Jednomyślny wyrok 13 sędziów Trybunału Konstytucyjnego Ewa Kochanowska, wdowa po tragicznie zmarłym w katastrofie smoleńskiej rzeczniku praw obywatelskich, nazywa wielkim pośmiertnym zwycięstwem męża. To właśnie na wniosek Janusza Kochanowskiego, złożony w 2008 r., Trybunał zajmował się sprawą. - Ofiarom stanu wojennego życia to nie wróci, ale jest to akt sprawiedliwości wobec nich - twierdzi Ewa Kochanowska. - Mąż już w stanie wojennym dowodził, że był on nielegalny.
Tymczasem uznano to dopiero po 30 latach od stanu wojennego i ponad 20 latach od odzyskania niepodległości. - My, prości ludzie, wiedzieliśmy już po 13 grudnia, że stan wojenny był nielegalny. Wytrawni prawnicy potrzebowali na to dwóch dekad wolnej Polski! - Ale - lepiej późno niż wcale - podkreśla Janusz Olewiński, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Osób Internowanych i Represjonowanych w Stanie Wojennym. Olewiński i jego koledzy występowali o to bezskutecznie od lat 90.
Dwie dekady
Reklama
Teraz wiemy już jednak na pewno, że peerelowska Rada Państwa (uważana za kolegialną głowę państwa) w ogóle nie miała prawa wprowadzić stanu wojennego: konstytucja PRL dawała jej prawo wydawania dekretów tylko w przerwach między sesjami Sejmu. Wprowadziła stan wojenny, na wniosek tzw. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, kierowanej przez gen. Jaruzelskiego, podczas sesji Sejmu.
Trybunał uznał dekret za sprzeczny z konstytucjami PRL i III RP, ale też z prawem międzynarodowym. - Rada Państwa nie miała prawa rozszerzać konstytucyjnych przesłanek wprowadzenia stanu wojennego o nowe przesłanki nieznane w konstytucji PRL - uzasadniał Mirosław Granat, sędzia TK. Trybunał stwierdził też, iż wprowadzenie stanu wojennego złamało zasadę, że prawo nie może działać wstecz. Tymczasem dekret zawierał sformułowanie, iż działa on z dniem uchwalenia (a nie ogłoszenia), a w dodatku został opublikowany 17 grudnia 1981 r. Mimo to, na jego podstawie już wieczorem 12 grudnia rozpoczęto internowanie działaczy opozycji.
Symboliczny wyrok, akt dziejowej sprawiedliwości, moralne zwycięstwo - takie oceny orzeczenia Trybunału w tych dniach powtarzane są najczęściej. Tym bardziej, że jest dość prawdopodobne, iż będzie to jedyny wyrok sądowy oceniający stan wojenny.
Proces autorów stanu wojennego (podstawą do postawienia zarzutów były m.in. odtajnione dokumenty Układu Warszawskiego, w tym „Myśl przewodnia wprowadzenia na terytorium PRL stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa”, podpisana w 1981 r. przez gen. Jaruzelskiego i Stanisława Kanię) trwający od ponad dwóch lat, a wznowiony przed ponad tygodniem po półrocznej przerwie, nie daje zbyt wielkich nadziei, że zapadnie w nim jakikolwiek wyrok.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Szansa na sukces
Jednak prawnicy zwracają uwagę na inny praktyczny aspekt wyroku TK: może on otworzyć drogę do odszkodowań lub zmian wyroków sprzed lat dla wszystkich, którzy zostali skazani na podstawie zakwestionowanych przepisów.
- I nie chodzi tylko o dawnych opozycjonistów, lecz np. także o osoby skazane za naruszenie godziny milicyjnej - mówi mec. Jerzy Makowski, warszawski prawnik. - Zadośćuczynienie mogą uzyskać również inni, którzy stracili z powodu dekretu, np. rzemieślnicy, przedsiębiorcy. Trzeba będzie wykazać, że szkoda jest skutkiem rygorów stanu wojennego. Taka możliwość pojawia się w przypadku otrzymania odszkodowań w procesach cywilnych, ale i zmiany wyroków karnych. Być może konieczne będzie uchwalenie ustawy, która wprowadzałaby odszkodowawcze skutki wyroku Trybunału.
Po upadku PRL uchwalono kilkanaście ustaw, zgodnie z którymi nieważne są orzeczenia wydane wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległej Polski. Ale przyznają one rekompensaty tylko represjonowanym z powodów politycznych: za działalność związkową czy wydawniczą.
Tymczasem są grupy dotkniętych rygorami stanu wojennego, zwraca uwagę mec. Makowski, które nie mogą z nich korzystać, m.in. ci, którzy utracili pracę i dochody. Do tej pory przed sądami nie miały one większych szans, bo różne niedogodności, zakazy itp. były dotychczas uznawane za legalne. Teraz będą miały taką szansę.
Trzeba tylko uzupełnić
Możliwe jest natomiast postawienie członków WRON przed Trybunałem Stanu. W grudniu 1991 r. grupa posłów złożyła w Sejmie wstępny wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej i karnej przed Trybunałem Stanu 26 osób związanych z wprowadzeniem i realizacją stanu wojennego (w tym i gen. Jaruzelskiego). Postępowanie prowadziła sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej Sejmu I i II kadencji. Jednak pięć lat później zdominowany przez SLD i PSL Sejm umorzył je.
- Wniosek o postawienie autorów stanu wojennego przed Trybunałem Stanu jest niemal gotowy, bo można wykorzystać tamten z 1991 r. - mówi senator PiS Piotr Andrzejewski. - Trzeba by go tylko uzupełnić przez przytoczenie nowych okoliczności, które uzasadniałyby wznowienie postępowania przed Trybunałem Stanu. Wyrok w sprawie nielegalności stanu wojennego jest taką okolicznością! Jednak widząc obecne umizgi Platformy Obywatelskiej do SLD, można mieć wątpliwości, czy będzie ku temu wystarczająca większość sejmowa - dodaje senator.