w małej wiosce Taizé
żył biały człowiek
im więcej przybywało mu lat
tym bardziej jaśniały
jego włosy szaty i serce
błyszczały tak że ciemność
nie mogła znieść ich światła
myślała że wreszcie uda się
złamać ich biel krwią
by wreszcie przygasła ich jasność
lecz ta krew
splamiła tylko ręce i serce zabójczyni
a twarz i serce białego człowieka
jak krew Baranka
jeszcze bardziej wybieliła
teraz już cały biały
mógł odejść do Światłości Wiekuistej
ku której zbliżał się
krok za krokiem
przez tyle lat
Płock, 17 VIII 2005
Pomóż w rozwoju naszego portalu