Nie wszystkie kobiety chcą naśladować Maryję, a ich mężowie św. Józefa. Z macierzyństwa uczyniono dziś dobro materialne i element gry politycznej. Przykładów złego rozumienia macierzyństwa dostarcza wizyta w jednej z krakowskich klinik zajmujących się zabiegami in vitro. Jest to jedno z tych miejsc, gdzie chrześcijańska moralność i szacunek do Bożego daru płodności nie mają zastosowania.
Profil onanisty
W klinice znajduje się bank nasienia. Ma on dwa zadania, po pierwsze przechować spermę mężczyzn, których czeka leczenie grożące utratą płodności. Drugim celem jest zebranie nasienia anonimowych dawców, mogącego posłużyć do sztucznego zapłodnienia. W klinice mężczyźni mogą oddać nasienie w zamian za wynagrodzenie. Jest to więc miejsce, w którym płaci się za onanizm. Onanizm nie ma nic wspólnego z macierzyństwem. Jest anormalną praktyką seksualną potępioną już w Starym Testamencie. Wzbudzony wytrysk nasienia jest moralnie dopuszczalny jedynie podczas współżycia seksualnego małżonków. Kim trzeba być, by móc zostać płatnym onanistą? Klinika informuje, że mężczyzną pomiędzy 18. a 35. rokiem życia, ze średnim lub wyższym wykształceniem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Hodowla ludzi
Reklama
Klinika, o której mowa, wśród metod leczenia niepłodności, proponuje zapłodnienie in vitro oraz sztuczne umieszczenie męskiego nasienia w organizmie kobiety. Obie metody są wątpliwe moralnie. Bóg dał przykazanie rozmnażania się. Ale dał także narządy płciowe i popęd seksualny. Można leczyć zarówno jedno i drugie, jeżeli ulegną schorzeniu. Nie można jednak omijać tych darów, chcąc się rozmnażać. Jest to sprzeczne z Bożym planem. Co więcej, Biblia uczy, że choć niepłodność jest strasznym losem, to wyjście z niej jest możliwe tylko przy akceptacji Bożego powołania do macierzyństwa lub zgodzie na jego brak. Ukazuje to nie tylko kazus Sary czy Elżbiety, które zaufały Bogu, ale także setek kobiet, które już w XXI w. podjęły takie metody leczenia niepłodności, które nie sprzeciwiają się etyce chrześcijańskiej.
Opisane metody wcale nie leczą niepłodności. Zapłodnienie następuje w sposób wymuszony i nie usuwa przyczyn niepłodności. Sztucznie tworzy się ludzi. W cenniku kliniki używa się sformułowania „hodowla zarodka”. Kosztuje ona w promocji 4500 zł. Można używać biologicznych nazw: zygota, zarodek, płód. Pamiętajmy jednak, że są to określenia dotyczące człowieka, którego życie zaczyna się kiedy męska gameta zapładnia żeńską.
Klinika zajmuje się także zamrażaniem ludzkich istot. Informuje, że „do jamy macicy mogą zostać przeniesione maksymalnie 3 zarodki. W przypadku, gdy dojdzie do zapłodnienia większej liczby komórek jajowych, a pozostałe zarodki nie wykazują anomalii rozwojowych zostają one zamrożone”. A co, gdy wykażą anomalię? Zabija się je? O tym już klinika nie informuje. Zabijanie istot ludzkich, które nie odpowiadają normom, to eugenika porównywalna z zabijaniem kalek przez hitlerowców.
Macierzyństwo Maryi
Kiedy obnaża się kolejne obrzydliwości współczesnych technik zapładniania wydają się one tym bardziej wyrodne, kiedy popatrzymy na nie przez pryzmat macierzyństwa Maryi.
Dla Maryi, żony Józefa, zajście w ciążę, w okresie kiedy według tradycji żydowskiej nie mieszkała jeszcze z mężem, było wyrokiem śmierci. Mogła zostać nawet ukamienowana za cudzołóstwo, gdyby Józef przyznał, że Jezus nie jest jego biologicznym synem. Odważnie przyjęła jednak swoje powołanie. Dziś małżeństwom brakuje odwagi do podjęcia adopcji i zaspokajają swój egoizm poczynając dziecko za cenę życia innych istot ludzkich, a nawet za cenę własnej duszy.
Poczęcie Jezusa to najgłębsza mistyka. Sam Duch Święty poczyna dziecko w łonie Maryi. Towarzyszy temu spotkanie z aniołem i objawienie zamysłów Pana. Jak tą cudowną chwilę, którą w małżeńskich alkowach udaje się ledwo naśladować tylko dlatego, że małżeństwo jest sakramentem, porównać z atmosferą kliniki?
W „Zdrowaś Maryjo” nazywa się Jezusa: „owocem żywota” Maryi. Ciało kobiety jest miejscem, w którym rodzi się życie. Ciało kobiety, w którym zabija się „nadliczbowe” zarodki lub pobiera je do zamrożenia staje się trumną.
Czy jesteśmy gotowi?
W Polsce nie istnieją na szczęście kliniki aborcyjne na wzór tych, które powstały w USA. Są jednak inne miejsca, w których pod złudnymi hasłami nieskończonej wolności mają miejsce czynności sprzeciwiające się życiu. Amerykańscy chrześcijanie mają siłę, wiarę i odwagę, aby w takich miejscach modlić się o zawrócenie ludzi z fałszywej drogi. Wspomaga ich niewątpliwie Duch Święty, gdyż udało im się wymodlić zamknięcie wielu z klinik aborcyjnych. Czy Polskim katolikom starczy wiary, aby uprosić powstrzymanie innych niegodziwych praktyk, godzących w życie? Choćby w tej jednej krakowskiej klinice. Nie musi to być pikieta, jak niektórzy nazywają publiczną modlitwę. Wystarczy cicha adoracja Owocu Żywota Maryi ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Episkopat w swoim ostatnim liście pisze do wiernych: „Wzywamy zatem wszystkich ludzi dobrej woli. Musimy ratować człowieka”. Należy podejmować odważne starania o zatrzymanie cywilizacji śmierci. Św. Jan Bosko miał kiedyś powiedzieć, że kiedy dobrym brakuje odwagi, pozostawia się miejsce na zuchwałość złego.