W 1998 r. episkopalny biskup Newark John Shelby Spong opublikował książkę pod znamiennym tytułem: „Dlaczego chrześcijaństwo musi się zmienić, bo inaczej zginie”. Metoda kontrowersyjnego już wtedy hierarchy została wcielona w życie. Wspólnota episkopalna zmieniła niemal wszystko i - przynajmniej jeśli chodzi o uczestnictwo w niedzielnych praktykach - ginie w oczach. „Dzisiaj - pisał «The New York Times» Kościół episkopalny wygląda z grubsza rzecz biorąc tak, jak wyglądałby Kościół katolicki, gdyby Benedykt XVI wprowadził nagle wszystkie reformy, które proponują liberalni mędrcy i teologowie”. Kościół episkopalny ma wciąż biskupów, kapłanów, ołtarze i świątynie, ale ma coraz mniej wiernych.
Ten upadek ma swój początek w latach 60. ubiegłego wieku i w trendach, które w tym czasie ogarnęły zachodnią cywilizację. Nie chodzi tylko o rewolucję seksualną, ale również o materializm, konsumizm i relatywizm. Wspólnoty chrześcijańskie stanęły przed pytaniem: czy adaptować się do tych trendów, czy się im przeciwstawiać? Ci, którzy próbowali tej pierwszej drogi, przegrywają. Nie ominęło to także Kościoła katolickiego w USA, a konkretnie jego cząstki, czyli niektórych zakonów żeńskich, które były niedawno kontrolowane przez Watykan. Niektóre wspólnoty zakonne poszły tak daleko w „dialogu ze współczesnością”, że zatraciły swoją tożsamość, a o ich słabości świadczyło jedno: brak nowych powołań, co sprawiało, że zniknęłyby w przeciągu jednej generacji.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu