Ludzie mówią, że nie szata zdobi człowieka. Oj, zdobi, zdobi, czasem nawet do tego stopnia, że człowieka spod tego zdobienia nie widać.
Nauczycielka gimnazjum była zdenerwowana. To efekt zebrania rodziców i kłótni, która miała tam miejsce. Awantury o stroje... Głównie dziewczynek.
- Wiesz, ja też lubię modnie się ubrać. Ale bez przesady - nauczycielka wznosi oczy ku niebu. - Za moich czasów mówiło się o takich „stara maleńka”, dzisiaj określa się je, niestety, dosadniej i mniej kulturalnie. Zabawa zaczyna się w szkole, ale co się wyprawia na osiedlu... 13-, 14-latki odsłaniające brzuchy, w nieprawdopodobnie krótkich spódniczkach i w butach na obcasach, z oczami obwiedzionymi czarną kreską i z błyszczykiem na ustach to niemal kanon. Że panny chcą udawać starsze siostry to jedno, ale co myślą matki, wypuszczając takie lalki co rano z domu?
Burzę w szkole wywołało żądanie dyrekcji, by uczniowie przychodzili do szkoły w strojach odpowiednich, czyli skromnych i dostosowanych do wieku. Pojawił się bowiem problem młodych mężczyzn zaczepiających uczennice. Nie wiadomo do końca, o co chodzi - czy to dilerzy narkotyków, a może ktoś z agencji czy z sekt... Było kilka sygnałów, dyrekcja chciała podzielić się problemem i kilkoma uwagami o charakterze wychowawczym..
- Pierwszy argument rodziców brzmiał, że szkoła to nie klasztor- opowiada dyrektorka - a nastolatków nikt nie zmusi do noszenia „habicików”. Potem rodzice sięgnęli po mocniejsze argumenty, czyli zaczęli odwoływać się do wolności obywatelskich i praw człowieka. - A najlepiej zatrudnić ochroniarza - proponowali. Nieprawdopodobne? Tak było! Słyszało to całe oniemiałe zresztą grono pedagogiczne.
Dziewczyny paradują dumnie przed szkołą. Niektóre wysokie, opalone - nie wyglądają na swoje dziecięce jeszcze naście lat. Zachowują się prowokacyjnie, wyglądają dokładnie jak ich idolki ze szklanego ekranu - młodziutkie gwiazdy muzyki pop. Naśladują je w gestach, ruchach, w sposobie bycia.
Szkoła wpadła więc na prosty pomysł, żeby niestosownie ubranych uczniów odsyłać do domu prosto z szatni. Cóż za naiwność?! Skończyło się na tym, że uczennice wracały, tym razem w towarzystwie rozjuszonych mam. Nie od dziś wszak wiadomo, że każdego z nas Pan Bóg obdarował po równo: dobrym gustem i umiejętnością wychowywania potomstwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu



