Reklama

Pieszo do Rzymu

Trzy pary butów rozpadły się po drodze, a szelki plecaka na długo pozostawiły otarcia na skórze. Po 66 dniach samotnej wędrówki z Warszawy do Rzymu Grzegorz doszedł do celu, chociaż zdarzały mu się chwile zwątpienia. Wtedy w dzienniku pielgrzymki pisał: „Oby moja wędrówka skończyła się jak najszybciej” albo: „Oby tylko nogi mi nie wysiadły”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pomysł narodził się spontanicznie. Grzegorz nie mógł pojechać na pogrzeb Jana Pawła II, bo w tym czasie w rodzinnym Koszalinie przygotowywał się do matury. Nie jest co prawda 19-latkiem, ma już za sobą wojsko, pracował, ale maturę zdał. Pragnienie, by pomodlić się przy grobie Papieża i echo jego ostatnich słów: „...a teraz Wy przyszliście do mnie” - nie opuszczały go przez wiele tygodni. Jazda rowerem wydawała się zbyt prosta. Zdecydował się na pieszą pielgrzymkę, chcąc w ten sposób oddać hołd Janowi Pawłowi II. Początkowo miał iść z kolegą; gdy ten zrezygnował, Grzegorz postanowił iść sam.
Myliłby się ten, kto przypuszczałby, że do drogi przygotowywał się długo i starannie, studiując mapę, planując kolejne odcinki, rezerwując noclegi. Zaczął od prośby skierowanej do biskupa pomocniczego diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Pawła Cieślika o pismo polecające. Biskup udzielił mu błogosławieństwa, a w piśmie życzył m.in.: „Niech trud tego pielgrzymowania zrodzi błogosławione owoce w postaci przybycia Papieża Benedykta XVI do naszej ojczyzny - Polski”.
- Przygotowania zajęły mi niewiele czasu - relacjonuje Grzegorz. - Spakowałem do plecaka trochę ubrań i żywności, buty na zmianę, karimatę i słownik. Z Koszalina przyjechałem autostopem do Warszawy, bo postanowiłem rozpocząć pielgrzymkę modlitwą w kościele pw. Świętego Krzyża.
Pierwszy dzień drogi - sobota. W dzienniku Grzegorz zapisał: „Doszedłem do Mszczonowa, w sumie 33 km. Słabo, bo muszę robić ok. 50 km dziennie. Cały dzień upału, dobrze że wziąłem bejsbolówkę. Jacyś ludzie dali mi buty, dwa serki i dwie słodkie bułki”.
Już dwa dni później na nogach pojawiają się bąble. „W szpitalu w Tomaszowie Mazowieckim lekarz poradził mi, abym wracał do domu. W dodatku jestem uziemiony przez burzę” - notuje Grzegorz w dzienniku. Ale po noclegu na plebanii rusza w dalszą drogę. Pierwszym celem jest Częstochowa. Jak już wiele razy w swoim życiu - Grzegorz pragnie powierzyć się opiece Matki Jasnogórskiej. Dochodzi tutaj w 7. dniu wędrówki, idąc cały czas poboczem trasy szybkiego ruchu. Policja nie protestuje, kierowcy czasami proponują podwiezienie, ale Grzegorz odpowiada: - Dziękuję, ja idę pieszo. Następnego dnia po modlitwie przed Cudownym Obrazem i noclegu w Domu Braci Szkolnych rusza w dalszą drogę. Pogoda jest zmienna. W niedzielę odnotowuje, że uczestniczył we Mszy św. w parafii pw. św. Marcina w Wojkowicach, a potem spieszy, by przed nocą dotrzeć do Katowic. Kolejne noclegi w Polsce to: noclegownia Sióstr Misjonarek od Matki Teresy z Kalkuty, przystanek autobusowy, gdzie drzemie godzinę na siedząco, i Dom Sióstr Elżbietanek w Cieszynie. 10 sierpnia przekracza granicę. Świadomość już przebytej drogi dodaje mu otuchy, ale zaczynają się góry, temperatura w nocy spada do 2 - 3ºC. Oto jeden z zapisków z trasy: „W barze wypiłem kawę z ekspresu. Barmanka pozwoliła, abym do rana przeczekał w środku, a nie na zewnątrz. Dobrze, bo jest bardzo zimno. Szef przywiózł z domu koc”. Kolejny nocleg u poznanego w drodze Łukasza. Grzegorz znajomości zawiera wiele, uważa zresztą, że to jedna z najcenniejszych rzeczy w trakcie wędrówki. Ludzie pytają o cel i intencję pielgrzymki, dziwią się, że idzie pieszo, zastanawiają się nad potrzebą takiego pielgrzymowania. - Każdego dnia modliłem się za spotkanych ludzi - zarówno tych, którzy mi pomogli, jak i tych, którzy potraktowali mnie niechętnie - wspomina Grzegorz.
