Jan Paweł II był niewątpliwie osobowością niezwykłą i do końca jego dni właściwie nie myśleliśmy, że jego następca może być kimś zupełnie innym. Pamiętam, jak już po pogrzebie Ojca Świętego rozmawiali ze sobą polscy kapłani, którzy pracowali w Austrii i mieli dobrą orientację na temat sytuacji Kościoła na Zachodzie. Stwierdzili, że byłoby najlepiej, gdyby na tronie św. Piotra zasiadł kard. Joseph Ratzinger, jako kontynuator Jana Pawła II. I właściwie dopiero wtedy zaczęła się pogłębiona refleksja nad posługą papieską i swoiste - często dość subiektywne - „typowanie” kandydata.
Opatrzność Boża sprawiła, że ster nad Kościołem przejął kard. Ratzinger, przyjmując imię Benedykta XVI. My w Polsce bardzo się z tego ucieszyliśmy - wiedzieliśmy, że Ksiądz Kardynał był bardzo bliski Janowi Pawłowi II, że Papież Polak zawsze chciał usłyszeć opinię kard. Ratzingera w danej sprawie. W swojej homilii w czasie pogrzebu Jana Pawła II i w następnych wypowiedziach Benedykt XVI dał wyraz swoich poglądów na funkcjonowanie współczesnego Kościoła. Podjął myśl Jana Pawła II, która była mu przecież - jako prefektowi Kongregacji Nauki Wiary i przyjacielowi Papieża Polaka - bardzo bliska. Powiedział m.in., żeby nowych encyklik papieskich specjalnie się nie spodziewać, natomiast wczytywać się w te, które zostały wydane za pontyfikatu Jana Pawła II. Oczywiście, jego sytuacja była teraz zupełnie inna, musiał się zetknąć z opinią całego świata, która streszczała się m.in. w fakcie, że ponad miliard ludzi zgromadziło się na pogrzebie jego poprzednika.
Przyglądaliśmy się Benedyktowi XVI od początku bardzo pilnie, jako rodacy - serdecznie miłujący Jana Pawła II - byliśmy trudnymi i bardzo wymagającymi obserwatorami. Pokazał, że jest naszym wielkim przyjacielem już podczas swej pierwszej wizyty w Polsce, dając wyraz ogromnej czci dla Jana Pawła II i zrozumienia naszych trudnych problemów. Obserwujemy różnorakie decyzje Benedykta XVI podejmowane w Kościele powszechnym. Nie są one łatwe. Ale wiadomo, że Kościół wymaga ciągłej reformy - „Ecclesia semper reformanda”, potrzebuje nowych spojrzeń i nowych dróg, nowych ludzi. Dobrze więc, że Benedykt XVI wykazuje też wielką samodzielność w prowadzeniu Kościoła. Z jednej strony bardzo mocno trzyma linię pastoralną Jana Pawła II, wie, że działania podjęte przez jego poprzednika mają ogromne znaczenie - chociażby światowe spotkania młodzieży, spotkania środowe z wiernymi czy modlitwa „Angelus Domini” na Placu św. Piotra - ale kontynuuje je na swój sposób. Z pewnością zastanawialiśmy się, co będzie z tymi wielkimi dziełami Jana Pawła II. Okazuje się, że zostały nie tylko podjęte, ale są też pogłębiane. I cieszą się wielkim zainteresowaniem wiernych, co widać m.in. po liczbie pielgrzymów na Placu św. Piotra, a także po odzewie Czytelników „Niedzieli”, gdy wyjątkowo nie ukazuje się na łamach katecheza z audiencji środowej.
Benedykt XVI jest, oczywiście, także przedmiotem krytycznych uwag - podobnie zresztą jak był nim i Jan Paweł II. Ale wiadomo, że Kościół zawsze był pod pręgierzem różnych opcji, jest on żywy i żyjący, dlatego nieobce mogą mu być również zwyczajne ludzkie błędy.
Dlatego dzisiaj, gdy mijają 4 lata od rozpoczęcia pontyfikatu Benedykta XVI, możemy prawdziwie cieszyć się, że mamy takiego Papieża, którego nauczanie jest pewne i mocne, który wiedzie Kościół jasną drogą.
Życzymy Ojcu Świętemu Benedyktowi XVI zdrowia, sił i wielkiej otwartości na łaskę Bożą, a widzimy w tym i nasze bezpieczeństwo - całego Kościoła powszechnego, podążającego w kierunku Chrystusa. Oby Chrystus Zmartwychwstały, którego w tym okresie bardzo pragniemy czcić i wywyższać, dał Benedyktowi XVI najpiękniejsze światła w prowadzeniu ludu Bożego do wiecznych przeznaczeń.
Pomóż w rozwoju naszego portalu