W podziemiach poreformackiego kościoła pw. św. Józefa w Sandomierzu od 311 lat spoczywa ciało wojewodzianki Teresy Izabeli Morsztynówny. Odeszła ona do Pana w opinii świętości w uroczystość Wniebowzięcia 15 sierpnia 1698 r. Jej życie było odbiciem życia Matki Bożej. Pierwszy proboszcz parafii bł. ks. Antoni Rewera nazwał ją perłą ziemi sandomierskiej.
Teresa Izabela Morsztynówna (1680-98) była córką Stanisława Morsztyna, wojewody sandomierskiego. Jego dziedziczne dobra stanowiły Grocholice, Łaziska i Kaczyce w Sandomierskiem, żona wniosła w posagu dobra na Podolu, a potem przybyły jeszcze dobra w okolicach Wieliczki i Chorzelów koło Mielca, gdzie Teresa Izabela z dwoma braćmi spędziła dzieciństwo. Wychowywała ją matka Konstancja z Oborskich, gdyż ojciec brał udział w ciągłych wyprawach wojennych, w głębokiej wierze i zasadach chrześcijańskich, dobierając również bardzo starannie nauczycieli. Na dalszą naukę Morsztynowie oddali córkę do Sióstr Sakramentek w Warszawie, którym królowa Marysieńka Sobieska powierzyła wychowanie i kształcenie polskich dziewcząt ze znaczących rodzin, wiedząc, że one będą nadawały styl życia w Polsce. Po kilku latach Teresa Izabela powróciła z Warszawy do Chorzelowa. Przyjeżdżała z rodziną na większe uroczystości religijne do Sandomierza, najczęściej do klasztoru Franciszkanów-Reformatów, którego Morsztynowie byli głównymi dobrodziejami. Wśród ojców zakonnych był Marcelin Morsztyn, kuzyn Teresy Izabeli, który mógł mieć wpływ na jej duchowe życie. Autorzy jej życiorysów, przede wszystkim ojciec, potwierdzają, że była skromną, pobożną, grzeczną, miłą panną, umiejącą zabawić towarzystwo piękną grą na lutni, znającą doskonale język łaciński, francuski, umiejącą prowadzić ciekawe dysputy. Zasłynęła z urody, a sława jej piękności doszła do królewskiego dworu w Warszawie. August II Mocny chciał ją mieć na swoim dworze. Wojewodzianka obawiała się jednak zepsutego życia na dworze, błagała więc rodziców, by jej tam nie zawozili, bo przede wszystkim chce podobać się Panu Jezusowi. Odtąd prowadziła życie jeszcze bardziej miłe Bogu i pożyteczniejsze dla ludzi. Uprosiła np. swoich rodziców, by na swą ucztę imieninową mogła zaprosić nie znakomitych panów, lecz wszystkich biedaków z okolicy, którym sama w czasie uczty usługiwała. Miała zaledwie osiemnaście lat, gdy nagle zachorowała, prawdopodobnie z powodu lokalnej epidemii. Już na początku choroby nabrała przekonania, że z niej nie wyjdzie, dlatego prosiła o sprowadzenie do Chorzelowa ojców franciszkanów z Sandomierza. Na ręce spowiednika złożyła ślub dozgonnej czystości i wolę wstąpienia do zakonu, jeśli powróci do zdrowia. Zmarła 15 sierpnia w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej, podobnie jak św. Stanisław Kostka Potocki. Pochowana została, zgodnie ze swoim życzeniem, w podziemiach sandomierskiego kościoła reformackiego. Wkrótce potem zmarł jej brat. Stanisław Morsztyn wyraził swój ojcowski ból w poemacie „Smutne żale po utraconych dzieciach”, określając je aniołami w ziemskiej postaci.
Ciało wojewodzianki nie uległo rozkładowi, o czym świadczą wielokrotne jego oględziny w latach 1716, 1734, 1742 i 1784. Jednakże twarz ściemniała, rysy straciły swoją delikatność po umyciu jej przez kościelnego pokostem, żołdak austriacki utrącił częściową kolbą jej dłoń, drugi - nos, różni ludzie obcinali złoty warkocz. Także jej epitafium w kościele św. Józefa, ufundowane przez ojca, zostało uszkodzone podczas pożaru wznieconego przez wojska austriackie w 1809 r. - Aby Teresa Morsztynówna została beatyfikowana i stała się patronką polskiej młodzieży, musiałyby być znaki, potwierdzenia cudownych uzdrowień. I takie już są, m. in. pewna osoba z Kielc, w podzięce za cudowne uzdrowienie zorganizowała pielgrzymkę do miejsca spoczynku Teresy Morsztynówny, ktoś inny zgłosił zerwanie syna z narkomanią. Trzeba się modlić, wtedy będą łaski. Wiele osób z wiarą wpisuje do wyłożonej w krypcie księgi swe prośby w trudnych sprawach o wstawiennictwo Teresy Izabeli Morsztynówny - podkreśla s. Sylwia Lachowska ze Zgromadzenia Córek Św. Franciszka, zatroskana o szerzenie kultu świętobliwej panienki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu