt w Polsce do nienawiści
był sposobny i podatny. Żydzi uprawiali tu lichwę bardzo wysoką, dochodzącą do połowy wysokości wypożyczonej sumy, skutkiem czego wyzyskiem gnietli uboższą szlachtę i mieszczaństwo”.
Czy dziwimy się, że liczni przedstawiciele Kościoła katolickiego występowali przeciwko żydowskim lichwiarzom, stosując się zresztą do tradycyjnego, jakże zrozumiałego potępienia lichwy przez Kościół?
Liczni duchowni, tak jak ks. Stanisław Staszic, piętnowali rozpijanie chłopów przez karczmarzy żydowskich, rolę graną przez Żydów w ucisku chłopów. Pamiętajmy jednak, że w swych
krytykach opierali się na faktach. Dość przypomnieć rozliczne obiektywne zagraniczne publikacje z XVII i XVIII wieku, które mnożyły słowa krytyki pod adresem Żydów z powodu
roli odgrywanej przez nich w uciskaniu ludu polskiego (np. w tekstach H. Conriguesa - Genewa 1675, M. Baudeau - Paris 1771, G. Mablyego - London 1781, G. Forstera
- Berlin 1791, H. Vautrina - Paris 1807). Nie kto inny jak największy historyk żydowski XIX wieku H. Graetz ostro piętnował Żydów polskich z XVII wieku za „krętactwo”,
„oszukiwanie i krzywdzenie innowierców”. Osobny temat, wciąż za mało znany, to, niestety, rozliczne przejawy ksenofobii w środowiskach żydowskich, którą tak
ostro piętnowali rzecznicy prawdziwego zbliżenia polsko-żydowskiego z tzw. nurtu asymiliatorów. Ubolewali oni z powodu żydowskiego separatyzmu, opierającego się na pochopnie nadanej
Żydom zbyt szerokiej autonomii. Prawdziwym absurdem było np. przyznanie Żydom własnego sądownictwa (wyroki, w tym wyroki śmierci, wydawali rabini). Rabini częstokroć korzystali z tych
swoich praw w karaniu śmiercią Żydów, którzy przechodzili na chrześcijaństwo. Opisał to z jakże słusznym oburzeniem słynny żydowski uczony z Izreala - Isreal Shahak
w książce Żydzi, dzieje i religia. (Por. szerzej na temat żydowskich krytyk żydowskiej ksenofobii i żydowskiego separatyzmu - J. R. Nowak: Przemilczani obrońcy Polski,
Warszawa 2002, wyd. MaRoN, tel. 0-608-85-42-15).
Pomóż w rozwoju naszego portalu