Wędrówka przez Austrię zajmuje 11 dni. Długo, ale przez góry nie da się iść szybciej. Noclegi wypadają w różnych miejscach: w placówkach Caritas, w domu poznanych przypadkowo uchodźców czeczeńskich, na dworcu kolejowym, w klasztorze Ojców Kapucynów, na stacji paliwowej. Nie ma czasu na zwiedzanie. Dobrze, że ksiądz z miejscowości Eberndorf nie tylko udzielił gościny, ale jeszcze podarował sandały, 3 pary skarpet i kamizelkę odblaskową.
20 sierpnia, kiedy chroni się przed ulewą na stacji paliwowej w Gloggnitz, Grzegorz pisze w dzienniku: „Trochę tęsknię do mojej mamy. Dziwne, do czego człowiek może się przyznać. Jakże bym chciał posiedzieć 5 minut w domu i porozmawiać z nią...”.
W Słowenii pogoda jest już lepsza, a we Włoszech zaczyna doskwierać upał. Już 3. dnia na włoskiej ziemi Grzegorz odnotowuje: „O 21.00 doszedłem do klasztoru Ojców Kapucynów w Portogruaro, dzisiaj zrobiłem 30 km. Można oszaleć z tym upałem”. Na szczęście kilka noclegów spędza w dobrych warunkach. Po powrocie wspomina: - Myślę, że w wielu sytuacjach pomagał mi Ojciec Święty, bo czasami wydawało się, że sytuacja jest beznadziejna, że spędzę noc na dworze, a nagle spotykałem kogoś, kto kierował mnie pod właściwy adres. Po całym dniu marszu możliwość kąpieli, zjedzenia czegoś ciepłego i opatrzenia nóg jest szczytem szczęścia. Kolejne miasta: Mestre, Wenecja, Chioggi. Cel wędrówki coraz bliżej, chociaż idzie się coraz trudniej. 15 września Grzegorz pisze: „Prawa łydka zaczyna mi szwankować, to chyba wskutek naderwania mięśnia, może do Rawenny dojdę bez problemów. Poparzone miejsce po zegarku zaczyna pękać”. A następnego dnia: „Bolą mnie nogi, głowa, barki palą ogniem, ręka na przegubie, gdzie był zegarek, zaczyna ropieć”. Konieczny staje się dzień odpoczynku. W Sansepolcro śpi niemal bez przerwy przez 24 godziny. Doskwiera nie tylko zmęczenie, ale i tęsknota za krajem. W dzienniku najważniejszymi wiadomościami stają się te, że jakiś Polak poczęstował go krupnikiem, a inny polskim chlebem. „Chcę jak najszybciej dojść do Rzymu, aby wrócić do Polski” - pisze w 60. dniu pielgrzymki. 4 października dochodzi do rogatek Rzymu. Napotkany Włoch, zapytany o drogę do Watykanu, mówi: - A si, si. Prima Porta. Jeszcze kilka godzin marszu. O godz. 15.00 jest przy Prima Porta - bramie, przez którą wchodziły zwycięskie legiony. Chwila odpoczynku. Przechodzień, z którym Grzegorz nawiązuje rozmowę, daje mu butelkę wody i kawałek chleba. Późnym wieczorem dociera do Domu Sióstr Felicjanek. Najkrótsza modlitwa przed snem: - Dzięki Ci, Boże.
Następnego dnia, po audiencji generalnej z Papieżem Benedyktem XVI, schodzi do Grot Watykańskich. Klęka przy marmurowej płycie kryjącej ciało Tego, którego uważa za swój życiowy ideał i wzór: - Ojcze Święty, dziękuję, że mi pomogłeś. Pomóż tym, którzy prosili mnie o modlitwę u Twojego grobu. Pomóż mi w dobrym wyborze mojej drogi życiowej... Jeszcze dziesiątek Różańca i już trzeba wstać z kolan, bo inni czekają. Potem spacer po mieście, rozmowa z pielgrzymami z Polski, zakupy pamiątek. Następnego dnia wraca. Tę samą drogę, którą przeszedł pieszo, pokonuje teraz autostopem w 10 dni. Jeszcze jedna ważna misja po powrocie - modlitwa dziękczynna na Jasnej Górze, w domu Tej, do której bardzo często zwraca się: „Mamo”.
Na pytanie, co pielgrzymka wniosła w jego życie, Grzegorz odpowiada: - Była dla mnie wielkim darem. Wierzę, że Jan Paweł II nadal będzie mnie otaczał opieką. Świadomość, że osiągnąłem taki cel, bardzo mnie umacnia, podobnie jak spotkanie w drodze tylu szczerych i gotowych do pomocy ludzi. Co dalej? Podoba mi się praca Salezjanów, więc być może wstąpię do zakonu, chociaż myślę też o seminarium duchownym. Co prawda, niektórzy mówią mi, że ktoś, kto jeździ autostopem po Europie, nie może być księdzem. Ale właściwie dlaczego nie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2006-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Nazaretanki odpowiadają na tekst Onetu i "Newsweeka": Sugestie o przemocy są krzywdzące

