Nienaprawione krzywdy stanu wojennego
W Naszym Dzienniku z 13 grudnia 2004 r. - bardzo interesujący dodatek o stanie wojennym. Wybór otwiera tekst ks. prof. Jerzego Bajdy pt. Rok 1981 i ciąg dalszy. Czytamy w nim m.in.: „Nikt nie zliczy tych moralnych cierpień, jakie spadły na niewinnych ludzi i na ich rodziny dotknięte dramatem niekiedy już na zawsze. Ta zbrodnia wciąż trwa, bo tej krzywdy nikt nie naprawił, za tę krzywdę nikt nie przeprosił, choć niedawno Michnik proponował, by ofiarować przestępcom przebaczenie. Jakim prawem?”.
Jednym z najbardziej wstrząsających tekstów wyboru jest artykuł Anny Wasak o wieloletnich prześladowaniach nauczycielki matematyki Elżbiety Jędrzejuk, pt. Nie jestem człowiekiem z żelaza. Za swą wierność ideom „Solidarności” p. Jędrzejuk zapłaciła nie tylko więzieniem, ale i wieloletnim pozbawieniem pracy w zawodzie nauczyciela. Długotrwałe stresy wpędziły ją w choroby. Nikt nie wyrównał jej krzywd. Dziś żyje z ogromnie niskiej emerytury. Jest wiceprzewodniczącą Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych. Ocenia: „Czuję się oszukana po tym, jak zostaliśmy potraktowani po 1989 r.”.
Wybielanie Jaruzelskiego w „Wyborczej”
Reklama
A tymczasem gen. Jaruzelski - główny sprawca nieszczęść tylu milionów Polaków prosperuje z całym poczuciem bezkarności, udziela wywiadów na prawo i lewo. W dodatku Gazety Wyborczej - Duży Format z 13 grudnia - niezwykle kłamliwy wywiad gen. Wojciecha Jaruzelskiego pt. Wolność. Czym jest?, udzielony Teresie Torańskiej. Jaruzelski skrajnie wybiela całą swą działalność. Wprowadzenie stanu wojennego - według niego - było tym, bez czego nie byłby możliwy później Okrągły Stół. Słuchamy, jak gen. Jaruzelski uskarża się na ciężki czas, jaki przeżył w związku z wprowadzeniem stanu wojennego: „Spałem w Urzędzie Rady Ministrów. Ileż nieprzespanych nocy tam spędziłem?! Koszmarnych, pełnych udręki, kiedy borykałem się: co robić? Co robić? Jak z tego wyjść?!”. Dowiadujemy się też o „niebywałych udrękach” jego córki, która z powodu stanu wojennego po maturze „pauzowała” i poszła na studia dopiero rok później, ale „nie skarżyła się. Dzielnie przetrwała”.
Jaruzelski odpowiednio tłumaczy też krwawe stłumienie buntu robotników Wybrzeża, gdy jako minister obrony narodowej przewodził antyrobotniczym represjom. Winą za wszystko obciąża protestujących robotników, twierdząc: „(...) w 1970 r. kadra wojskowa musiała nieraz powstrzymywać żołnierzy od zachowań zbyt ostrych. Dlatego że gdy widzieli pobitych swoich kolegów albo milicjantów, gdy widzieli spalone czołgi, żołnierze byli oburzeni. (...) Tłumowi, który zaatakował budynki partyjne czy milicyjne, podpalał je lub rabował sklepy, należało zademonstrować siłę”.
Jaruzelski jest konsekwentny w zafałszowywaniu historii, także i w odniesieniu do wcześniejszych dziesięcioleci. „Dziwnie” przemilcza sprawę okrutnej rozprawy NKWD i UB z AK; okazuje się też, że w swoim czasie w ogóle „nie słyszał” o sfałszowaniu referendum i wyborów. Za to tym chętniej oskarża podziemie niepodległościowe o to, że „pociągi były zatrzymywane, wygarniano z nich członków partii, milicjantów, Żydów i albo rozstrzeliwano, albo rozbrajano i rozbierano”. Twierdzi też, że absolutnie nie wiedział o gehennie ofiar w Polsce w dobie stalinowskiej: „Nikt z nas nie wiedział, że w więzieniach torturuje się ludzi. To odkrycie późniejszych lat”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Postkomuniści murem za Środą
Reklama
Magdalena Kaszulanis w tekście Powiedziała prawdę (Trybuna z 13 grudnia) z satysfakcją konstatuje, że cała „lewica” od SLD po Unię Pracy i SdPl solidaryzuje się ze Środą. Autorka pisze: „SLD solidaryzuje się z Magdaleną Środą, która powiedziała autentyczną prawdę - stwierdził przewodniczący partii Krzysztof Janik na sobotnim Kongresie Kobiet SLD (...). Lewica jest zgodna co do tego, że reakcje prawicowych polityków na wypowiedź minister są zamachem na wolność słowa (...). O ofensywie skrajnej prawicy mówi też Borowski. - Trwa nietolerancyjna, zachowawcza, ksenofobiczna, bardzo nacjonalistyczna i antyeuropejska ofensywa prawicy (...). W tych ramach mieści się problem pani minister Środy - zauważa lider SdPl”.
Tekst ten świetnie ilustruje rozmiary skandalicznej wprost antykościelnej arogancji, podzielanej przez czołowe postaci postkomunistyczne. Ich poparcie udzielane dla antykatolickich andronów p. Środy może ostatecznie rozwieje resztki iluzji co do prawdziwości postkomunistycznych deklaracji o chęci dialogu z Kościołem. Przypomnijmy tu, że jadowite antykatolickie wypady minister Środy wywołały wyraźne zdystansowanie się nawet w tak krytycznych wobec Kościoła tytułach prasowych, jak Fakt czy Wprost. Redaktor naczelny Faktu Grzegorz Jankowski w tekście I my mamy za to płacić? stwierdził m.in.: „Oczywiście, że pani Środa ma prawo do swoich poglądów, nawet jeśli są sprzeczne z faktami i ze zdrowym rozsądkiem, ale tylko wtedy, gdy będzie te poglądy wypowiadała jako osoba prywatna. Tymczasem Magdalena Środa osobą prywatną nie jest i nie wolno jej, jako przedstawicielowi rządu, obrażać milionów Polaków. Bo to oni wypłacają jej ze swoich podatków pensję i nie chcą słuchać jej bzdur o tym, że Kościół katolicki jest współwinny przemocy wobec kobiet”.
Z kolei Stanisław Janecki, ostro krytykując wypowiedź Środy, pisał w tekście Trzeciorzędne cechy płciowe (Wprost z 19 grudnia): „Po pierwsze, katolicyzm nie jest odpowiedzialny za przemoc w rodzinie. Żadna inna religia nie podkreśla przecież tak miłości do bliźniego. Po drugie, żadna inna instytucja nie robi tyle, ile Kościół katolicki dla ofiar przemocy w rodzinie. Po trzecie, Środa powinna się uderzyć we własne piersi, a nie walić w Kościół. Choćby dlatego, że jej oryginalne ministerstwo (...) trwoni pieniądze, które można by na przykład przeznaczyć na pomoc ofiarom przemocy w rodzinie”.
Nieznani sprawcy działają
We Wprost z 5 grudnia - tekst Tomasza Butkiewicza i Marcina Dzierżanowskiego Umarli na egzekucję o kilkudziesięciu tajemniczych zgonach różnych postaci polskiego życia w okresie od 1990 r. Autorzy piszą: „W III RP nie udało się wyjaśnić żadnej zagadkowej śmierci w sprawie z politycznym podtekstem. Wśród przypadków śmierci w tajemniczych okolicznościach wymienia się m.in. zgony prezesa NIK-u Waleriana Pańko, kontrolera NIK-u, który tropił nadużycia w FOZZ Michała Falzmanna, szefa policji gen. Marka Papały, polityka SLD Ireneusza Sekuły, twórcy i byłego szefa Ośrodka Studiów Wschodnich Marka Karpa. Przypomnijmy tu, że dotąd nie wyjaśniono przyczyn ogromnej części z tajemniczych zgonów w dobie jaruzelszczyzny, od 1980 do 1989 roku włącznie (w tym m.in. sprawy zabójstw ks. Suchowolca, Niedzielaka, Zycha)”. Autorzy z Wprost podkreślają, że tropy tajemniczych zgonów w latach 1981-89 „prowadziły do komunistycznego aparatu przemocy. Dowodzi to, że w strukturach MSW funkcjonowała grupa przestępcza, której jednym z zadań było mordowanie politycznych przeciwników. - «Ludzie, którzy to robili, nie wyjechali na księżyc. Tyle że z zabójstw czysto politycznych przerzucili się na zabójstwa polityczno-gospodarcze» - uważa Zbigniew Ziobro”.
Autorzy podkreślają fakt, że w Polsce prokuraturze nie udało się wyjaśnić żadnej ze spraw tajemniczych zgonów kilkudziesięciu znanych osób po 1989 r.
Nieprawdy Balcerowicza
Sześć lat temu Leszek Balcerowicz „popisał się” stwierdzeniem, że Polska jest tygrysem gospodarczym Europy Środkowej. Już wtedy poseł Ludwik Dorn skomentował to twierdzenie słowami, iż ten „tygrys” stoi na glinianych nogach. Dziś obserwujemy - przez fatalne rządy SLD - dalsze, jakże znaczące, pogorszenie sytuacji Polski, prawdziwy marazm i stagnację. I tylko Balcerowicz, niezmiennie, częstuje nas panegirycznymi informacjami o stanie Polski. Oto np. w wywiadzie udzielonym Ewie Kluczkowskiej i Krzysztofowi Bieniowi pt. Czuję się wyróżniony przez los (Rzeczpospolita z 5 listopada) Balcerowicz twierdzi: „Pod względem stopnia poprawy wskaźników poziomu życia Polska jest w absolutnej czołówce świata posocjalistycznego”. Jak zaś wygląda prawda na ten temat. Oto kilka takich wskaźników według Rzeczpospolitej, tyle że z 6 grudnia (tekst Katarzyny Sadłowskiej pt. Niechlubne rekordy): „Mamy najgorsze wskaźniki zatrudnienia wśród krajów członkowskich (UE), fatalną sytuację młodych na rynku pracy (...) najwyższe bezrobocie wśród ludzi młodych”. W tekście Polska według Eurostatu (Głos z 11 grudnia) czytamy: „W Polsce odnotowano w roku ubiegłym (...) najwyższą stopę bezrobocia wśród 25 krajów (...). Polska należy też do krajów o jednym z najwyższych odsetków zatrudnionych na podstawie umów krótkoterminowych (niekorzystnych dla pracobiorcy)”. Krzysztof Świątek pisze w tekście To nie miłość do pracy - to wyzysk (Tygodnik Solidarność, 1 grudnia ub. r.), iż: „Badania Europejskiego Biura Statystycznego, z których wynika, że Polacy pracują najdłużej w całej UE, potwierdzają katastrofę na rynku zatrudnienia. To nie pracoholizm, a chęć utrzymania stanowiska zmusza nas do pracy po godzinach”. Według tekstu Życia z 6 grudnia (Polska na emeryturze - Magdy Kazikiewicz), możemy poszczycić się jeszcze jednym niechlubnym rekordem. Jak pisze Kazikiewicz: „Polki rodzą najmniej dzieci w całej Europie - alarmują demografowie. Rząd nie prowadzi żadnej polityki prorodzinnej, która zapobiegłaby starzeniu się społeczeństwa”.
Szczególnie groteskowe są inne stwierdzenia Balcerowicza we wspomnianym wywiadzie dla Rzeczpospolitej, m.in. to, że: „Odnotowaliśmy ogromny postęp w zdrowotności (...) szkolnictwie wyższym itd.”. Ten ogromny „postęp” w zdrowotności ilustruje m.in. już sam tytuł tekstu Elżbiety Cichockiej: Szpitale przed egzekucją (Gazeta Wyborcza z 23 września). Polityka z 9 października akcentowała już na okładce numeru: „Lekarze wyjeżdżają. 20 tys. polskich lekarzy pracuje za granicą. Kolejni pakują walizki”. W drukowanym w numerze tekście Joanny Cieśli i Agnieszki Rybak: Raport. Operacja emigracja czytamy: „Pesymiści przewidują, że lekarzy i pielęgniarek wkrótce w Polsce zabraknie. Zmęczeni niewydolnością polskiej służby zdrowia i skandalicznie niskimi zarobkami kraj opuszczają właśnie wykształceni specjaliści”. Jak zaś wygląda opiewany przez Balcerowicza „ogromny postęp” w szkolnictwie wyższym - najlepiej informuje ogromniasty tekst Polska nauka, ginący gatunek” prof. Edmunda Wnuka-Lipińskiego (Fakt z 1 października).