Bł. Adolf Kölping, wielki działacz społeczny na rzecz ubogiej rzemieślniczej młodzieży, którego Jan Paweł II wyniósł do chwały błogosławionych, na łożu śmierci zwrócił się do młodego człowieka słowami: „Patrz uważnie, bo to, czego będziesz świadkiem, jest najbardziej interesujące na świecie”.
Odchodzenie człowieka z tego świata mieści się w osłonach tajemnic Bożych. Człowiek przechodzi w inne wymiary swojego istnienia, oddaje swego ducha w ręce Boga, staje na sądzie Boga, przeżywa pełne grozy lub szczęścia spotkanie z Nim. Lud Boży Kościoła, powodowany zmysłem wiary, uznał w odejściu Jana Pawła II z tego świata znaki przejścia do innego, lepszego życia. Wołano na Jego pogrzebie: Santo subito - „Niech natychmiast będzie ogłoszony świętym”. Śmierć Jana Pawła II nosi w sobie znaki szczególnego wpisania się swoim podobieństwem w zbawcze przejście Chrystusa przez śmierć do chwały.
Zaczęło się w czwartek wieczorem w godzinie Ogrójca. Cierpienie wzmagało się w piątek; Papież mógł jeszcze w tym dniu słuchać rozważań Drogi Krzyżowej. Rozciągnęło się na sobotę, dzień spoczynku Pana Jezusa w grobie, dzień maryjny. Skończyło się w sobotę o godz. 21.37, już w liturgiczny Dzień Zmartwychwstania Pańskiego, a zarazem Niedzielę Miłosierdzia Bożego.
Odejściu Jana Pawła II towarzyszyła modlitwa całego Kościoła, także archidiecezji częstochowskiej, zachęcanej do tego przez swoich pasterzy. W przedziwny sposób zostało w to przejście Jana Pawła II z tego świata włączone Sanktuarium na Jasnej Górze, tak bardzo przez Niego umiłowane. Modlitwa trwała tutaj nieustannie. Łączyliśmy się duchowo z Ojcem Świętym, w czasie gdy błogosławił korony dla Maryi i Dzieciątka, nałożone zaraz na obraz w Grotach Watykańskich, i podobne, przeznaczone na Jasną Górę. Bardzo gorliwie modliliśmy się w Kaplicy Matki Bożej w sobotę wieczorem. O. Józef Płatek wygłosił rozważanie apelowe, prosząc o cud zdrowia dla Papieża. Po apelu zaczęły się modlitwy nocne. Modlitwie przewodniczyły w tym dniu siostry pallotynki. Dołączyłem do modlitwy apelowej i czuwania. Udzieliłem też wraz z bp. Edwardem Dajczakiem apelowego błogosławieństwa. Okazało się potem, że dokładnie w chwili błogosławieństwa Jan Paweł II oddał ducha Bogu. Nie wiedzieliśmy jednak o tym. Gdy wychodziłem już z kaplicy, w zakrystii ojcowie paulini przekazali mi wiadomość o śmierci Jana Pawła II. Byliśmy porażeni. Wróciłem. Przerwałem śpiew i drżącym głosem przekazałem wiadomość, że nasz umiłowany Ojciec Święty nie żyje. Głos zapowiedzi sparaliżował na chwilę kaplicę. Milczenie... a potem szloch. Po kilku minutach podjąłem modlitwy już za duszę śp. Jana Pawła II. Dzwony jasnogórskie biły bardzo długo. W kaplicy panowała cisza. Potem wraz z Biskupem Edwardem z Zielonej Góry, ojcami paulinami i obecnymi księżmi odprawiliśmy Mszę św. za duszę umiłowanego Ojca Świętego. Była to chyba pierwsza Msza św. za zmarłego już Papieża. W homilii pozwoliłem sobie poruszyć tylko jeden temat: umarł nie tylko wielki, ale i święty Papież. Całą noc modlono się i odprawiano Msze św. za zmarłego Papieża na Jasnej Górze. Rozlało się to na całą Częstochowę.
W Niedzielę Miłosierdzia Bożego jeden temat dominował ponad wszystko: On, nasz Papież, już jest w Zmartwychwstaniu. On żyje zanurzony w Miłosierdziu Bożym, to my umieramy. Co jednak przedtem musimy uczynić, żeby skorzystać ze świętego przejścia Papieża przez czas do wieczności? Jak żyć Jego słowem? Jak chodzić Jego drogami? W Dolinie Miłosierdzia w Częstochowie rzesze wiernych uczestniczyły w Eucharystii, jeszcze większe pod wałami Jasnej Góry, nie mówiąc o kaplicy Matki Bożej. Tysiące ludzi przechodziło przez kościoły, zwłaszcza przez Sanktuarium na Jasnej Górze.
Myśląc o odejściu Jana Pawła II, trudno nie wspomnieć o „pielgrzymim pogrzebie”, jaki urządziła Częstochowa dla swego Honorowego Obywatela. Było to we wtorek 5 kwietnia, przed wyjazdem do Rzymu na rzeczywisty pogrzeb. O godz. 17.00 przed studenckim klubem Politechnik wygłosiłem słowo do nieprzeliczonych rzesz studentów. Poszli potem w milczeniu do archikatedry. Tam zebrały się już rzesze wiernych. W homilii padały słowa o testamencie Ojca Świętego dla Częstochowy. O tym, czego nie wolno zagubić, co musi wejść w nasze serca, co powinno szczególnie zaowocować z daru Bożego, jakim był dla nas Jan Paweł II. Potem szlakiem pielgrzymim udaliśmy się na Jasną Górę. Odprawiliśmy Ojcu Świętemu pielgrzymi pogrzeb. Tam, gdzie On jako papież w czasie swoich pielgrzymek do Częstochowy zatrzymywał się i przemawiał do nas, zatrzymywaliśmy się i my, by odprawić modły. Studenci nieśli portret Ojca Świętego. Katedra, kościół św. Zygmunta, ratusz miejski, dom biskupi - wszędzie była refleksja na temat słów papieskich i zaduma nad osobowością umiłowanego Ojca Świętego. Ostatnią stacją pielgrzymiego pogrzebu była Jasna Góra. Zaśpiewaliśmy Apel Jasnogórski. Ileż tych Apeli do młodych i starszych przeprowadził Jan Paweł II. Wszyscy odczuliśmy teraz, że jest On już w domu Matki Bożej w Niebie i tam stoi z Nią na wieczystej warcie.
Pojechaliśmy na pogrzeb do Rzymu. Oczywiście, nie wszystkim było to dane. Ci, którzy pozostali w Częstochowie, mieli jednak to szczęście, że dzięki połączeniu z Rzymem drogą telewizyjną mogli oglądać wszystko, co działo się w Rzymie, i wraz z całym światem żegnać Papieża. Mogli też czytać księgę Jego życia, której karty przewracał gwałtowny wiatr, i wysłuchać dobrych słów dziekana Kolegium Kardynalskiego - kard. Josepha Ratzingera, że Jan Paweł II jest już w Domu Boga Ojca i stojąc w oknie Jego Domu, uśmiecha się do nas i nam błogosławi. Z okazji pogrzebu Jana Pawła II tysięczne rzesze nie tylko uczestniczyły we Mszy św. pod Szczytem Jasnej Góry, ale wzdłuż całej alei Jana Pawła II, liczącej ponad 2 km, usłano drogę z kwiatów i świateł. Gdy wróciłem z Rzymu po pogrzebie, ze wzruszeniem oglądałem ślady miłości częstochowian i wiernych z okolic do dobrego Papieża.
Czy dziś jest jeszcze coś z tego przeżycia w nas? Ile z bogactwa świadectwa Jego słów i czynów nam pozostało? Czy nie zagubiło się czasem to, co najważniejsze? Czyśmy podjęli ogień, który On zapalił? Czy pokolenie Jana Pawła II jest nim tylko z nazwy, czy rzeczywiście jest Jego pokoleniem? Oto są pytania. Stawiamy je sobie, przeżywając rocznicę świętego odejścia z tego świata Jana Pawła II.
Niech Matka Najświętsza Częstochowska pomoże nam zachować to, co nie powinno być zapomniane i zagubione. Nie powiem, co. Jest tego tak wiele, że wymienianie nawet niektórych zadań mijałoby się z celem. Każdy z młodych, dorosłych, a nawet dzieci ma w sobie jakiś obraz Papieża z rodu Polaków. Niech choć coś z tego zachowa na życie. Z pewnością to, cośmy przeżyli rok temu w związku z odejściem sługi Bożego Jana Pawła II z tego świata, jest tak piękne i tak zbawienne, że warto tym żyć na co dzień i krzepić swoją nadzieję zmartwychwstania. Niech ziarno, które obumarło, przynosi plon obfity.
Pomóż w rozwoju naszego portalu