Reklama
Pomysł przywrócenia w Polsce dawnego blasku dniowi 6 stycznia rzucił prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki. Tzw. szersza publiczność dowiedziała się o tej inicjatywie w tym roku, ale Tadeusz Wrona, prezydent Częstochowy, należał do szybciej poinformowanych.
- To ostatnie spośród świąt, które zniosła komuna, a które było dniem wolnym od pracy, ze stałą datą świętowania - tłumaczy Jerzy Kropiwnicki. Poza wszystkim będzie to zniesienie jednej z ostatnich ważnych pozostałości komunistycznych, tym ważniejsze, że, jak uważa, w sferze społeczno-moralnej.
Najpierw zyskał kształt komitet inicjatywy ustawodawczej, nazywany Komitetem Trzech Króli. Oprócz Kropiwnickiego (szefa inicjatywy) i Wrony oraz łódzkich działaczy samorządowych znaleźli się w nim także m.in. Janusz Majcher - burmistrz Zakopanego i europarlametarzysta Janusz Wojciechowski (ich nazwiska mają zachęcić do poparcia inicjatywy) oraz kilka ogólnopolskich organizacji samorządowych.
Projekt ustawy o przywrócenie charakteru świętu Trzech Króli został złożony u marszałka Sejmu, a akcja zbierania pod nim podpisów na początku kwietnia rozkręci się na dobre. Na razie ograniczała się ona przede wszystkim do Łodzi.
- Podpisy były zbierane pod kościołami i wśród znajomych. Ludzie brali formularze i szybko wracali z wypełnionymi - mówi Maria Maciaszczyk, łódzki pełnomocnik inicjatywy. Gdy akcja ruszy pełną parą, na bieżąco na stronie internetowej: www.trzechkroli.pl będą informacje, ile podpisów już jest, a ilu jeszcze brakuje.
Mirra, złoto i kadzidło
Reklama
Od kilku lat łodzianie mogą obejrzeć tyleż uroczystą, co niezwykłą gdzie indziej scenę. Oto prezydent Łodzi oraz prezydenci Pabianic i Zgierza przybywają 6 stycznia do stajenki przed łódzką archikatedrę. Przybywają jako trzej królowie, z darami. Mirrę i kadzidło (przysyłane przez ojców franciszkanów z Jerozolimy) oraz złoto (sztabkę lub monetę kupione w banku) „Mędrcy ze Wschodu” wręczają łódzkiemu arcybiskupowi Władysławowi Ziółkowi. Towarzyszą im wierni, błyskają flesze, pracują kamery. Uroczystość powoli stała się w Łodzi tradycją.
Tradycję uroczystych obchodów w Sejmie w końcu lat 90. starała się zaszczepić Liga Miejska, ugrupowanie Tadeusza Wrony, współtworzące kiedyś Akcję Wyborczą Solidarność. - Uroczyste spotkanie było organizowane w Sali Kolumnowej. Śpiewaliśmy kolędy, sala była wypełniona po brzegi. O ile wiem, później takiego zwyczaju już, niestety, nie było - mówi prezydent Wrona.
Kiedy przed miesiącem padł pomysł przywrócenia rangi świętu, a łódzka gazeta zapytała o to internautów, okazało się, że większość jest przeciwko, a najczęściej powtarzał się argument: za dużo wolnych dni. Tymczasem, jak zbadał Kropiwnicki, Polska nie przoduje w Europie pod względem liczby wolnych dni. Po 1989 r. przywrócono kilka świąt państwowych (3 maja i 11 listopada oraz 15 sierpnia, który jest jednocześnie dniem święta państwowego i kościelnego), ale - jak podkreśla - wciąż jesteśmy daleko za tymi, którzy szczególnie lubią świętować. - Na 25 krajów Unii Europejskiej jesteśmy na 12. miejscu - twierdzi.
Zresztą, Polska nie byłaby wyjątkiem. Święto Trzech Króli jest dniem wolnym od pracy w 10 krajach UE. W tradycyjnie katolickich, jak Hiszpania, Włochy i Austria, ale także w Niemczech, Grecji, Finlandii i Szwecji, gdzie dominują wyznawcy innych wyznań chrześcijańskich. - Tam święto ma uznanie, dlaczego nie miałoby go mieć u nas? - zastanawia się Maria Maciaszczyk.
„Święto Trzech Króli jest najstarszym ze świąt chrześcijańskich, związanych z narodzinami Jezusa Chrystusa, obchodzonym nawet wcześniej niż Boże Narodzenie” - napisali autorzy projektu w uzasadnieniu. Nie bez przyczyny zniosły je w 1960 r. komunistyczne władze pod kierownictwem Władysława Gomułki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Lżej żyć”
Reklama
Jest kwiecień 1967 r. W Moskwie odbywa się rozmowa, którą znamy z odtajnionych niedawno dokumentów. Gomułka, po długiej opowieści o problemach, jakie komuniści mają z Kościołem w Polsce, od rumuńskiego sekretarza Nicolae Ceausescu usłyszał, że u nich „takich spraw w ogóle nie ma”. „Mamy mało katolików” - wyjaśnia Rumun. Na to premier PRL Józef Cyrankiewicz z zazdrością wypala: „Lżej żyć!...”. „O wiele” - uzupełnia Ceausescu ze współczuciem.
Gomułka próbował pozbyć się kłopotów z katolikami już wkrótce po pozornej odwilży w 1956 r. A likwidację Trzech Króli jako święta państwowego i dnia wolnego od pracy dr Jan Żaryn, historyk specjalizujący się w historii Kościoła w PRL, nazywa epizodem wpisującym się w inne wrogie poczynania władz PRL.- Chodziło o gruntowną ateizację przestrzeni społecznej. W miejsce odniesień religijnych wprowadzano wykładnię marksistowską - mówi Żaryn. Efekty tego mogli obserwować już najmłodsi: od 1958 r., a na dobre rok później, w szkołach odbywała się akcja zdejmowania krzyży, zawieszonych w pierwszych latach po odwilży.
Duchownym oraz świeckim katechetom uniemożliwiano naukę religii w szkołach. Wyprowadzono ją ze szkół ostatecznie w 1961 r. W 1959 r. wprowadzono pobór kleryków do wojska. Najpierw w Kieleckiem, rok później w całym kraju. - Do tego władze zablokowały możliwość budowy nowych kościołów, domów zakonnych, a nawet przebudowy i remontów tych już istniejących. Przełom lat 50. i 60. to czas odczuwalnego wzrostu nienawiści władz do Kościoła - dodaje dr Żaryn.
Nawet święta kościelne stały się niewygodne. W październiku 1960 r. Sejm PRL uchwalił ustawę znoszącą Trzech Króli jako święto państwowe. - Większość świąt miała pasować do marksistowskiej wizji dziejów. Liczyły się 22 lipca, 1 maja - uzupełnia Żaryn. - 6 stycznia w nowych kalendarzach miał być zwykłym dniem, takim jak inne.
Uniwersalne przesłanie
Projekt ustawy jest krótki. Cztery artykuły, a najbardziej lakoniczny art. 1: „Przywraca się Święto Trzech Króli”. Dłuższe jest uzasadnienie, bo tłumaczy wagę święta. „Przyczyną wyjątkowego znaczenia święta jest jego uniwersalne przesłanie. Pokłon Mędrców ze Wschodu, niebędących członkami Narodu Izraela, oznaczał bowiem potwierdzenie misji Zbawiciela w wymiarze ponadnarodowym. Wydarzenie to stanowiło także objawienie Boże wobec ówczesnych elit politycznych i intelektualnych” - napisali autorzy projektu.
Projekt, zaopatrzony w trzy tysiące podpisów z poparciem, 10 marca został złożony u marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, który miał dwa tygodnie na wskazanie ewentualnych błędów formalnych. - Ale nie sądzę, żeby takie mogły się pojawić, tym bardziej że sam marszałek popiera projekt. Powiedział nam nawet półżartem, że jeżeli będzie brakowało jakiegoś podpisu, to on sam go złoży. Ale o tym nie może być mowy. Powinniśmy złożyć tylko tysiąc podpisów z poparciem, ale złożyliśmy trzy tysiące, jak żartowano w Sejmie - po tysiącu na jednego króla. Teraz będziemy mieli trzy miesiące na zebranie pozostałych 100 tys. podpisów - mówi Maria Maciaszczyk.
Łódzcy samorządowcy mają doświadczenia w tego typu akcjach. - Wcześniej zbieraliśmy podpisy pod obywatelskim projektem ustawy o restrukturyzacji i prywatyzacji łódzkiej elektrociepłowni (ustawa nie przeszła - przyp. W. D.), a ostatnio pod projektem ustawy zakazującej używania toreb foliowych w sklepach - mówi Maria Maciaszczyk.
Pomysł podchwycili prezydenci i burmistrzowie miast papieskich, czyli tych, które odwiedził podczas swego pontyfikatu Jan Paweł II. Władze niektórych z nich już zadeklarowały wsparcie akcji (jako pierwsi, według Marii Maciaszczyk, zgłosili się włodarze Skoczowa i Bydgoszczy). Powołano też, opierając się na kontaktach samorządowych, pełnomocników inicjatywy we wszystkich miastach wojewódzkich.
Akt sprawiedliwości
Inicjatorom akcji z pewnością pomoże wsparcie Kościoła, który odnosi się do niej bardziej niż ciepło. Nic dziwnego: Trzech Króli jest dziś jedynym dniem świątecznym, w którym katolicy są zobowiązani do uczestnictwa we Mszy św., a który jednocześnie nie jest wolny od pracy. Nieoficjalnie wiadomo, że władze kościelne od dłuższego już czasu chciały przywrócenia święta i prowadziły nawet w tej sprawie dyskretne sondaże.
Gdy w połowie lutego po raz pierwszy od dawna zebrała się Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu, rozmawiano także o tej sprawie. A kiedy po złożeniu projektu u marszałka Sejmu Jerzy Kropiwnicki spotkał się z bp. Stanisławem Budzikiem, sekretarzem Konferencji Episkopatu Polski, usłyszał zapewnienie, że może liczyć na poparcie Kościoła w tej sprawie.
Jak podkreślił Ksiądz Biskup, Kościół w Polsce i tak już zrezygnował z ubiegania się o przywrócenie innych świąt (Wniebowstąpienie Pańskie zostało przeniesione na niedzielę, a uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny oraz Świętych Piotra i Pawła przestały być świętami obowiązującymi).
Dlatego, według Jana Żaryna, przywrócenie rangi tego święta będzie także aktem sprawiedliwości dziejowej. - Nie ma chyba problemu z tym, że w demokratycznym państwie, gdzie większość społeczeństwa jest katolicka, warto przywrócić świętu dawny, państwowy charakter. Jeśli natomiast ktoś uważa to za pomysł kontrowersyjny, powinien popracować nad swoim rozumieniem tolerancji - mówi dr Żaryn.
Święto Trzech Króli jest dniem wolnym od pracy aż w 10 krajach UE. W tradycyjnie katolickich, jak Hiszpania, Włochy i Austria, ale także w Niemczech i w Grecji, Finlandii i Szwecji, gdzie dominują wyznawcy innych wyznań chrześcijańskich



