A właściwie: Towarzystwo Mlaskań Obscenicznych - istnieje. Czy jest to gwardia ludowa, czy też luźne komórki postępowego aktywu, dokładnie jeszcze nie wiadomo; sądzi się jednak, iż to pierwsze. Badania trwają. Tak czy inaczej - smakosze są pod czyjąś zauważalną egidą.
Nieśmiałe, statyczne instalacje z nieczystościami na środku parkietu czy penis na krzyżu - to dziecinada młokosów. Awangarda obsceny realizuje się w dynamice, przez dynamikę... i właściwie to wystarcza w czasach, kiedy „trendy” jest forma, a nie treść. Treść już była. A ilu amatorów poślizgnęło się na niej... Wulgarne wrzaski, chaotyczna szamotanina, obnażanie się, kopulowanie w różnych konfiguracjach - jest nowoczesne, ale ambitni muszą iść jeszcze dalej. W końcu, czym można jeszcze zaskoczyć małolatów (nie wspominając o starych koneserach) przyprowadzanych przez wystraszone panie profesorki w ramach szkolnej edukacji teatralnej? Oni już to wszystko przerabiali z postępowej TV, z twórczych kaset porno, no i z praktyki inspirowanej modnymi klimatami. Gigant obsceny, aby zostać kimś, musi koniecznie zadeklarować, iż realizuje podtekst religijny - z chrześcijaństwa, naturalnie - bo to nie grozi obcięciem głowy przez mudżahedinów bądź klątwą antysemityzmu. Publiczne sikanie do sedesu w wykonaniu wrocławskiego Teatru Współczesnego (Lochy Watykanu André Gide’a) może być tłumaczone - w zależności od potrzeb - nawet jako mocny akcent w obronie prostoty Kościoła (sic!). Postępowe chórki kiperów-kanibali bezzwłocznie sugerują w otwartych na przestrzał postępowych mediach, w których szaleje wicher „tolerancji”, iż coś w tym wszystkim musi być. I niewątpliwie jest, to są lokalne przewagi odruchów ewoluujących - według własnego wyobrażenia - potomków szympansicy nad człowieczeństwem dziecka Bożego. W końcu jednak muszą przecież dorosnąć. To naturalna kolej rzeczy. I szansa. Oby zdążyli...
Pomóż w rozwoju naszego portalu