Reklama

Firmowy pochówek

Niedziela warszawska 44/2002

Śmierć i pogrzeb stały się w naszych czasach problemem technicznym, z którym radzą sobie wyspecjalizowane służby. Ludzie umierają najczęściej w szpitalach, hospicjach lub domach opieki społecznej, a udział rodziny w pogrzebie sprowadza się często do podpisania zlecenia dla zakładu pogrzebowego i stawienia się na ceremonii w kaplicy cmentarnej. Na naszych oczach następuje dehumanizacja śmierci. A jeszcze niedawno ludzie umierali w domach, wspólnota parafialna żegnała ich modlitwą i dźwiękiem dzwonów, a wokół trumny przez kilka dni gromadziła się rodzina i znajomi na modlitwę za zmarłego. Dla duszpasterzy pogrzeb był nierzadko jedyną okazją do kontaktu z co bardziej zaniedbanymi owieczkami.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

- Pamiętam przed laty przyszedł do parafii wysoki urzędnik państwowy załatwiać pogrzeb dla bliskiej osoby z rodziny - opowiada jeden z warszawskich proboszczów. Choć sam deklarował się jako niewierzący, spełniał prośbę zmarłej. Potem w jego życiu zaszły zmiany. Dziś sam przyjmuje kapłana po kolędzie - mówi proboszcz.
Latowicz to jedna z krańcowych wiejskich parafii diecezji warszawsko-praskiej. Tu tradycje związane z pochówkiem zmarłych są mocno kultywowane. Niezależnie czy osoba zmarła w domu czy w szpitalu, prawie zawsze żegnana jest w domu. Przez co najmniej dwa dni przy zmarłym gromadzą się rodzina i mieszkańcy wioski. Modlą się, śpiewają stare pieśni żałobne. Czasem na dwa głosy, dzieląc się na chór kobiecy i męski. Jeśli zdarzy się, że zmarły przywożony jest z kostnicy szpitalnej wprost do kościoła, w jego domu gromadzą się rodzina i znajomi na modlitwie różańcowej. Na trzeci bądź czwarty dzień odbywa się pochówek. Są takie wioski, w których w kondukcie żałobnym do kościoła odprowadzają zmarłego wszyscy mieszkańcy. Przed świątynią czeka kapłan. Ks. kan. Wojciech Zdun, miejscowy proboszcz, chwali stare zwyczaje, ale ubolewa, że zanika już śpiew pięknych żałobnych kantyków. - A w kościele często widać warszawiaków żujących gumę. Wtedy wypraszam ze świątyni - mówi.
W parafii Siennica w dniu pogrzebu do domu zmarłego jedzie kapłan. Po odprawieniu liturgii według rytuału, trumna odprowadzana jest przez kapłana i zgromadzonych do pierwszego krzyża w wiosce. Stąd zmarły wieziony jest do kościoła karawanem, a uczestnicy pogrzebu jadą autokarem albo samochodami. Jeśli zmarły jest z Siennicy, wtedy ze względu na bliską odległość do świątyni, kondukt idzie przez całą wioskę do kościoła. - Ale część osób przestaje już zwracać uwagę na dawne tradycje - mówi ks. kan. Kazimierz Sokołowski, proboszcz. Jeśli ktoś umiera w szpitalu, tylko połowa rodzin decyduje się na przewiezienie przed pogrzebem do domu. 50% zmarłych przywożonych jest prosto do kościoła. Na cmentarzu miał z tego powodu miejsce incydent. Siostra zmarłego zrobiła szwagierce awanturę, kiedy ta po pogrzebie zapraszała do domu gości, w którym nie było miejsca dla zmarłego. Ks. Sokołowski obserwuje powolne, ale stałe odchodzenie od tradycji. Nad ich utrzymaniem najbardziej czuwa "presja otoczenia". Ludzie częściej rezygnowaliby z przywożenia osoby zmarłej do domu, gdyby nie obawiali się tego, co powiedzą sąsiedzi.
W wiejskiej parafii Przypki, w archidiecezji warszawskiej - zanikła już tradycja przywożenia ciała zmarłego ze szpitala do domu - mówi ks. kan. Henryk Rogala, miejscowy proboszcz

Pogrzeby w mieście

W miastach ostatnim miejscem pożegnania rodziny ze zmarłym były tradycyjnie kościoły parafialne. Jednak coraz częściej rodziny korzystają z kaplic przy cmentarzu, na którym spocznie zmarły. - W naszej parafii Msze pogrzebowe zamawiają rodziny, które czują się związane z parafią - mówi ks. prał. Stefan Stalpiński, proboszcz parafii św. Wacława. Pochówek odbywa się zwykle na cmentarzach w Rembertowie lub na Marysinie. Zdarza się, że do kościoła przywożony jest zmarły z innej parafii, który tu się urodził, albo przyjmował sakramenty I Komunii św., bierzmowania czy ślubu - mówi ks. Stalpiński. Około 50% Mszy pogrzebowych odbywa się poza kościołem parafialnym. Tak decydują zwykle osoby, które czują się mniej związane z parafią.
W parafii Najczystszego Serca Maryi nabożeństwa żałobne odbywają się bardzo rzadko. - Pamiętam tylko 30. Rodziny wolą Msze blisko cmentarza, na którym spocznie zmarły. W ten sposób jest taniej, ponieważ zamawiają zwykle jeden transport - mówi ks. prał. Eugeniusz Bączyk, proboszcz parafii.
Z kaplicy na Cmentarzu Południowym korzysta 75% osób chowanych. - Pół godziny przed pogrzebem ciało zmarłego przywozi firma pogrzebowa, która załatwia zwykle wiele spraw związanych z pochówkiem - mówi ks. kan. Henryk Rogala, kapelan cmentarza.
Przy cmentarzach zwykle znajdują się kaplice przedpogrzebowe, w których rodzina przez pół godziny lub godzinę może pożegnać się z osobą zmarłą. - Jeśli rodzina tego sobie życzy może na ten czas otworzyć trumnę. Z kaplicy przedpogrzebowej korzysta 1/3 rodzin. W Warszawie zakłady pogrzebowe mają także kaplice - mówi ks. Jerzy Kaszyński, dyrektor Cmentarza Wolskiego.

Zakłady pogrzebowe

W jednym z zakładów pogrzebowych na Bielanach w Warszawie można załatwić niemal wszystko, co wiąże się z pochówkiem. Rodzina wyrabia tylko akt zgonu w Urzędzie Stanu Cywilnego. Zakład Pogrzebowy w ciągu dwóch dni załatwia wszelkie formalności: umawia nabożeństwo pogrzebowe, mierzy trumnę, kupuje kwiaty, załatwia przewóz zmarłego. Przy zakładzie znajduje się pomieszczenie dla około 30 osób, w którym rodzina może pożegnać się ze zmarłym. Zakład pogrzebowy oferuje także rozliczenia z ZUS-em oraz autobus i mikrobusy dla uczestników pogrzebu.
Jeden z warszawskich Zakładów Pogrzebowych Miejskiego Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych załatwia nawet plac na pochówek. - Ale tylko na Cmentarzu Północym albo na Bródnie. Na Marysinie i w Rembertowie nie - informuje pracownik zakładu.
- Zakłady pogrzebowe oferują nawet umycie i ubranie zmarłego. Wszystko bynajmniej nie z miłości bliźniego, ale z czystych celów komercyjnych. Zakłady wywierają coraz większą presję na swoich potencjalnych klientów - mówi ks. Sokołowski z Siennicy. - Obserwuję co dzieje się na przestrzeni ostatnich 10 lat. Kiedyś rodzina zmarłego przychodziła do kościoła po krzyż czy chorągiew. Teraz panowie poubierani w dziwne fraczki, identyfikujące poszczególne firmy, podjeżdżają pod dom z chorągwią i krzyżem - mówi ks. Sokołowski. Ks. Kazimierz ubolewa: szkoda, bo zanika taka wioskowa więź wzajemnej pomocy, co grozi dalej wyobcowaniem. I może dojść do takiej sytuacji jak w mieście. Ludzie mieszkający na tej samej klatce zupełnie się nie znają.
Ks. prał. Edward Żmijewski z Rembertowa mówi: odnoszę wrażenie, że dochodzi do desakralizacji śmierci. Rodziny wysyłają nawet firmy, aby te załatwiły miejsce na cmentarzu. Nie zgadzam się na takie pośrednictwo. Musi przyjść rodzina, chcę wiedzieć z kim rozmawiam i jak wyglądało życie sakramentalne zmarłego. Okoliczne zakłady pogrzebowe już wiedzą, że do Rembertowa nie ma co się wciskać, bo ksiądz przegoni. Gdybyśmy pozwolili na taki proceder, to ostatnia posługa zaczyna tracić sens - mówi ks. Żmijewski.
W Rembertowie nieopodal kościoła i cmentarza powstała przed rokiem kaplica pożegnań. - Chcemy nawiązać do dawnych zwyczajów, jakie panowały na polskiej wsi. Chodzi o godne pożegnanie człowieka - mówi ks. Żmijewski. W kaplicy znajduje się miejsce dla sześciu trumien. Tu rodzina w dniach poprzedzających pogrzeb może przychodzić, aby modlić się w intencji osoby zmarłej. Okoliczne rodziny zwykle z niej korzystają, osoby z dalszych terenów Warszawy nie często. Stąd ciało przeprowadzane jest w dniu pogrzebu do kościoła na nabożeństwo pogrzebowe.
Dyrektor cmentarza na Bródnie, ks. prał. Stanisław Markowski mówi o konkurencji pomiędzy zakładami pogrzebowymi. - Informują klienta, że tylko ten konkretny zakład może załatwić miejsce na cmentarzu. Nie jest to prawdą, ponieważ jeśli są wolne miejsca może je kupić każdy - mówi ks. Markowski. Zakłady pogrzebowe posługują się niejednokrotnie kłamstwem, wmawiając klientom swoje usługi jako jedyne i najlepsze. Próbują wchodzić w układy np. z firmami murarskimi. Pośrednik w postaci zakładu pogrzebowego powoduje, że rachunki są o wiele wyższe. - Wszystko w Zarządzie cmentarza może załatwić rodzina zmarłego. Zaangażowanie zakładu pogrzebowego powoduje, że usługi na cmentarzu zaczynają się dublować. Po pogrzebie rodzina jest zaskoczona. Nie twierdzę, że wszystkie firmy tak działają, ale wiele tak postępuje - mówi ks. Markowski.
Ks. prał. Grzegorz Kalwarczyk, kanclerz Kurii Archidiecezji Warszawskiej wskazuje na kilka przyczyn desakralizacji śmierci. Można mówić tu o osłabieniu związków rodzinnych, zanikaniu starych tradycji, komercjalizacji. - Teraz zamiast rodzin chowają zmarłego zakłady pogrzebowe. Ale znam rodziny, które korzystały z tych usług, a potem zamawiały często Msze św. w intencji zmarłego - mówi ks. Kalwarczyk.
Komercjalizacja dotyka mocno sfery związane ze śmiercią, co widać także w okolicach Dnia Zadusznego. - Powinność wobec zmarłych to nie kwestia zaniesienia 5 doniczek na grób i zapalenia 17 zniczy - mówi ks. Markowski. Najważniejsze jest zjednoczenie z Jezusem w trakcie Mszy św. ofiarowanej w intencji zmarłych. Tylko nie wszyscy o tym pamiętają.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2002-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Bp Jacek Kiciński CMF: - Módlmy się o kapłanów kochających Boga, Kościół i ludzi

2025-07-12 11:37

ks. Łukasz Romańczuk

Po raz czwarty w Miliczu odbywa się Pielgrzymka Margaretek i Dwunastek. To pielgrzymka osób, które każdego dnia modlą się za kapłanów oraz o wierne i święte powołania do życia kapłańskiego zakonnego i misyjnego.

Więcej ...

Święci na dziś

Zelia i Ludwik Martin, rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Archiwum Karmelitów Bosych

Zelia i Ludwik Martin, rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Ona - pełna życia, spontaniczna, zaradna, nie lubi zebrań i podróży. On - cichy, o usposobieniu medytacyjnym, i przeciwnie - lubiący podróże i nowe miejsca. Przeciwieństwa, których zalety uzupełniały się. Oboje w młodości pragnęli się poświęcić wyłącznie Bogu.

Więcej ...

Radom: Ks. Krzysztof Dukielski biskupem pomocniczym diecezji radomskiej

2025-07-12 12:00
Ks. Krzysztof Dukielski

Diecezja Radomska

Ks. Krzysztof Dukielski

Ks. Krzysztof Dukielski, dotychczasowy proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Magnuszewie, został mianowany biskupem pomocniczym diecezji radomskiej. Decyzję Ojca Świętego Leona XIV ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Świadectwo: 52 lata spełnionego małżeństwa. Jak to...

Wiara

Świadectwo: 52 lata spełnionego małżeństwa. Jak to...

Watykan podjął decyzję ws. domniemanych objawień blisko...

Kościół

Watykan podjął decyzję ws. domniemanych objawień blisko...

Francja: profanacja w bazylice Sacré-Coeur; mężczyzna...

Kościół

Francja: profanacja w bazylice Sacré-Coeur; mężczyzna...

Trwa walka ze zdejmowaniem krzyży w... Niemczech. Jest...

Europa

Trwa walka ze zdejmowaniem krzyży w... Niemczech. Jest...

Zmiany kapłanów 2025 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2025 r.

Najmodniejsze firany gotowe 2025 – te wzory i tkaniny...

Wiadomości

Najmodniejsze firany gotowe 2025 – te wzory i tkaniny...

Zmarł bp Władysław Bobowski

Kościół

Zmarł bp Władysław Bobowski

Kościół odmawia katolickiego pochówku tylko tym,...

Kościół

Kościół odmawia katolickiego pochówku tylko tym,...

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Wiara

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką