Wystarczy spojrze na map, by dostrzec istotn ró|nic mi
dzy póBnoc a poBudniem Ghany. Piaskowy kolor, który oznacza tereny
póBpustynne przechodzi w blad zieleD sawanny, a potem intensywnieje
tym bardziej, im bli|ej do Atlantyku. Mniej wicej od poBowy kraju
cignie si ku wybrze|u oceanu nizina, obszar geograficznie bogatszy
i g[ciej zaludniony. Wszystkie wiksze miasta Ghany poBo|one s
na poBudniu co [wiadczy, |e ta cz[ kraju jest lepiej rozwinita
ekonomicznie. Tyle mo|na odczyta z mapy, reszt dopowiada historia
zwizana z kolonizacj Afryki. Przedstawiajc spraw w ogromnym skrócie
mo|na powiedzie, |e tam gdzie biegBy morskie szlaki handlowe, a
wic wzdBu| wybrze|y kontynentu, jak równie| na terenach bogatych
w surowce i Batwo dostpnych, intensywnie powstawaBa baza materialna,
systemy organizacyjne i gospodarcze. To oczywi[cie nie miaBo wiele
wspólnego z postpem, bowiem bogate paDstwa europejskie dokonujc
podbojów kolonialnych kierowaBy si wBasnym interesem, który polegaB
na zdominowaniu i eksploatacji Afryki. Niemniej, strefy wa|ne ekonomicznie
skupiaBy ludzi, rosBy w siB stajc si o[rodkami decydujcymi o
poziomie |ycia. Z czasem do biednych i zacofanych krajów zaczBa
przenika cywilizacja europejska. Ghana nie byBa wyjtkiem. Pierwszej
kolonizacji dokonali Portugalczycy. Potem byBa koloni holendersk
i angielsk, std szczególnie na poBudniu Ghany zaznaczyBy si mocne
wpBywy Ko[cioBa protestanckiego. Ko[cióB katolicki nie mógB na tych
terenach oficjalnie funkcjonowa. Pocztki ewangelizacji katolickiej
rozpoczBo przybycie do Ghany dwóch misjonarzy francuskich w 1880
r. Wiele lat pózniej powstaBy na poBudniu pierwsze najstarsze w kraju
parafie. Parafia w Akim Swedru liczy obecnie 75 lat. Do niej wBa[
nie zostaB skierowany ojciec Kazimierz Gergont. Akim Swedru jest
maBym 12-tysicznym miasteczkiem, w którym funkcjonuje 26 ko[cioBów
katolickich i nieokre[lona ilo[ sekt. Tamtejsza misja obsBugiwaBa
17 mniejszych parafii w promieniu ponad stu kilometrów. Od biskupa
ks. Gergont otrzymaB nominacj na proboszcza, a jednocze[nie zostaB
inspektorem szkolnym. ZapaliB si do nowych obowizków, jakkolwiek
ich zakres zdawaB si przekracza jego mo|liwo[ci. Nie bardzo wiedziaB
co ma robi i od czego zacz. Tak ju| jednak ma natur, |e im wi
cej napotyka trudno[ci tym wiksza wyzwala si w nim energia. Na
pocztek wykorzystaB j, by utorowa sobie drog do Bó|ka w sypialni,
która w rzeczywisto[ci stanowiBa zaBadowany po sufit magazyn. Planuj
c harmonogram nastpnego dnia zasnB kamiennym snem. Rano obudziB
go Bomot do drzwi. Przed domem staBa grupa wrzeszczcych AfrykaDczyków.
Nie rozumiaB ani sBowa. W tym miejscu nale|y doda, |e na poBudniu
gBównym dialektem jest jzyk Twi, którego Kazik oczywi[cie nie znaB.
Na szcz[cie udaBo si dogada po angielsku, gdy| pobudk urzdziBa
grupa miejscowych nauczycieli. Dowiedzieli si, |e parafia ma nowego
proboszcza, wic przyszli upomnie si o zalegB pensj. W Ghanie
system szkolnictwa oparty jest o wspóBprac Ko[cioBa z paDstwem.
Ko[cióB tworzy struktur
i zapewnia materialne zaplecze, paDstwo
za[ ksztaBci i opBaca nauczycieli. Nauczyciele zatrudniani s przez
Ko[cióB, który ma wpByw na schematy religijne nauczania, natomiast
paDstwo nakre[la ogólne ramy edukacji. Nie pomogBy tBumaczenia, AfrykaDczycy
byli nieugici. Jest proboszcz to niech pBaci, a skd wezmie, to
jego sprawa. WypBaciB dzieD pózniej. ZaBatwiB stosowny czek, na podstawie
którego wybraB z banku pkaty worek gotówki, deponujc go do czasu
uregulowania nale|no[ci w bezpiecznym miejscu, czyli pod wBasnym
Bó|kiem. Po póB roku ukoDczyB kurs jzyka, zdaB egzamin i otrzymaB
jurysdykcj do sBuchania spowiedzi. W midzyczasie wszedB na dobre
w swoje obowizki. Praca misyjna staBa si jego rado[ci, na ksztaBt
wyobra|eD i tsknot, które nosiB w sobie. Dla tubylców staB si nie
tylko duszpasterzem, ale powiernikiem, bratem. Wolny czas dla siebie
staB si pojciem abstrakcyjnym. Uwa|aB, |e je|eli mo|e co[ zrobi
musi wykona to najlepiej. CigBa ewangelizacja miaBa okre[lony cel
i materialny wymiar. Zanie
- To nie istotne, że jestem biały, powiada, ważne iż
jestem wśród nich, niejako do nich należę i oni to czują. U podstaw
tych relacji leży podstawowa zasada. Ludzie poznają tego, który ich
kocha.
Ma wśród nich wielu przyjaciół, zapraszają go do siebie,
traktują jak członka rodziny, nie tylko z miłością, ale i z szacunkiem.
Zasłużył na to, bo podzielił się nie tylko wiarą, ale też wiedzą
i umiejętnościami, które ułatwiają im życie. Uczył ich organizacji,
ekonomii, budownictwa, uprawy roli, a nawet higieny. Twierdzi, że
pomoc musi mieć swoje granice, jeżeli idzie za daleko, wówczas usypia
inicjatywę. Ucząc Afrykańczyków podstaw pewnych działań zmierzał
ku temu, by byli zdolni sami rozwiązywać problemy. Na przykład w
zakresie uprawy roli otworzył ośrodki rolnicze, w których uczono
korzystać z pracy wołów. By wejść do programu "Adept" musiał zakupić
jedno zwierzę, skoro to zrobił otrzymywał pomoc na kupno pługa. Wpajanie
innych, bardziej racjonalnych działań nie było proste, bowiem należało
nieustannie przełamywać stereotypy i bariery tkwiące korzeniami w
nawykach i miejscowej tradycji. Ciągła mobilizacja i stawianie zadań
doprowadzało w końcu do efektu. Wierzył w ludzkie możliwości i potrafił
wykorzystać je dla wspólnego dobra. Powstawała nowa stacja misyjna,
więc zapytał czy chcieliby mieć swój kościół. Nie było sprzeciwu,
ale nie było nic więcej. Należało uczynić krok naprzód, toteż zaproponował,
by przynieśli piasek. Zrobili to. Skoro macie piasek, postarajcie
się o kamień. Postarali się. Potem uświadomił im, że jak już jest
piasek i kamień, przydałby się cement, na który trzeba się złożyć.
Gdy kupili cement przyniósł formę i nauczył formowania betonowych
bloków. I tak małymi etapami angażował wciąż do kolejnych zadań.
Najtrudniej było zmienić mentalność w dziedzinie higieny i przekonać,
że powodem wielu groźnych chorób jest woda. Na terenach gdzie jej
brakuje, w nielicznych zbiornikach, szczególnie w porze suchej, woda
jest bardzo zanieczyszczona. Są w niej żyjątka, które po wypiciu
cieczy powodują wylęganie się czegoś na kształt półtorametrowych
nicieni, które następnie wydostają się na zewnątrz przez skórę. Przychodzi
pora deszczowa, ale nikt nie jest w stanie uprawiać ziemi bo całe
wioski chorują upatrując przyczyny dolegliwości w działaniu złych
duchów. Tymczasem wystarczy przegotować lub przefiltrować wodę, by
uniknąć kłopotów.
Wiele dobrego zrobił misjonarz w dziedzinie oświaty.
Budował przedszkola, szkoły podstawowe, gimnazja, uważając słusznie,
że edukacja jest dobrą drogą do ewangelizacji. Kościół w Ghanie ciągle
się umacnia i rozwija, a 15% społeczności katolickiej prezentuje
żywą i radosną wiarę. Widać to szczególnie w trakcie niedzielnej
liturgii Mszy św. czy uroczystości kościelnych. Msza trwa 3 godziny.
Cała liturgia jest śpiewana. Rozpoczyna ją procesja wprowadzająca
księdza w korowodzie tanecznym, ze śpiewem i biciem w bębny. W Mszę
św. angażuje się cała wspólnota. Wyznaczone są specjalne grupy parafian,
z których jedne odpowiadają za przygotowanie ceremonii, inne za śpiewanie
psalmów lub czytanie Pisma Świętego. Uczestniczą w niej także przynajmniej
trzy chóry.
Ważną pozycję wśród licznych obowiązków stanowiło pozyskiwanie
środków finansowych na potrzeby misji. W tym celu należało szukać
wsparcia wśród organizacji pomocowych na całym świecie. Skutki bywały
różne. Nieraz na kilkadziesiąt petycji przychodziła jedna odpowiedź.
Kościół w Ghanie jest obecnie Kościołem lokalnym. Rośnie liczba powołań,
seminaria są pełne. Księża i dwa konwenty sióstr zakonnych to miejscowa
ludność. Wśród nich odnajduje chłopców, którym pomógł się wykształcić.
Gdy przybył z Polski, było 10 diecezji, w tej chwili jest ich 17.
Na północy, gdzie rozpoczynał posługę właściwie nie istniały żadne
parafie, obecnie jest ich 20. Minęło 13 lat w Akim Swedru, kiedy
uznał, że wypełnił swoją misję do końca. Poprosił o przeniesienie
na inną placówkę. Został w efekcie proboszczem w mniejszej parafii
i kapelanem szkoły średniej w Kukurantumi. Była to szkoła o profilu
technicznym, gdzie ze względu na wielowyznaniowość wykładał naukę
o Biblii. Spędził tam siedem lat. W 2000 r. obchodził jubileusz 25-lecia
kapłaństwa i pracy misyjnej. Budował na terenie Ghany Kościół katolicki,
był współtwórcą i żywym świadkiem jego historii. W okresie jednej
z najdłuższych kadencji dał wspaniałe świadectwo wierności powołaniu
i Ewangelii. Pełnił przez ćwierć wieku szereg odpowiedzialnych funkcji
kościelnych pomimo, że nigdy nie stanowiły dla niego celu. Był proboszczem,
inspektorem do spraw szkolnych, dziekanem, radcą rady prowincjonalnej,
członkiem rad szkolnych. Od dwóch lat swoją wiedzę i doświadczenie
misyjne przekazuje klerykom seminarium misyjnego w Pieniężnie. Podziwia
tych młodych ludzi za fantazję, otwartość, za bezwarunkową miłość
do Chrystusa i Kościoła.
Przygotowuje aktualnie doktorat na temat edukacji religijnej
w Ghanie od czasu odzyskania niepodległości.
W głębi serca jest Ghańczykiem, w snach ciągle spotyka
tamtych ludzi. Przyjdzie czas, że praca naukowa spowoduje jego wyjazd
w miejsce, któremu bez żalu oddał kawał swego życia. Co najważniejsze
ciągle jest gotowy, jak wtedy gdy pierwszy raz doświadczył afrykańskiej
spiekoty. Może choćby jutro jechać na koniec świata i zaczynać od
nowa. Nieuleczalny misjonarz i Boży harcownik. Chwyci się swego posłania,
wesprze się o swój Kościół i stanie w każde szranki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu