Największe dzieciobójstwo w historii świata kwitnie w najlepsze w Azji - alarmuje „FoxNews”. Najgorsze jest to, że mało kto o nim wie, a jeżeli nawet obiło się komuś o uszy, to uznaje, że sprawa jest tak odległa jak podróż człowieka na Marsa. Chodzi o eksterminację dzieci płci żeńskiej w Azji. Organizacje międzynarodowe oceniają, że wymordowano do tej pory 60 milionów dziewczynek. Dlaczego? Bo w kulturze części krajów azjatyckich są mniej wartościowe niż chłopcy. W Indiach trzeba sporo wydać, żeby dziewczynę wydać za mąż, a później nie ma z niej pożytku, bo staje się częścią rodziny męża, który jest odpowiedzialny za zapewnienie spokojnej starości swoim rodzicom. Rodzice wydanej za mąż dziewczyny nie mogą liczyć, że zajmie się nimi na starość, co w przypadku braku systemu ubezpieczeń społecznych jest troską pierwszorzędną. Zmianie postaw nie pomaga edukacja, bo straszne przypadki selektywności częściej notuje się u małżeństw względnie wykształconych, zamieszkujących miasta.
To horrendalne zło rodzi kolejne - mężczyźni nie mogą znaleźć dla siebie żon. W zwykłych warunkach na 105 chłopców rodzi się 100 dziewczynek. W Azji tzw. sex ratio jest znacznie wyższy. W niektórych regionach Chin rodzi się 130 chłopców na 100 dziewczynek. I co dalej? Zostaje emigracja w poszukiwaniu żony albo porywanie dziewcząt, które sprzedaje się jako żony. Liczbę niewolników - żon - szacuje się na kilkaset tysięcy rocznie.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu