Biskup Adam Bab odwiedził chłopców ze Schroniska dla Nieletnich w Dominowie.
Pochodzą ze Śląska, Pomorza, Podkarpacia; rzadko z Lubelszczyzny. Mają od 13 do 18 lat. Trafiają do Dominowa zwykle na kilka miesięcy, czasem na dłużej, a niekiedy nawet na wiele lat. Takie schroniska jak to w Dominowie pod Lublinem - dla nieletnich chłopców z grupą interwencyjną - są w Polsce tylko dwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po ciężkich przestępstwach
Placówka w Dominowie ma długą historię. Powstała zaraz po wojnie i niedługo będzie świętować 70 lat działalności. Dawny pałac i folwark rodu Strojnowskich to doskonale odnowiony obiekt, z wybudowanym obok kompleksem szkolnym i warsztatowym. W największej części to zasługa dyrektora Stanisława Cura, kierującego schroniskiem od 20 lat, a związanego z nim od prawie 30.
Jednocześnie w Dominowie może zamieszkiwać nawet kilkudziesięciu chłopców. Z powodu zawirowań ustawodawczych obecnie jest ich tam najwyżej dwudziestu. Sądy wysyłają do tego typu schronisk nieletnich chłopców, którzy weszli w radykalny konflikt z prawem, mają na koncie nawet najcięższe przestępstwa, łącznie z morderstwami. Zwykle jednak są to napady, pobicia czy zuchwałe kradzieże.
Szkoła i wiara
Reklama
W schronisku chłopcy mogą ukończyć szkołę podstawową, a w szkole branżowej zdobyć fach stolarza lub technologa robót wykończeniowych w budownictwie. Obiekty sportowe, w tym siłownia, pozwalają na rozładowanie młodzieńczej energii. Oprócz nauki i sportu, mogą wreszcie namyślić się nad swoim życiem i wiarą. Często podejmują istotne decyzje, np. zaczynają czytać Pismo Święte albo proszą o sakramenty. Kapelan ks. Krzysztof Kasperek obchodzi właśnie jubileusz 20-lecia posługi w Dominowie. Katechizuje chłopców, przygotowuje ich do bierzmowania, ale przede wszystkim słucha. Jest znakomicie wkomponowany w pracę całego zespołu nauczycieli i wychowawców, działającego pod batutą dyrektora Cura. Z dumą pokazuje nową kaplicę. Jej centrum wypełnia wielki drewniany krzyż, wykonany przez jednego z podopiecznych schroniska, który miał na sumieniu morderstwo.
Z wizytą duszpasterską
W jeden z lutowych wieczorów do placówki zawitał niezwykły gość. W asyście pracujących tam wolontariuszy z programu „Druga Szansa”, chłopaków odwiedził bp Adam Bab. Była to kolęda połączona ze szczerą rozmową. Najpierw ksiądz biskup pobłogosławił kilka różańców, ufundowanych przez wolontariuszy, a potem odpowiadał na pytania. Chłopcy dowiedzieli się, że bp Bab w młodości myślał o medycynie, a przez chwilę nawet o karierze estradowej. Z tego ostatniego pomysłu wyleczył go organista, który po krótkim odsłuchaniu odradził nastoletniemu wówczas Adamowi scholę i polecił ministranturę. Uczestników ciekawiło także, jak się zostaje biskupem i co oznaczają pierścień, duży krzyż oraz piuska; dopytywali również o rodzinę. Gość nie uchylił się także od pytania o zarobki, a chłopcy usłyszawszy kwotę wynagrodzenia hierarchy orzekli, że „słabo”. Były też pytania dotyczące aktualnych i głośnych „kościelnych” tematów, stale przewijających się w mediach, jak pedofilia, czy odejścia ze stanu duchownego. Niektóre pytania sięgały głębiej, do przeżywania obecności Pana Boga na co dzień, do opinii biskupa w kwestii covidu czy do konkretnych postaci papieży. Padło również pytanie o biskupie przyjaźnie; ta wartość jest bardzo bliska chłopcom. W rewanżu opowiadali o swoich drogach życiowych. Prawie w każdym przypadku mają za sobą rozbite rodziny, z problemami alkoholowymi, środowiska rówieśnicze z przemocą i narkotykami w tle.
Kolejna wizyta już została zapowiedziana. Jak czytamy w Ewangelii, dobry pasterz idzie szukać owiec, które się pogubiły.