Polska ambasada
Po południu przyszedł ks. prał. Meysztowicz. Opowiadałam o prywatnej audiencji. Na końcu powiedziałam: - To wszystko się stało wiadomo dzięki komu! Ksiądz Prałat jest kochany! Proszę mi mówić po imieniu!
Litewski „miś”, dwie głowy wyższy ode mnie, pochylił się i powiedział: „Mów mi wuju”. I tak „urodził” mi się cudowny wuj w Rzymie. Zawołałam: - Teraz to ja Wuja nie puszczę, aż mi nie opowie wszystkiego o Piusie XII! - Bardzo chętnie - odpowiedział.
Po roku opowiadań przyszła kolej na biografię Wuja. Od niej zaczynam.
Wuj wspomina:
„Rok 1920. Młody porucznik z małym oddziałem. Jesteśmy otoczeni przez chmarę bolszewików w stodółce na środku pola, na Wileńszczyźnie. Strzelamy ostatnimi nabojami. Już czuję bagnet bolszewicki w szyi. Panu Bogu nigdy się nie naprzykrzałem, ale mówię z rozpaczy: - Jak mnie z tej opresji uratujesz, księdzem zostanę! I jak w kiepskim filmie, z lasu wypada oddział naszej kawalerii i z dzikim wrzaskiem szarżuje na bolszewików. Ci - w nogi. Wychodzę ze stodółki. Mam przed sobą spienione chrapy ułańskiego konia. Mówię głośno, bez entuzjazmu: - Słowo się rzekło. Sutanna na kołku.
Seminarium w Wilnie. Arcybiskup Jałbrzykowski posyła mnie, po święceniach, na Uniwersytet Stefana Batorego, na prawo. Bierze mnie do pracy do swojego sekretariatu. W 1930 r. zostaję radcą prawnym Polskiej Ambasady przy Watykanie. Ambasadorem jest wspaniały człowiek - Polak z francuskim nazwiskiem Papee. Wiem to od niego: w 1939 r., gdy ogłoszono ambasadorom wybór Eugeniusza Pacellego na papieża, ambasador III Rzeszy wstał i powiedział: «W imieniu III Rzeszy składam weto» - i wyszedł z sali. Za nim, jak piesek, powiedział weto ambasador Mussoliniego i również wyszedł. Od 300 lat nie używano tego prawa, ale ono istniało. Watykan był dużym państwem i głowy państw europejskich miały prawo weta w sprawie wyboru papieża. Rząd Hitlera z tego skorzystał. Hitler nienawidził nuncjusza Pacellego, który nie tylko umacniał na duchu Episkopat Niemiec, ale ratował księży pochodzenia żydowskiego, wysyłając ich z listami dyplomatycznymi do Rzymu, np. późniejszego kard. Bea. Pius XII od razu zniósł prawo weta.
Jesienią 1939 r. papież pisze pierwszą encyklikę Summi pontificatus, w obronie Polski i Polaków przeciwko inwazji niemieckiej. Nikt o tym u nas nie wie.
Gdy armia niemiecka, nie ufając Mussoliniemu, wkracza do Włoch, Pius XII zaprasza na stałe do Watykanu wszystkie ambasady państw walczących z Niemcami. Nas pierwszych. Mnie - w to graj. Cały dzień siedzę w archiwum watykańskim, przepisując polonica. Moją pasją była zawsze historia, zwłaszcza Polski. Taki jest początek olbrzymiego dzieła, wielu tomów, ofiarowanych Polsce na Millennium. Nieustanną pomocą była mi i jest prof. Karolina Lanckorońska.
Wojna trwa. Niemcy zbliżają się do Rzymu. Dziekan Korpusu Dyplomatycznego przy Watykanie zwołuje ambasadorów. Mówi: «Róbcie, co uważacie za słuszne, zgodnie ze swoim sumieniem. Jutro rano wylatują z Rzymu ostatnie samoloty: francuskie, angielskie, amerykańskie. Każdy może odlecieć do swojego kraju». Zrobiła się śmiertelna cisza. Wstał pan Papee: «Mój rząd akredytował mnie nie do Państwa Watykańskiego, ale do osoby Ojca Świętego. Jeśli on opuści Watykan, ja również. Jeśli nie wyjedzie - zostaję». Dziekan, Irlandczyk, podszedł i uściskał polskiego ambasadora. Przedtem wszyscy mówili o wyjeździe. Nikt nie wyjechał.
Papież wydaje tajny rozkaz klasztorom włoskim, aby ukryli rodziny żydowskie. (Pisze o tym Italo Zolli - ówczesny Wielki Rabin Rzymu). Zaprasza też kilkadziesiąt rodzin do Watykanu - tych, co chcieli przyjść; wielu zaufało przepłaconej policji włoskiej, z którą Niemcy potem się nie liczyli”.
CDN.
Pomóż w rozwoju naszego portalu