Reklama

Zrobić coś dla Polski

Niedziela Ogólnopolska 38/2008, str. 14-15

Katarzyna Cegielska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. inf. Ireneusz Skubiś: - Fundacja „Lux Veritatis” zdecydowała się na rozpoczęcie odwiertów geotermalnych. Jak doszło do zainteresowania się tym problemem?

O. Tadeusz Rydzyk: - Od kilku lat mamy kontakty z profesorami zajmującymi się podziemnymi zasobami termicznymi w Polsce. Już przed 50 laty badał te problemy prof. Julian Sokołowski, dziś już świętej pamięci. To on przyjeżdżał do nas. I przyjeżdżają następni - prof. Ryszard Kozłowski i prof. Jacek Zimny. Oni zwrócili nam uwagę na te sprawy. Pamiętam, jak przed siedmiu laty, w niedzielę, po audycjach nocnych w Radiu Maryja, siedzieliśmy przy śniadaniu przed wyjazdem do Warszawy i Krakowa. Prof. Sokołowski mówi do mnie: - Zróbmy to tutaj, w Toruniu, przy Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej. Akurat kupiliśmy grunty pod budowę uczelni. Profesor miał wykresy pokazujące „podłogę” ziemi, jej wnętrze. Przez 52 lata badań nie mógł o tym wszystkim głośno mówić. Bardzo często, gdy coś odkryto, było zamurowywane, zabetonowywane, i tak szło dalej. Profesor wyjaśniał, jak bardzo jest to istotne. Mówił: - Bardzo bym chciał zrobić to dla Polski! Stwórzmy tutaj taki obiekt pokazowy. A cały teren będzie zieloną ekologiczną wyspą, nie będzie ani grama węgla czy oleju, a nawet gazu. Takie roztaczał perspektywy. Powiedziałem więc: - Panowie, jeżeli jest to coś dobrego, to proszę, róbcie! I oni przygotowali cały projekt, który później złożyliśmy w Ministerstwie.

- Czyli propozycje i plany wyszły od fachowców...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Od profesorów krakowskich zajmujących się zasobami energetycznymi od lat. Oczywiście, pod kierunkiem prof. Juliana Sokołowskiego.

- Jak plany te się konkretyzowały?

- Nasze projekty złożyliśmy do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, który podlega Ministerstwu Ochrony Środowiska. W kwietniu 2006 r. otrzymaliśmy koncesję, w czerwcu 2007 r. podpisano umowę, a w listopadzie tego roku podpisano aneks do umowy. Gdy już rozmawialiśmy z firmami, które ewentualnie chciałyby realizować nasz projekt, dowiedziałem się, że w Polsce się to nie udaje. Dlaczego np. w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech, w Austrii, w Japonii i innych krajach się udaje, a u nas ma się nie udać i się nie opłaci - jak nam ciągle mówią? To ciekawe, że przyjeżdżają inni do Polski, kupują ten sam zakład, którego nam nie opłaciło się prowadzić, a im się to opłaca. Gdzie tkwi problem? Profesorowie i specjaliści stwierdzili, że problem jest w tym, iż - jeżeli już znajdzie się zasoby - daje się nieodpowiednie rury, które bardzo szybko niszczeją, bo wody geotermalne mają różne zasolenie, są zmineralizowane itp. Pytam: Dlaczego gdzie indziej nie mają z tym problemu? Okazuje się, że stosowane są tam rury z włókna szklanego (Fieberglass). Postanowiliśmy to zobaczyć. I zaczęła się wymiana listów, e-maili, które szły długo, czasami nie dochodziły. Dowiedziałem się, że można takie rury kupić, ale okazało się, że trzeba na nie długo czekać. Wytwarzają je m.in. w Ameryce. W pewnym momencie mówię do o. Jana Króla: - Dłużej idzie korespondencja, niż będzie trwała podróż. Czy nie zechciałby Ojciec pojechać do Ameryki, aby zobaczyć to osobiście? Pojechać również do fabryk, które produkują te rury... Czas nagli, a nas nie stać, byśmy płacili za błędy. I ojciec był przynajmniej w dwóch ośrodkach, zobaczył wszystko sam i jeszcze bardziej przekonaliśmy się, że trzeba pójść w tym kierunku, tym bardziej że byli z ojcem także doradca finansowy oraz specjalista od geotermii. Postanowiliśmy, że - mając na uwadze względy oszczędnościowe - rury z włókna szklanego zostaną zamontowane tylko tam, gdzie ewentualnie może dojść tlen i gdzie grozi korozja.
Napisaliśmy do Ministerstwa Ochrony Środowiska, do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, że trzeba zmienić umowę, dopisać aneks: Rury muszą być takie a takie - a one są dużo droższe. I zaczęło się: że podrażamy koszty, że gdzie indziej robią to taniej, że się nie opłaci, bo wszystko się popsuje - i dawali przykłady w Polsce. Ciągle powtarzałem, że w Polsce się psuje, ale w Niemczech się nie psuje, że w Japonii zakładali takie rury już w 1970 r. i do dzisiaj funkcjonują, że musimy uczyć się od lepszych.

Reklama

- Jakie umowy i z kim były zawierane?

- Pierwsza umowa zawierana była z Funduszem Ochrony Środowiska, potem został do niej dołączony aneks i wtedy powstał szum medialny...

- Jak wygląda sprawa kosztów inwestycji?

- Pierwszy projekt zamykał się w kwocie 15 mln zł, później doszło do 28 mln. Urząd Ochrony Środowiska ma fundusze na sprawy ekologii - to jest w tej chwili kwota ponad 10 mld zł. Nasz odwiert jest tak drogi, bo jest odkrywczo-badawczy, a badania kosztują bardzo dużo. Odwierty już się zaczęły, co 5 m pobierane są próbki, które się bada. Gdyby nie badania, odwiert byłby tańszy. Dostaliśmy jednak koncesję na prace odkrywczo-badawcze. Problem zaczął się, kiedy przyszedł nowy rząd. Jeszcze w styczniu Minister Ochrony Środowiska - w porozumieniu z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska - twierdził, że wszystko jest zgodne, umowa nie ma żadnych uchybień prawnych i odwierty o takim charakterze będą realizowane. W maju jednostronnie Fundusz zerwał z nami umowę. I stanęliśmy przed poważnym problemem. Co robić? Koncesję mamy, zawarliśmy już umowę z firmą, która podjęła się pracy, mamy zobowiązania, włożyliśmy w tę sprawę parę milionów, prace zostały już rozpoczęte, wszyscy wiedzą, że pracujemy - i teraz tak nagle mamy się wycofać? Koncesja została dana na 2 lata. Jeżeli w tym okresie nic nie zrobimy, koncesja przepada. A wszystko wskazuje na to, że jest to dobro dla narodu...
Mówię: - Jedziemy na Jasną Górę. Matce Bożej powierzymy tę sprawę, Przybyliśmy tam razem z Rodziną Radia Maryja. Do Królowej, do Matki Bożej, ale i naszej, i mojej Matki. Stanąłem na Jasnej Górze i mówię: - Matko, pomóż, co mam robić? Nie można się wycofywać - za dużo włożone, za duże ryzyko straty czegoś wielkiego dla Polski. I zwróciliśmy się do ludzi, podkreślając, że oddajemy tę sprawę Panu Bogu i Matce Najświętszej.
Radio Maryja też jest dziełem narodu, bez ludzi by go nie było, bez współpracy, bez modlitwy, bez pomocy, bez życzliwości. Podobnie jest z innymi dziełami. Tak jest w Kościele... Ludzie muszą o tym wiedzieć. Widzę w tym ponadto realizowanie nauki społecznej Kościoła. Mamy dwa najważniejsze przykazania: miłości Boga i miłości bliźniego. Miłość bliźniego to nic innego jak realizowanie nauki społecznej Kościoła.
Trzeba zatem uświadomić ludziom: mamy zasoby, mamy energię, mamy możliwość być samowystarczalni! Polska jest bardzo bogata, trzeba tylko to bogactwo, które nam Pan Bóg dał, wziąć w ręce. Zobaczymy, może nam się uda. Oczywiście, wszystko jest niepewne, bo odwierty to tylko pewne pojedyncze punkty. Ufam jednak Panu Bogu i uczonym.

- Ojciec Dyrektor powiedział w Telewizji Trwam, że będzie to pomnik solidarności polskiego narodu. Proszę o wyjaśnienie, jak Ojciec to rozumie.

- Właściwie to każda świątynia jest pomnikiem solidarności ludzi z Kościołem, z nauką Chrystusa, znakiem identyfikowania się z Nim. Każdą akcję w Radiu Maryja tak widzę - to dzieło solidarności narodu, bardzo dużej jego części. Podobnie w tej ostatniej sprawie - to również żywy pomnik solidarności w trudnej sytuacji, w której zostaliśmy postawieni. A cóż to jest solidarność? Nie ma solidarności bez miłości - mówił Jan Paweł II. I powtarzał za św. Pawłem: „Jedni drugich brzemiona noście” (por. Ga 6, 2). Mam wrażenie, że sytuacja skomplikowała się z racji politycznych. Gdy zmieniły się rządy, niechęć do Radia Maryja, do naszej uczelni bardzo się nasiliła. Przedtem też widzieliśmy, jaki jest stosunek pewnej grupy ludzi do nas - w czasie wyborów czy jeszcze wcześniej. Nazwanie naszych słuchaczy „moherowymi beretami”, pogardzanie nimi - to już właściwie nie jest niechęć, to coś jeszcze więcej. Jest też taka tendencja wmawiania nam, że Polakom nic nie może się udać, że są do niczego. Nie opłaci się siać zboża, hodować, robić czegokolwiek. I niszczy się nam stocznie, kopalnie, rolnictwo... Nie opłaci się mieć szpitali - trzeba je rozdać, sprywatyzować. Polacy muszą wyjeżdżać z Polski i szukać pracy gdzie indziej. I mamy rezultaty: rozbite rodziny, ludzie wyniszczeni... Nie może się nic udać Polakom i nie może się udać Kościołowi, księdzu. Tymczasem wokół tych wszystkich bogactw w Polsce kręcą się inni, którzy sprzedają tak, że ma to znamiona rozkradania.
I dlatego mówimy: - Nie! Nie jesteśmy nieudacznikami, a nasz kraj jest krajem bogatym, trzeba tylko to bogactwo dla nas wszystkich dobrze zagospodarować.

Podziel się:

Oceń:

2008-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Każde cierpienie połączone z Chrystusowym krzyżem umacnia

Graziako

Rozważania do Ewangelii Mt 11, 25-30.

Więcej ...

Św. Katarzyna ze Sieny

Niedziela łowicka 41/2004

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

Sailko / pl.wikipedia.org

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

25 marca 1347 r. Mona Lapa, energiczna żona farbiarza ze Sieny, urodziła swoje 23 i 24 dziecko, bliźniaczki Katarzynę i Joannę.

Więcej ...

Zgierz: Oddali hołd Wielkiemu Polakowi

2024-04-30 09:30

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

Aspekty

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

Czy stać mnie na stratę ze względu na miłość do Boga?

Wiara

Czy stać mnie na stratę ze względu na miłość do Boga?

Św. Katarzyna ze Sieny

Święci i błogosławieni

Św. Katarzyna ze Sieny

Francja: siedmiu biskupów pielgrzymuje w intencji powołań

Kościół

Francja: siedmiu biskupów pielgrzymuje w intencji powołań

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...

Niedziela Sosnowiecka

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...