Ściema
Janusz Kaczmarek jest odważny. Mimo że w kraju szaleje totalitaryzm, wrócił ze słonecznej Italii. Niestety, na czas powrotu Kaczmarka totalitaryzm dziwnie przycichł i nie aresztowano go w świetle kamer. Spokojnie sobie przeszedł przez wszystkie punkty kontrolne lotniska, bez problemu wszedł do Sejmu, zorganizował konferencję prasową, na której mówił, co chciał, i jak najspokojniej opuścił gmach na Wiejskiej. Eeee! Z tym totalitaryzmem to była zwykła ściema.
Bez wiarygodności
Każdy nowy dzień przynosi kolejne rewelacje na temat kandydata na premiera z ramienia LPR i Samoobrony - Janusza Kaczmarka. A to że zapomniał dodać, iż był całkiem aktywnym członkiem przewodniej siły narodu, czyli PZPR, a to że brał udział w akcji UOP. Wreszcie wyszło także, że ma tendencje do gadulstwa. Szefa SLD uspokoił przy jednej miłej pogawędce, że konta polityków SLD w Szwajcarii, o których wie prokuratura, nie dotyczą pierwszej ligi postkomunistów. Wojciech Olejniczak był ponoć cały w skowronkach, słysząc tę informację. Tylko Kaczmarek jest teraz trochę mniej szczęśliwy, bo cała jego wiarygodność legła w gruzach.
Potomek Kmicica
Okazało się, że Kmicic Sienkiewicza tak naprawdę nazywał się Gosiewski i jest przodkiem dzisiejszego wicepremiera Przemysława Edgara Gosiewskiego. Północną flankę mamy więc zabezpieczoną. Drugi potop szwedzki nam nie grozi, bo Gosiewski vel Kmicic da sobie ze Szwedami radę. Ma to we krwi.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu