Prowincja to nie pustynia, czasami kupować też trzeba. Marzenie - kupować towary dobrej jakości i w przyzwoitej cenie. Ale czy „za tanio”? I czy tylko o kupowanie chodzi?
Świat reklamy znany jest z tego, że już dawno przekroczył wszelkie granice przyzwoitości, dobrego smaku, prowokacji i wiele innych. Z sentymentem wspominamy teraz pierwsze reklamy wolnych mediów z „kultowym”, można powiedzieć, zawołaniem: „Ociec prać?” (dotyczyło proszku do prania, ale kto pamięta, że właściwie pochodziło z Sienkiewiczowskiego „Potopu”?).
Dzisiaj do kupowania „za tanio” namawiają nas „zataniści”. Spece od reklamy popracowali nad z lekka „diaboliczną” stylistyką zachowania, wzroku, gestów, by jak najlepiej oddać ich „zatanistyczną” naturę, a przy okazji skusić nas do skorzystania z przepastnej oferty „zatanistycznego” królestwa towarów. Czepiam się? W końcu co w tym złego, że ktoś wpadł na oryginalny pomysł reklamy. To przecież tylko takie niewinne „igraszki z diabłem”, których dowcipnym symbolem może być to, że gdy piszę „zataniści”, komputer zawsze zmienia mi to słowo na „sataniści”. Żadna „diabelska sztuczka” tylko słownik komputerowy. Jak zwykle - diabeł tkwi w szczegółach! A czasami udaje, że go w ogóle nie ma…
Pomóż w rozwoju naszego portalu