Reklama

Zatrute „dropsy”

O narkotykach mówi się ostatnio jakby mniej. Tymczasem sytuacja, zdaniem specjalistów, jest alarmująca. Mamy do czynienia z nowym rodzajem narkotyków i nowym stylem ich zażywania.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Prosto w oczy

Kluby już od piątkowego wieczoru pełne są dzieciaków. 14-, 15-letnie małolaty pozujące na dorosłych. Są i dilerzy. Z daleka widać, że pijani albo naćpani, a może jedno i drugie. Wydają się niewiele starsi od swoich „klientów”. Towar nazywany jest niemal pieszczotliwie - draże, dropsy, piguły. Te niewielkie, najczęściej białe tabletki to nowoczesnej generacji narkotyki. Cena skalkulowana jest do możliwości finansowych ucznia czy studenta - jedna tabletka kosztuje od 3 do 5 zł. Testery dostaje się za darmo.
Działanie takiej tabletki, zwanej dalej „dropsem”, łatwo opisać teoretycznie, trudniej zobaczyć w rzeczywistości.

Naiwni rodzice...

Reklama

- Narkotyk wywołuje euforię i nieprawdopodobny wręcz przypływ energii. Nie chce się po nim spać, umysł wydaje się jasny i pojemny. Wiele spraw nieosiągalnych wydaje się raptem w zasięgu ręki - wyjaśnia psychoterapeuta z ośrodka leczenia uzależnień. - Narkotyk metodycznie i dość szybko niszczy mózg i układ nerwowy. Wciąga w spiralę narkotycznego szaleństwa, z którego niektórzy nie wyrwą się nigdy. Początki, jak zwykle, bywają niewinne.
- Po „dropsie” szaleje się na parkiecie 2-3 godziny. Totalny odjazd. Zero zmęczenia, uczucie nierealności otoczenia - opowiada 16-letnia Ania, inteligentna, śliczna... i na odwyku od pół roku. Pierwszego „dropsa” wzięła 3 lata temu.
- Żeby utrzymać ten stan euforii, trzeba dostarczać organizmowi kolejne dawki narkotyku. I tak do rana - wyjaśnia dalej psychoterapeuta. - Potem, gdy zabawy ciągle za mało, odbywa się rajd po klubach after day, czynnych od 5 rano do chwili, gdy zaczynają działać te właściwe nocne. Rekordziści takich maratonów przyjmują 14-15 tabletek przez weekend.
Rodzice przez dłuższy czas nie orientują się, co się dzieje. Rodzice Anki miesiącami nie znajdowali przy córce żadnych podejrzanych substancji ani śladów igieł. Nie rozumieli tylko, co się dzieje z ich córką. Dawna prymuska spadła na ostatnie lokaty w klasie. Narzekała stale na ból głowy i senność. Tylko w weekendy ożywała. Pozwalali jej wychodzić wieczorami z przyjaciółmi. Starali się być nowocześni, tolerancyjni. Mieli do Anki zaufanie. Mieli...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zbyt dorosłe dzieci

Dziewczyny uprawiają seks z kim popadnie. Nastolatka najczęściej nie pamięta, co się z nią działo. Do klubu przychodzą dojrzali mężczyźni i polują na takie „odjechane” panny. Narkotyki dodane np. do coli nie zmieniają jej smaku. Dziewczyny szybko tracą kontakt z rzeczywistością. Stają się łatwe. W slangu klubowym nazywa się takie „świeżynkami”. Anka tłumaczy, że szklankę ze swoim napojem trzeba mieć stale na oku, a nawet dla pewności trzymać rękę na szklance. Zakrywać ją. Wystarczy moment nieuwagi, by ktoś wrzucił do środka narkotyk. „Wystawianie na tacy” - tak nazywa się polowanie na wybrane dziewczyny. - Wystawić cię może kumpel z klasy - mówi Anka.
Najpopularniejsze są narkotyki pobudzające. Dzieciaki łykają je nie tylko dla zabawy, dla nowych doznań. Są przekonane, że „dropsy” ułatwiają naukę, że „leczą” szkolne fobie, minimalizują strach przed sprawdzianem. Biorą je gimnazjaliści, uczniowie szkół średnich, ale także studenci. Rozmiary tego zjawiska już dziś są olbrzymie. A dopiero teraz zaczyna się mówić głośno o „dropsach”.

Narkotykowe mity

Dawniej narkotyki wyglądały jak narkotyki - czyli brzydko. Słynny polski wynalazek - kompot - przypominał gnojówkę. Cały ten ohydny sprzęt do wstrzykiwania sobie działki już budził odrazę. Teraz narkomania jest biała, czyściutka i tania.
Dawniej narkoman to był człowiek marginesu, ktoś, kogo omijało się z daleka. Budził w najlepszym razie politowanie. Teraz „dropsy” regularnie zażywają dzieci lekarzy, prawników, urzędników państwowych czy nauczycieli. Dzieci z dobrych rodzin.
Dawniej środowiskiem, w którym narkomania rozwijała się najlepiej, było miasto. Dzisiaj prawdziwe narkotykowe eldorado to wieś i małe miasteczko. Tam w wielkich dyskotekach „dropsy” idą jak woda. Dzieciaki łykają je bez opamiętania.
Dawniej były dobre i złe dyskoteki. Te pierwsze na poziomie, te drugie odwiedzane przez lumpy. Teraz nie ma dobrych dyskotek. W każdej są dilerzy, w każdej za parę złotych kupisz „dropsy”. W każdej dzieją się rzeczy, o których rodzice nie mają pojęcia. Spora część nastolatków nie wyobraża sobie weekendowej imprezy bez dropsów. Są nawet przekonani, że to nic złego. - W tej chwili wiemy coś niecoś o skali zjawiska. Jest ogromna, ale liczyć straty będziemy za lat kilka. Konsekwencje przyjdą już za chwilę. Bo na „drażach”, „dropsach”, „pigułach” się nie kończy. To dopiero początek piekła. Bo rozkręcony organizm chce nie tylko więcej, chce także mocniejszych środków - a te to kokaina i heroina. A potem często powolna i bolesna jazda w dół... - wyjaśnia wychowawca z ośrodka leczącego uzależnionych. Pracuje wśród uzależnionych dzieciaków od lat 90. - Czy Pani wie, co to jest politoksykomania? To zażywanie wszystkiego, co wpadnie w ręce, a co działa halucynogennie. To są takie dawki i takie mieszanki, że można paść trupem, a dzieciaki to łykają. Bywa, że popijają to wszystko alkoholem, „byle - jak to oni mówią - poszarpało”.
- Po amfie nie śpi się nawet kilka dni - wyjaśnia wychowawca. - Na początku podkrada się niewielkie kwoty rodzicom - stwierdza. Czy się domyślają? Oczywiście. Ale nie doniosą przecież na własne dziecko policji. Zdarza się, że wolą dawać im na „dropsy”, niż łapać ich na wynoszeniu z domu drogich rzeczy. Tak się dzieje zazwyczaj wtedy, kiedy wszelkie sposoby leczenia, nawet prywatne, zawiodły. Gdy mówi się do własnego syna czy córki jak do ściany. Dla nich liczą się tylko kumple - to wyrocznie, guru, półbogowie. A co mówią kumple? Buntuj się przeciwko całemu światu, zwłaszcza przeciw rodzicom...

