Co prawda przed dwoma tygodniami pisałem o rozpoczynającym się PŚ w skokach i o naszych nadziejach z tym związanych, ale zimowa aura i praktycznie już świąteczny nastrój na nowo same wywołują ten temat. Tym bardziej, że wielu krytyków narciarskich lotów uważa, że dyscyplina ta wcale nie jest ekscytująca dla kibiców, a na dodatek dostępna tylko dla wąskiej elity sportowców, którzy ją uprawiają. To prawda, że daleko jej do takiej popularności, jaką cieszy się choćby futbol, koszykówka czy siatkówka (mam na myśli nieprofesjonalne uprawianie tych sportów). Jednak, z punktu widzenia kibica, nie wydaje się, by wyżej wymienione twierdzenie było zgodne z rzeczywistością.
W każdym razie skoki narciarskie nie muszą być wcale domeną li tylko zawodowców, np. w Niemczech, Austrii czy Szwajcarii są miejsca, gdzie organizuje się treningi dla amatorów. Za niewielką opłatą i przy odpowiedniej kondycji już tego samego dnia można oddawać udane skoki. Dzieje się to na skoczniach o punkcie konstrukcyjnym oscylującym co najwyżej w okolicach dwudziestego piątego metra. Innymi słowy, skakać może prawie każdy. Niestety, u nas nie ma tego typu kursów (przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo).
Wracając zaś do tytułowego pytania, wydaje się, że Adam Małysz jest już całkiem blisko wejścia choćby na najniższy stopień podium. Raczej nie trzeba się o niego martwić. Na pewno to nastąpi. Znając zaś jego upór i wolę wygrywania, zagości wtedy w pierwszej trójce na dłużej. W podobnym stylu wypowiada się zresztą jego trener Fin - Hannu Lepistoe. „Orzeł z Wisły” dodaje do tego, że dotychczasowe jego skoki nie są na tyle zadowalające, by nie dało się w nich jeszcze wielu rzeczy poprawić.
W gorszej sytuacji są na pewno pozostali kadrowicze. Być może trener Łukasz Kruczek znajdzie sposób, by nasi zaczęli skakać przynajmniej tak dobrze jak w letniej Grand Prix. Nie jest to jednak takie proste, choć wydawało się, że mamy drużynę na miarę medalowych szans. Miejmy nadzieję, że do coraz lepiej radzącego sobie Kamila Stocha dołączą i inni.
Jeśli zaś chodzi o zagraniczną konkurencję, to tradycyjnie nie zawodzi Szwajcar - Simon Ammann (na zdjęciu), Fin - Matti Hautamaeki oraz Austriak - Thomas Morgenstern, który przewodzi w klasyfikacji generalnej (nasz Adam 9 grudnia, kiedy powstawał ten felieton, plasował się na 8 pozycji). Trochę słabiej spisują się m.in. Austriak - Gregor Schlierenzauer i Norweg - Bioern Einar Romoeren. Kibice przyzwyczaili się do tego, że byli oni niezwykle dynamiczni i można było na nich liczyć.
Przed nami jeszcze sporo konkursów, no i oczywiście mistrzostwa świata, które zostaną rozegrane w norweskim Oslo na przełomie lutego i marca 2011 r. Właśnie na tej imprezie wszystkim skoczkom najbardziej zależy. Mistrzami mobilizacji przed tak ważnymi sportowymi wydarzeniami są na pewno wielokrotnie przywoływany już Adam Małysz oraz Simon Ammann (prywatnie są przyjaciółmi). Szczególnie ten ostatni znany jest z tego, że w kluczowych imprezach potrafi być poza zasięgiem rywali i oddawać fenomenalne skoki.
Kontakt:
Pomóż w rozwoju naszego portalu