Tuż przy Wolarzu dojrzymy malutki diadem siedmiu gwiazd, nazywany Koroną Północną. Dawni Persowie i Arabowie nazywali ten gwiazdozbiór Misą Derwisza lub Misą Żebraczą. Dla Greków była to korona Ariadny, córki króla Krety Minosa. Nieszczęśliwą Ariadnę ze złamanym sercem pozostawiono na Naksos, gdzie wkrótce zmarła. Na wieczną pamiątkę jej wianek znalazł się na wieczornym niebie w postaci właśnie tej korony. Ma przypominać złoty diadem podarowany Ariadnie przez niechcianego męża Dionizosa.
W konstelacji Korony Północnej najjaśniejsza jest gwiazda Gemma, co z łacińskiego oznacza Klejnot. Niektórzy znają tę gwiazdę również pod piękną nazwą Perła, ponieważ stanowi naprawdę cudowne odkrycie na naszym niebie. Ta niebieskobiała „Perła w Koronie” wypromieniowuje 30 razy więcej energii niż nasze Słońce, a znajduje się w odległości zaledwie 76 lat świetlnych od nas. Posługując się prostą mapką, nauczmy się ją rozróżniać pośród innych gwiazd. Przekonamy się, że odnajdywanie jej nie wymaga wielkiej wprawy i sprawi nam wielką radość, chociaż w niczym nie przypomina filmowego poszukiwania prawdziwych pereł.
W Koronie Północnej można odnaleźć słynną płonącą gwiazdę, która w sposób zupełnie nieprzewidywalny może rozbłysnąć aż do drugiej wielkości. Podobno spełniają się wówczas marzenia szczęśliwca, który to płonące cudo zobaczył. Cała konstelacja góruje o północy w maju, więc warto spróbować szczęścia. Jednak mało prawdopodobne, ażeby nam właśnie się udało. Mieszkańcy południowej półkuli oglądają podobny gwiazdozbiór, nazywany tam dla odmiany Koroną Południową. Znaleźć ją można na samym skraju Drogi Mlecznej, na południe od konstelacji Strzelca. Jeżeli zdarzy nam się pojechać daleko na południe, warto spojrzeć na ten równie ciekawy i piękny gwiazdozbiór, niewidoczny, niestety, z Polski.
W najbliższe wieczory dla wygodnej obserwacji naszej Korony Północnej najlepiej rozłożyć leżak, ponieważ świeci ona bardzo wysoko. Wyraźnie widać jej blask pomiędzy dużymi gwiazdozbiorami Herkulesa oraz Wolarza. Gdy skierujemy wzrok niżej, tuż nad horyzont, ujrzymy tam zodiakalny gwiazdozbiór Wagi. Konstelacja ta położona jest po obu stronach ekliptyki, tzn. pozornej drogi Słońca pośród gwiazd na naszym niebie. W pobliżu ekliptyki szukamy zawsze planet i Księżyca. I rzeczywiście, gdy popatrzymy dalej w stronę zachodu, napotkamy duży zodiakalny gwiazdozbiór Panny, na skraju którego wyróżnia się teraz bardzo jasna planeta Jowisz. W środę zobaczymy tu zbliżający się do pełni Księżyc, który teraz świeci na tle wielkiej konstelacji Lwa przy jasnej gwieździe Regulus. Popatrzmy jeszcze dalej na zachodzący gwiazdozbiór Bliźniąt, dokąd dotarła planeta Saturn. Dalej widzimy bardzo jasną Wenus, coraz wyżej wspinającą się na wieczorny nieboskłon. Saturn, niedawna ozdoba wieczornego nieba, niebawem zniknie w blasku Słońca. Tuż przy Słońcu - szybko zbliżająca się do Wenus planeta Merkury. Koniecznie trzeba zobaczyć, jak w ciągu najbliższych dwóch tygodni Merkury pokonuje dystans dzielący obydwie planety na naszym niebie. Codziennie widać zmieniające się położenie Merkurego względem otoczenia. W niedzielę 26 czerwca dojdzie do rzadkiego zjawiska, podczas którego Merkury widoczny będzie prawie na miejscu Wenus. Do tego tuż pod nimi - Saturn. Naprawdę warto patrzeć w niebo!
Pomóż w rozwoju naszego portalu