Krótka smycz

Rodzice Anki walczą o córkę. Mają jednak żal, że nikt nie chciał im pomóc wcześniej. Błądzili jak we mgle. W Polsce jest bowiem tak, że masz gdzie iść z dzieckiem już uzależnionym, ale nie z tym, które jest w niebezpieczeństwie. Nikt ci nie podpowie, jak się zachować, gdy zauważasz coś niepokojącego. Zdaniem wielu osób pracujących z tzw. trudną młodzieżą, na zbyt wiele się dzieciom pozwala. Nie chodzi o tzw. zamordyzm, ale o zwyczajny rozsądek i logikę.
- O czym myśli matka wypuszczająca nastoletnie dziecko na dorosłą dyskotekę do nocnego klubu albo do wiejskiej dyskoteki, o której krążą w okolicy legendy? Nie wszystko da się wytłumaczyć brakiem wyobraźni, czasem to najzwyklejsza głupota. Syn melduje się w domu o świcie, a ojciec woła: „chuchnij!”. Syn chucha i nic. Czyli grzeczne dziecko mamy...
Jest źle. Źle, bo narkotyki tanieją i stają się ogólnodostępne. Produkcja narkotyków w Polsce rozwija się bez większych przeszkód. Popyt kreuje podaż. I to się nie zmieni. Chyba że wszyscy wraz wypowiemy wojnę narkotykom. Najpierw w szkole, gdzie przestanie się udawać, że „u nas problem narkotyków nie istnieje”. Dalej - gdy policja wygarniać będzie regularnie wszystkich gości z klubów w poszukiwaniu dilerów, aż właściciele baczniej przyglądać się będą, kogo wpuszczają za próg lokalu. Wreszcie najważniejszy element - rodzice, którzy przestaną wychowywać dzieci w stylu tzw. bezstresu.
Polacy słyną z umiejętności jednoczenia sił w chwilach zagrożenia. Czy tym razem ten mechanizm zadziała? A może prawdziwsze będzie powiedzonko: „Mądry Polak po szkodzie”?

Podziel się:

Oceń:

2006-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Przed Mszą św. z Papieżem Leonem XIV święto w Castel Gandolfo

2025-07-11 18:11
Leona XIV mieszkańcy i turyści przywitali w Castel Gandolfo 6 lipca

@Vatican Media

Leona XIV mieszkańcy i turyści przywitali w Castel Gandolfo 6 lipca

Na dwa dni przed Mszą Świętą, której przewodniczyć będzie Papież w parafii św. Tomasza z Villanueva, ks. Tadeusz Rozmus, salezjanin i proboszcz świątyni, podkreśla duchowe i wspólnotowe zaangażowanie wiernych. „Za każdym razem, gdy Papież tu przyjeżdża, miasto zmienia się w miejsce świętowania” – mówi ksiądz proboszcz.

Więcej ...

Kard. Ryś: Antysemityzm jest, zgodnie z nauczaniem Kościoła, grzechem i złem moralnym

2025-07-11 12:37

Vatican News

Antysemityzm w każdej postaci jest, zgodnie z nauczaniem Kościoła, grzechem i złem moralnym - napisał w oświadczeniu kard. Grzegorz Ryś, metropolita łódzki, przewodniczący Komitetu Konferencji Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem.

Więcej ...

Przed Mszą św. z Papieżem Leonem XIV święto w Castel Gandolfo

2025-07-11 18:11
Leona XIV mieszkańcy i turyści przywitali w Castel Gandolfo 6 lipca

@Vatican Media

Leona XIV mieszkańcy i turyści przywitali w Castel Gandolfo 6 lipca

Na dwa dni przed Mszą Świętą, której przewodniczyć będzie Papież w parafii św. Tomasza z Villanueva, ks. Tadeusz Rozmus, salezjanin i proboszcz świątyni, podkreśla duchowe i wspólnotowe zaangażowanie wiernych. „Za każdym razem, gdy Papież tu przyjeżdża, miasto zmienia się w miejsce świętowania” – mówi ksiądz proboszcz.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Trwa walka ze zdejmowaniem krzyży w... Niemczech. Jest...

Europa

Trwa walka ze zdejmowaniem krzyży w... Niemczech. Jest...

Francja: profanacja w bazylice Sacré-Coeur; mężczyzna...

Kościół

Francja: profanacja w bazylice Sacré-Coeur; mężczyzna...

Abp Kupny: słowa Grzegorza Brauna są niedopuszczalne....

Kościół

Abp Kupny: słowa Grzegorza Brauna są niedopuszczalne....

Najmodniejsze firany gotowe 2025 – te wzory i tkaniny...

Wiadomości

Najmodniejsze firany gotowe 2025 – te wzory i tkaniny...

Zmiany kapłanów 2025 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2025 r.

Watykan: zmiany w nuncjaturach, w tym w Warszawie

Kościół

Watykan: zmiany w nuncjaturach, w tym w Warszawie

Zmarł bp Władysław Bobowski

Kościół

Zmarł bp Władysław Bobowski

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Wiara

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Kościół odmawia katolickiego pochówku tylko tym,...

Kościół

Kościół odmawia katolickiego pochówku tylko tym,...