2025-01-08 07:45

Red./ak/GRAFIKA CANVA

„Sugestie o przemocy, jakie pojawiły się w artykule, są bezpodstawne i krzywdzące” - mówi s. Lidia Waszkowiak, dyrektor Szkoły Sióstr Nazaretanek w Warszawie, w przesłanej reakcji na artykuł "Sekrety liceum u Nazaretanek. Źródłem przemocy były siostry i uczennice. Zwykle te pobożne".

Więcej ...

Panie, udziel nam łaski, byśmy odkryli w sobie moce, których udzielasz nam w sakramencie chrztu!

2025-01-09 14:39

Adobe Stock

Dzisiejsza niedziela jest mocnym wołaniem o nawrócenie. Kiedy św. Jan Chrzciciel rozpoczął działalność, zwracał się do słuchaczy: „Wydajcie więc owoce godne nawrócenia” (Łk 3, 8-9). Były to ostre słowa. Nie brzmiały miło wtedy i niemiło ich słuchać dzisiaj. A jednak są ciągle aktualne.

Więcej ...

Szwecja zamyka kościoły w ramach programu "sprawiedliwości klimatycznej"

2025-01-09 21:33

fot. Canva

Luterański Kościół Szwecji zamknie siedem kościołów na wyspie Gotlandia, w tym zabytkowe kościoły z okresu średniowiecza, od października do maja każdego roku w ramach programu "sprawiedliwości klimatycznej", który ma na celu wyeliminowanie wykorzystania paliw kopalnych - informuje portal lifesitenews.com.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły!

Wiara

Nowenna do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły!

Nie żyje ks. infułat Edmund Skalski

Kościół

Nie żyje ks. infułat Edmund Skalski

Dlaczego się boję, dlaczego jestem małej wiary?

Wiara

Dlaczego się boję, dlaczego jestem małej wiary?

Sosnowiec: Wniosek o aresztowanie księdza, w którego...

Wiadomości

Sosnowiec: Wniosek o aresztowanie księdza, w którego...

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

K+M+B czy C+M+B? Jak poprawnie oznaczyć drzwi?

Wiara

K+M+B czy C+M+B? Jak poprawnie oznaczyć drzwi?

Tragiczny wypadek na Lubelszczyźnie; nie żyje proboszcz...

Kościół

Tragiczny wypadek na Lubelszczyźnie; nie żyje proboszcz...

Zmarł ks. Dariusz Tuszyński

Aspekty

Zmarł ks. Dariusz Tuszyński

Bóg chce, abyśmy wchodzili w nowy rok z sercem...

Wiara

Bóg chce, abyśmy wchodzili w nowy rok z sercem...