Procesja rozpoczęła się od modlitwy w Bazylice Garnizonowej, a potem ulicami Rynku przeszła do kościoła śś. Wacława, Doroty i Stanisława. Przewodniczył jej bp Jacek Kiciński. – Dzisiejsza procesja to przede wszystkim wyraz wdzięczności Bogu za dar opieki nad nami. A czynimy to przez wstawiennictwo naszych patronów: św. Doroty, dziewicy i męczennicy oraz św. Stanisława, biskupa i męczennika – podkreślał hierarcha.
– 25 lat temu w maju przeżywaliśmy we Wrocławiu 46. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny i wizytę św. Jana Pawła II. Po tych niezwykłych wydarzeniach przyszedł czas wielkiej powodzi, która bardzo mocno nas dotknęła. A jednak z tej tragedii potrafiliśmy się podnieść. Wtedy właśnie przypomniano sobie o dawnej procesji z relikwiami św. Stanisława i św. Doroty, procesji błagalnej, by Bóg zachował nas od wszelkiego rodzaju kataklizmów – w Bazylice Garnizonowej historię przybliżał ks. Paweł Cembrowicz, proboszcz wrocławskiej katedry. – Spoglądając dzisiaj na relikwie św. Doroty i św. Stanisława mamy bardzo jasną intencję – modlimy się o zaprzestanie wojny na Ukrainie, o pokój w Polsce, Europie i na całym świecie – podsumował.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W homilii podczas Eucharystii na zakończenie procesji bp Jacek Kiciński prosił, byśmy z każdej życiowej sytuacji wyciągali wnioski: – 25 lat temu przeżywaliśmy wielki dramat powodzi. Doświadczaliśmy ogromnego cierpienia, ale również doświadczaliśmy wielkiej życzliwości i solidarności. Każde trudne wydarzenie jest bogactwem naszego życia o ile z tego wydarzenia wyprowadzimy dobre wnioski na przyszłość.
Podkreślał, że choć Bóg nie jest Bogiem gniewu i kary, ale miłości, istnieje coś takiego, jak dopust Boży: – Przez trudne sytuacje Bóg chce nam powiedzieć, że nie wszystko od nas zależy. Gdy człowiek zatapia się w codzienności, to pojawia się pokusa niezależności od Boga. Taka sytuacja miała miejsce również 25 lat temu. Możemy powiedzieć, że żyliśmy sobie w dostatku, wszystko było piękne i poukładane. I nagle powódź. Ponieśliśmy wielkie straty, ale ta powódź przypomniała nam, że nie wszystko od nas zależy i sprawiła, że człowiek wyszedł do drugiego człowieka. Ale czy my po tych 25 latach odrobiliśmy lekcję historii co mamy czynić, jak postępować? Daje nam odpowiedź Jezus Chrystus - bądź wierny w małych rzeczach. Wiemy doskonale, że wielkie rzeczy rodzą się z małości, w małych gestach dobroci.
Bp Kiciński zauważył, że dziś znowu zatopiliśmy się w doczesności, Bóg zszedł na dalszy plan i wtedy mikroskopijny wiru sparaliżował nasze życie. – Dziś się pytamy czy wyprowadzamy wnioski z tych trudnych sytuacji, czy my jesteśmy wierni w dobrym, w małych rzeczach. Te małe proste rzeczy to gesty życzliwości wobec drugiego człowieka, to pochylenie się nad ludźmi chorymi, starszymi, niedołężnymi, to pomoc tym, którzy przybyli do nas z Ukrainy. Każdy z nas może czynić dobro w maleńkich rzeczach, a one stają się wielkimi dziełami Bożej miłości.
– Św. Dorota i św. Stanisław bardzo wyraźnie nam wskazują, jak pokonać pokusę zatopienia w doczesności, jak być wiernym w małych rzeczach, jak okazywać miłosierdzie innym i jak prowadzić życie ciche i pobożne. Dlatego prośmy byśmy z każdej życiowej sytuacji wyprowadzali wnioski, abyśmy byli prorokami w dzisiejszym świecie, świadkami miłości Boga do drugiego człowieka, byśmy Jego słowem żyli i tym słowem dzielili się z innymi – zakończył bp Jacek.