Koniec roku to czas bilansu. Spójrzmy więc, co wydarzyło się na świecie w odchodzącym roku. Przede wszystkim był to rok wojny. Prezydent Bush podjął kontrowersyjną w Europie decyzję,
by obalić irackiego dyktatora Saddama Husajna. Jak postanowił, tak zrobił. Zdobycie Bagdadu zajęło Amerykanom tylko 11 dni. Dużo więcej czasu potrzeba na uporządkowanie tego kraju. Niemal każdy dzień
przynosi informacje o aktach terrorystycznych i śmierci, głównie żołnierzy amerykańskich. Schwytanie Saddama z pewnością poprawiło nastroje w Ameryce i przybliżyło
dzień, w którym odpowiedzialność za kraj przejmą Irakijczycy. Także polski rząd wysłał 2 tys. żołnierzy do Iraku, polski generał dowodzi międzynarodową dywizją, a polski
profesor zarządza inwestycjami w tym kraju. Jest to nasza inwestycja w sojusz z Ameryką.
Wyprawa do Iraku była dalszym ciągiem operacji antyterrorystycznej zapoczątkowanej 11 września 2001 r. Amerykanie, zajęci Irakiem, przekazali zarządzanie Afganistanem Europejczykom. Ten niegdyś
matecznik Al-Kaidy powraca do zdrowia. Niestety, sama Al-Kaida przeniosła się w inne strony świata. Krwawymi zamachami w Dżakarcie, Stambule i Rijadzie wycisnęła swój
ślad w historii.
Natomiast Europa czyniła ostatnie przygotowania do rozszerzenia Unii Europejskiej. Kraje kandydackie przeprowadziły zwycięskie referenda, zaś parlamenty krajów członkowskich ratyfikowały przyjęcie
dziesiątki do grona Piętnastki. Zarazem w stolicach starej Europy nasilał się lęk przed nową Europą. Lęk tym większy, że gospodarki niemiecka i francuska przeżywały kolejny rok zastoju,
a w konsekwencji - zwiększonego deficytu budżetowego i bezrobocia. Odpowiedzią starej Europy był projekt unijnej konstytucji, który miał wzmocnić siłę głosu przede
wszystkim Niemiec. Odpowiedzią była także propozycja, by budżet UE na lata 2007-13 pozostał na dotychczasowym poziomie, mimo pojawienia się nowych wydatków związanych z rozszerzeniem. Polska
i Hiszpania zablokowały projekt konstytucji, płacąc za to gorzką cenę ostracyzmu. Natomiast spór o budżet wypełni agendę roku 2004.
Na koniec, już tylko w telegraficznym skrócie, przypomnienie innych ważnych wydarzeń kończącego się roku. W Rosji odbyły się wybory do parlamentu. W nowym parlamencie
nie ma już demokratycznej opozycji, pełną władzę (a więc i odpowiedzialność) ma prezydent Putin. Perspektywiczny rywal Rosji - Chiny wysłały w kosmos pierwszego astronautę.
To kolejny sygnał ambicji Państwa Środka. I coraz większych możliwości ich realizacji. Natomiast Amerykanie ponieśli bolesną porażkę swego programu kosmicznego - w lutym spłonął
wahadłowiec Columbia z siedmioosobową załogą. Wreszcie, w Niemczech rozgorzała w tym roku debata wokół budowy w Berlinie centrum upamiętniającego wypędzonych.
Zdecydowana reakcja Polski przyhamowała nieco te projekty. Rząd niemiecki musiał się od nich zdystansować i odmówić ich finansowania.
Dla Polski był to rok szans i zagrożeń. Rok, który pokazał, że zarówno o bezpieczeństwo, jak i dobrobyt należy stale i twardo zabiegać. Bowiem w polityce
światowej i europejskiej za wzniosłymi słowami kryje się bezwzględnie egzekwowany interes wielkich i silnych narodów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu