Reklama

Ty tylko mnie poprowadź

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzyż - zgorszenie, chluba, znak, wreszcie - drogowskaz. Czy krzyż, cierpienie można potraktować jako kierunek, swoisty sposób na życie - we właściwym rozumieniu tych słów… Jak krzywdę, ból zamienić w drogę życia, w perłę? Jak uwierzyć, że on rzeczywiście może być najlepszą receptą na życie…
„Weź Krzyż! Przyjmij go, nie pozwól, aby przygniotły cię wydarzenia, ale z Chrystusem zwyciężaj zło i śmierć! Jeżeli z Ewangelii Krzyża uczynisz program swojego życia, jeżeli pójdziesz za Chrystusem aż na Krzyż, w pełni odnajdziesz samego siebie!” (Jan Paweł II).
- Mój krzyż to bagaż doświadczeń bardzo trudnego dzieciństwa - zaczyna opowiadanie Marzena, żona, mama trójki dzieci. - Jako dorosła kobieta widzę, że z niego płynie życie. Gdyby nie to, nie byłabym taką osobą, jaką jestem teraz.
Moje dzieciństwo skończyło się w wieku 7 lat. Do tego czasu byłam pępkiem świata, rozpieszczoną, ukochaną córeczką. Ale wtedy umarł mój ojciec, a mama wpadła w nałóg. Dopiero dziś, w wieku 38 lat, mogę powiedzieć, że jestem DDA. Uświadamiam sobie z ogromną mocą, czego doświadczałam. Przez 15 lat byłam sama z nałogiem mamy, którą bardzo kochałam i wciąż kocham. Żyłam ze strachem, że wyląduję w domu dziecka. Zazdrościłam koleżankom rodziców, ich miłości. Mama była dobrym człowiekiem, ale nie poradziła sobie ze śmiercią ojca. Przez całe ówczesne życie kłamałam, ukrywałam, załatwiałam zwolnienia. Piłam nawet za mamę, żeby ona tego nie robiła. Próbowałam popełnić samobójstwo. Obwiniałam Boga o wszystko.
Mogłam się stoczyć, ale On czuwał. Dzieliła mnie mała granica od innego życia. Trafiłam do oazy, tu zaczęła się walka. Codzienny Różaniec, nowenna do św. Judy Tadeusza. To był cud, że ostatniego dnia jej odmawiania - mama przestała pić. Po prostu. Nagle. Ale ja wciąż dźwigam krzyż DDA. Muszę się z nim uporać.
Właśnie dzięki temu rozumiem dziś rodziny alkoholików. Moje doświadczenie krzyża pomaga mi lepiej rozumieć drugiego człowieka doświadczonego przez krzyż. Uczę dzieci, które zmagają się z tym, co ja kiedyś. Nie umiem podejść do nich bez serca. Patrząc na dzieci w przedszkolu - widzę siebie zranioną, pokaleczoną. Przez moje doświadczenie Bóg pozwala mi wykrzesać większą troskę, miłość, widzieć więcej. Nie dziecko więźnia, dziecko rozwodzących się rodziców czy sieroty, nie jedynie dziecko, które przysparza problemów, jest nieznośne, ale cząstkę siebie. To ogromna tajemnica. Bóg przez ten krzyż ulepił mnie na nowo. Zgoda na niego i przyjęcie go pozwala, żeby uformowana na nowo osoba mogła przynosić owoce. I krzyż mojego dzieciństwa cały czas pokazuje mi, w którą iść stronę. Nie pozwala na kompromisy, na życie na niby. Nie pozostawia wyboru.
„… ważne jest, by umieć odczytać plan Boga, kiedy cierpienie puka do drzwi naszego życia. Dla nas, wierzących, kluczem do odczytania tej tajemnicy jest krzyż Chrystusa. Słowo Wcielone nie odgrodziło się od naszych ludzkich ograniczeń, przyjęło je całkowicie na siebie na Golgocie. Odtąd cierpienie nabrało sensu, który czyni je szczególnie cennym” (Jan Paweł II).
Agata kończy w tym roku 30 lat. Od kilkunastu jest chora na schizofrenię. Mimo to skończyła studia. Pracuje. Mieszka z przyjaciółmi. Funkcjonuje jak każdy. Do czasu - kiedy przychodzi nawrót choroby. Wtedy, podobnie jak 3 lata temu, górę bierze świat urojony, w którym sama jest niczym bóg. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Nikt jej do niczego nie przekona, od niczego nie odwiedzie. W łeb biorą wszystkie plany, wszystkie nadzieje. Z dnia na dzień zostawia życie, które przez lata skrupulatnie budowała. Na rok, dwa. Potem przychodzi powrót do rzeczywistości i cierpienie. Jak wrócić? Czy w ogóle się da? Jak spotkać się z innymi? I wtedy spojrzenie na krzyż. Że przecież w nim kierunek. Że tylko w nim można spotkać się z drugim człowiekiem. Że krzyż to i łzy, i samotność, i niezrozumienie, i odrzucenie. Ale wreszcie błogosławieństwo. Bo cierpienie prowadzi do Chrystusa. Przez trudną drogę, jak przekonuje Agata, prowadzi do zaufania człowiekowi i Bogu. Choć czasem tak po prostu pragnie, żeby ponieśli go inni… Ale właśnie dlatego chce wziąć kierunek na krzyż. Bo przecież wciąż go niesie i on wciąż wskazuje drogę. Tę jedną, że cierpienie to tajemnica, której nauczyła się nie wyjaśniać, nie komentować. Tę, na której Bóg, przychodząc do jej nędzy, objawia swoją moc i chwałę.
„Krzyż znaczy: oddać swe życie za brata, aby wraz z jego życiem ocalić własne. Krzyż znaczy: miłość silniejsza jest od nienawiści i od zemsty, lepiej jest dawać, aniżeli brać, angażowanie się jest skuteczniejsze od czczego stawiania żądań. (...) Krzyż znaczy: miłość nie zna granic - rozpocznij od tych, którzy są najbliżej ciebie…” (Jan Paweł II).
Kiedy pięć lat temu rozpoczęliśmy z mężem nową drogę życia, czułam się szczęśliwa i pełna entuzjazmu, że mogę wreszcie założyć swoją rodzinę i budować swój dom, który będzie daleki od tych trudności i problemów, z jakimi wiązał się mój dom rodzinny - o swoim krzyżu tak zaczyna mówić Magda, mama dwójki małych dzieci. - Szybko jednak okazało się, że stan zdrowia mojej mamy chorej na stwardnienie rozsiane tak bardzo się pogorszył, że nie była w stanie samodzielnie radzić sobie z najprostszymi czynnościami codziennego życia. Postanowiliśmy zabrać ją do naszego domu i podjąć próbę opieki i wspólnego życia. Była to bardzo trudna decyzja dla nas wszystkich. Pytałam Pana Boga, dlaczego akurat teraz musimy zmagać się z takimi problemami, które wydawały się zupełnie ponad nasze siły i możliwości.
Nasze rozpoczynające się życie małżeńskie musiało zostać zorganizowane w dużym stopniu wokół życia ciężko chorej mamy. Wiedziałam, że Pan Bóg nie nakłada na nas ciężarów, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć, ale ten wydawał mi się ogromnie ciężki, i to nie tylko na chwilę, ale na wiele lat. Mama wymagała już wtedy opieki w każdym najdrobniejszym aspekcie życia. Pan Bóg „pokrzyżował” nasze plany, ale pozwolił, by ten krzyż stał się dla nas źródłem wielu łask. Po prawie pięciu latach wspólnego życia widzimy, że ta trudność stała się dla nas drogowskazem, który prowadził nas nie ku nieszczęściu, ale ku życiu. Pan Bóg stopniowo nie tylko uzdrawiał moją relację z mamą, ale także na nowo uczył nas miłości, cierpliwości i odpowiedzialności. Towarzysząc choremu człowiekowi, niejednokrotnie możemy rozpoznawać samego Jezusa, który jest szczególnie obecny w cierpiących członkach swojego Kościoła.
„Kiedy idzie się śladami Chrystusa; kiedy dusza bez popadania w rezygnację godzi się z krzyżem - nabiera kształtu krzyża; kiedy kocha się wolę Bożą; kiedy kocha się krzyż... wtedy, tylko wtedy, dźwiga go On” (św. Josemaría Escrivá de Balaguer).

Tytuł artykułu pochodzi z piosenki Tomka Kamińskiego

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2010-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Jak dobrze przygotować się do Mszy św.?

Niedziela Ogólnopolska 42/2022, str. 16

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

104 lata temu Karol Wojtyła otrzymał sakrament chrztu św.

2024-06-20 07:44

Portret Jana Pawła II (aut. Zbigniew Kotyłło), fot. wikimedia / CC BY-SA 3.0

Karol Wojtyła, przyszły papież Jan Paweł II, otrzymał sakrament chrztu świętego przy chrzcielnicy w kaplicy Świętej Rodziny w Bazylice Ofiarowania NMP w Wadowicach 20 czerwca 1920 r. „Trzeba by świętować dzień chrztu nie mniej niż dzień urodzin” – powiedział już jako papież.

Więcej ...

W orbicie dwóch wielkich papieży

2024-06-20 13:14

Archiwum UPJPII

- Spotkał mnie w życiu wielki przywilej życia i pracy w najbliższym kręgu tego giganta wiary – przyznał kard. Dziwisz, przyjmując wyróżnienie.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zmiany personalne w diecezji bielsko-żywieckiej 2024

Niedziela na Podbeskidziu

Zmiany personalne w diecezji bielsko-żywieckiej 2024

Zmiany personalne w diecezji rzeszowskiej

Kościół

Zmiany personalne w diecezji rzeszowskiej

Bł. Benigna: w walce o dochowanie dziewictwa straciła...

Święci i błogosławieni

Bł. Benigna: w walce o dochowanie dziewictwa straciła...

Panie, ucz mnie, jak się modlić!

Wiara

Panie, ucz mnie, jak się modlić!

Ulicami Warszawy przeszedł XIX Marsz dla Życia i Rodziny

Kościół

Ulicami Warszawy przeszedł XIX Marsz dla Życia i Rodziny

Rozważania na niedzielę: Lekarz odpuszczał grzechy

Wiara

Rozważania na niedzielę: Lekarz odpuszczał grzechy

Oczyma duszy widziała miejsca znane z Biblii. Św....

Święci i błogosławieni

Oczyma duszy widziała miejsca znane z Biblii. Św....

Dzierżoniów. Pogrzeb Marii Chlipały - matki...

Niedziela Świdnicka

Dzierżoniów. Pogrzeb Marii Chlipały - matki...

Mamy obowiązek kochać swoją ojczyznę

Wiara

Mamy obowiązek kochać swoją ojczyznę