Wyniki tego sondażu są zaskakujące, ale da się je łatwo wyjaśnić. Co piąty Amerykanin jest przekonany, że Barack Obama jest muzułmaninem, mimo że nie jest. Tylko co trzeci potrafi prawidłowo określić wiarę prezydenta swojego kraju. Obama jest chrześcijaninem. Skąd wziął się taki wynik? Komentator „The Washington Post” odpowiada, że to wina samego Obamy i jego otoczenia. Przypomina, że obecna sytuacja, w której Amerykanie tak naprawdę nie wiedzą nic o wierze Obamy, jest następstwem decyzji, żeby sprawy wiary prezydenta USA uczynić zupełnie prywatnymi. Na początku prezydentury prasa zastanawiała się, który waszyngtoński kościół stanie się świątynią pierwszej pary. Spekulacjom nie było końca. Obama zamknął swoją wiarę w rezydencji amerykańskich prezydentów w Camp David. Ponoć tam uczestniczy w nabożeństwach, które celebruje kapelan wojskowy Carem Cash. Duchownemu zabroniono wypowiadać się na łamach prasy. Amerykanie nie znają duchowości swojego prezydenta, co komentator waszyngtońskiego dziennika uważa za błąd otoczenia Obamy. „Religia humanizuje prezydenta wobec ludzi - czytamy w komentarzu - i pozwala im się identyfikować na bardzo podstawowym poziomie z najpotężniejszym człowiekiem na świecie”. Prezydent Bush także nie manifestował się ze swoją wiarą, ale jego publiczne wystąpienia nie pozostawiały wątpliwości co do jego duchowości.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu