Czteroletni Mateusz co wieczór odmawiał pacierz. Mama nauczyła go, żeby modlił się przed małą figurką Matki Bożej. Któregoś dnia pojechał z mamą do Sanoka. Najpierw robili zakupy, a później wstąpili do miejscowego kościoła - fary. W bocznej nawie stała duża figura Matki Bożej. Wyglądała dokładnie tak samo, jak ta w domu, tyle że była kilkanaście razy większa.
Mateusz spojrzał na nią i stanął, jakby go zamurowało. Złapał się za głowę i krzyknął:
- O Matko Boska, jak Ty urosłaś!
Czekamy na następne listy Czytelników „Niedzieli”. Może podzielicie się Państwo z nami swoimi przeżyciami i opiszecie spotkania czy rozmowy, które pozwoliły Wam szczerze się uśmiechnąć...
Redakcja
Pomóż w rozwoju naszego portalu