Uchodźcy już dawno zagościli w naszej Ojczyźnie.
Już od ponad 100 lat kolejni papieże piszą orędzia na Światowy Dzień Uchodźcy. Kościół dostrzegł zjawiska migracji na długo przed tym, zanim zajęła się nimi ONZ. O ile wcześniej uchodźców wiązaliśmy z odległymi stronami Azji czy Afryki, to od ponad 30 lat, kiedy wojny na nowo wybuchły i wybuchają nadal nawet w Europie, przybysze z innych krajów zagościli w polskim krajobrazie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wieki lubelskiej gościnności
Na Lubelszczyźnie pierwsi uchodźcy pojawili się na początku lat 90. XX wieku. Byli to bośniaccy muzułmanie uciekający przed rzeziami Serbów w czasie rozpadu byłej Jugosławii. Wówczas znaleźli miejsce schronienie w pierwszym ośrodku w Lublinie przy ul. Bazylianówka. Pod koniec XX wieku w naszym regionie funkcjonowało już kilka rządowych ośrodków dla uciekinierów, głównie z Czeczenii, uchodzących po masakrach dokonywanych przez Rosjan. Największy był ten przy ul. Wrońskiej oraz drugi, urządzony w dawnym internacie w Leonowie. Oprócz służb państwowych z pomocą spieszyła od początku lubelska Caritas, a także organizacje pozarządowe, m.in. Homo Faber czy Centrum Wolontariatu. We wspomnianych placówkach gościli lubelscy metropolici abp Józef Życiński i abp Stanisław Budzik.
Reklama
Lubelszczyzna ma długą i piękną tradycję chronienia uchodźców prześladowanych w innych krajach. W średniowieczu byli to Żydzi rugowani z Hiszpanii, potem katoliccy Szkoci, a jeszcze później Ormianie gromieni przez tureckich sułtanów.
Wschodnia brama
Najnowsze wydarzenia: agresja Rosji na Krymie i w Donbasie, krwawo tłumiony zryw wolnościowy Białorusinów, zbrodnie Państwa Islamskiego na Bliskim Wschodzie, sukcesy talibów w Afganistanie oraz rosnąca ostatnio groźba kolejnej inwazji Rosji na Ukrainie, sprawiają, że uchodźcy napływają i będą wciąż napływać do Polski. Jeśli będą przybywać ze wschodu, to przez Terespol, Dorohusk czy Hrebenne wejdą na Lubelszczyznę. Mamy największe przejścia graniczne oraz najdłuższą granicę Unii Europejskiej. To powoduje, że chcąc czy nie chcąc, jesteśmy i będziemy strefą „pierwszego kroku” dla uciekających z miejsc konfliktów. Kto wie, czy wkrótce tysiące Ukraińców nie staną przy wschodniej granicy Polski, czyli na Lubelszczyźnie.
Bezpieczne miejsce
Szybką i ewangeliczną odpowiedź na obecny napływ uchodźców dało kilka zakonów z naszej diecezji. Siostry Białe Misjonarki Afryki goszczą w swoim klasztorze młode kobiety z Etiopii. Ich śladem poszli Ojcowie Biali, przygarniając chłopaka z Afganistanu. Swój dawny klasztor udostępniły również Nazaretanki. Nowy charakter domu pobłogosławił bp Adam Bab, a zamieszkały w nim na razie dwie liczne rodziny z Iraku i Kurdystanu. Kilka kolejnych rodzin przyjętych zostało w mieszkaniach udostępnionych przez gościnnych Lublinian.
Dach nad głową to pierwszy krok w nowym życiu, następne są trudniejsze. Trzeba uczyć się niełatwego polskiego języka, w kompletnie obcym środowisku znaleźć przedszkola i szkoły dla dzieci, a dla dorosłych pracę. Część przybyszów już wyraziła chęć przyjęcia chrztu dla swoich dzieci; problemem na razie jest znalezienie dobrych katechistów, znających arabski czy orientalny dari dla uchodźców z Afganistanu. Problemy nowych gości przypominają te, jakie przeżywali 200 lat temu polscy uchodźcy, emigrujący po powstaniach narodowych do Stanów Zjednoczonych.
Najważniejsze, że są tu wokół nich ludzie, księża i świeccy, realizujący Chrystusowe wezwanie: „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie”. I że w końcu ich dzieci czują się bezpiecznie.