Reklama

Prymas niepodległości

Rolę kard. Glempa w trakcie stanu wojennego niektórzy określali jako zbyt zachowawczą. Jednak dzięki rozważnej postawie Prymasa nie doszło do rozlewu krwi. - Nie dopuścił do tego, by Kościół stał się stroną konfliktu politycznego. Z perspektywy lat wiemy, że była to jedyna słuszna droga - mówi mecenas Maciej Bednarkiewicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Laskach

Reklama

Bp Bronisław Dembowski, były rektor kościoła św. Marcina na Starym Mieście
Ks. dr. Józefa Glempa poznałem w styczniu 1968 r., wkrótce po tym, jak rozpoczął pracę w Sekretariacie Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego. (...) Ksiądz Prymas kard. Stefan Wyszyński powiedział mi, że w jego sekretariacie zaczął pracować ks. dr Józef Glemp, bardzo dobry kapłan i byłoby dobrze, gdyby, będąc w Warszawie, mógł odprawiać Mszę św. w kościele św. Marcina. Wtedy łatwiej by zapoznał się z tym, co Ksiądz Prymas nazwał „duchem Lasek”. Tak więc od 6 stycznia 1968 r. aż do nominacji na ordynariusza diecezji warmińskiej ks. prał. Glemp prawie codziennie Eucharystię sprawował w kościele św. Marcina. (...)
Szczególnie jestem wdzięczny ks. Glempowi, że podtrzymywał mnie na duchu w trudnej dla mnie sytuacji podczas głodówki w kościele św. Marcina w dniach od 24 do 31 maja 1977 r. Głodujący w ten sposób, przez strajk, chcieli wziąć w obronę robotników aresztowanych i uwięzionych z powodu strajku w Radomiu i Ursusie w czerwcu 1976 r. prowadzonego z racji nagłej podwyżki cen. (...) Oczywiście oficerowie MSW prawie codziennie przychodzili do mnie, chcąc wyprowadzić mnie z równowagi i żebym zrobił coś niestosownego.
W środę, dnia 25 maja o godz. 7.30 rano jak zwykle Mszę św. w naszym kościele odprawiał ks. Józef Glemp. Poinformowałem go o tym, co zaszło, z prośbą, by informację przekazał Księdzu Prymasowi. (...) Ks. Glemp powiedział, że oficerowie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jeśli chcą znać stanowisko administracji kościelnej, to powinni skierować pismo do Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, która jest bezpośrednim, z ramienia Ordynariusza, Księdza Prymasa, administratorem kościołów warszawskich.
W rok po tych wydarzeniach, w maju 1978 r. rozchorowałem się i w stanie przedzawałowym znalazłem się w szpitalu. Wkrótce odwiedził mnie ks. Józef Glemp, przekazując mi pozdrowienia od Księdza Prymasa i wyrazy jego troski o mnie. Wtedy zrozumiałem i głęboko przeżyłem prawdę, że mój biskup jest rzeczywiście moim duchowym Ojcem. Prawdę tę pomógł mi przeżyć ks. Józef Glemp. Zachowuję to we wdzięcznej pamięci.

Opanowanie i życiowa mądrość

Bp Kazimierz Romaniuk, biskup senior diecezji warszawsko-praskiej
Za sprawą Prymasa Glempa w roku 1982 zostałem jednym z jego biskupów pomocniczych. (...) Przez owych dziesięć lat miałem również okazję poznać bliżej Księdza Prymasa jako człowieka, kapłana i przełożonego. Jest Ksiądz Prymas człowiekiem prawym, rzetelnie traktującym innych ludzi zarówno życiowo „ważnych”, jak „prostaczków”; jest wrażliwy na potrzeby innych, łatwy we współpracy i w codziennym życiu; jest niezwykle pracowity. Często my, jego współpracownicy, wyrażaliśmy zdziwienie, że podejmował tak wiele niekoniecznie bardzo ważnych posług i to przecież nie tylko w dwu diecezjach, ale w całej Polsce i poza granicami Polski. Nic dziwnego, że odbijało się to czasem - choć, dzięki Bogu, niezbyt często - na jego zdrowiu. (...)
Wypadło Księdzu Prymasowi pełnić jego ważną i nie tylko diecezjalną, ale ogólnopolską posługę w czasach wyjątkowo trudnych, a dokładnie mówiąc wręcz przełomowych. Wtedy ujawniły się dwie szczególne cechy charakteru Prymasa: jego opanowanie i życiowa mądrość. Spokój, z jakim Ksiądz Prymas zwykł podchodzić do spraw wyjątkowo ważnych i trudnych, dawno już i publicznie podkreślano. Ale ta cecha charakteru Prymasa, pewnie wrodzona, ale chyba i stopniowo wypracowywana, przynosiła pożądane owoce dlatego, że towarzyszyła jej mądrość życiowa, zwana inaczej roztropnością.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Śladem Felińskiego

Reklama

Prof. Wojciech Noszczyk, lekarz
Słuchałem jego homilii do lekarzy, wygłoszonej kilkanaście dni po wprowadzeniu stanu wojennego. „Solidarność” żywiła żal do Prymasa o jego stanowisko, jakie zajął po wprowadzeniu stanu wojennego. Homilia ta formułowała filozofię i tego Prymasa, i chyba jeszcze „Starego Prymasa”.
Kilka tygodni później miałem zaszczyt leczyć Księdza Prymasa z powodu niewielkiej niedyspozycji. W czasie jednej z wizyt w Pałacu Arcybiskupów zapytałem mojego pacjenta, dlaczego w oficjalnych wystąpieniach nie potępia stanu wojennego. Prymas zamyślił się i po dłuższej chwili opowiedział mi o szesnastu miesiącach pracy duszpasterskiej w Warszawie abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, który objął diecezję warszawską w czasie gorących, niespokojnych, pełnych patriotycznego napięcia miesięcy poprzedzających Powstanie Styczniowe. Przed jego przyjazdem na polecenie ówczesnych władz diecezjalnych zamknięto kościoły. Stawały się one miejscem patriotycznych i narodowych manifestacji, co spotkało się z ostrą reakcją zaborcy. Doszło do profanacji kościołów, do aresztowań w świątyniach i skazywania aresztowanych na więzienia. Arcybiskup mający w pamięci Wiosnę Ludów, którą przeżył w Paryżu, i rozmowy o Powstaniu Listopadowym z emigrantami, m.in. z Słowackim, Krasińskim, Czartoryskim, obawiając się rozlewu krwi, był niechętny manifestacjom patriotycznym. Zaraz po objęciu warszawskiej diecezji poleca otworzyć kościoły i apeluje do księży o modlitwy i spokojne słowo o Bogu oraz o unikanie w świątyniach patriotycznych wystąpień. (...) Kończąc tę swoją opowieść, Prymas dodał, że abp Z. Feliński zawsze odważnie bronił narodu i interweniował u cara o zaprzestanie represji. Zawsze wierny Kościołowi i narodowi ze spokojem przyjmował porażki i upokorzenia, a za swoją nieugiętą postawę w obronie narodu został zesłany w głąb Rosji.
Zrozumiałem, że postać abp. Felińskiego, dziś - świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, była już wówczas dla Prymasa drogowskazem.

Słuszna droga

Maciej Bednarkiewicz, adwokat
Prymas Polski nie dopuścił do tego, by Kościół stał się stroną konfliktu politycznego. Z perspektywy lat wiemy, że była to jedyna słuszna droga; wiemy, że dla jej realizacji Ksiądz Prymas zaangażował się całkowicie. Mając możliwość bliskiego kontaktu z Księdzem Prymasem w tamtych latach, wiem, ile Polska zawdzięcza jego postawie. Dlatego gdy w 1989 r. doszło do pełnego odzyskania niepodległości, oczywista staje się jego historyczna rola w tym dziele. Dla mnie zawsze pozostanie Prymasem Niepodległości.

Jak Ojciec

Maja Komorowska, aktorka
Pamiętam uroczystość ingresu ks. kard. Józefa Glempa do katedry warszawskiej. Wszyscy, którzy uczestniczyliśmy w święcie, zdawaliśmy sobie sprawę z wielkiego wyzwania, jakie stanęło przed nowym Prymasem Polski.
Kiedy się patrzy z perspektywy lat, można łatwiej zrozumieć, jak ważna była roztropność Księdza Prymasa w tych trudnych i rozchwianych czasach. Ksiądz Prymas potrafił nie ulegać emocjom, chociaż na pewno je rozumiał. I myślę, że dlatego musiało mu być często bardzo ciężko. Ale nie uprzedzał się do ludzi inaczej czujących. Nie zamykał się przed nimi.
(...) Nigdy nie zapomnę otwartości Księdza Prymasa, tej jego wrażliwości na ludzką biedę. Nie zapomnę tej umiejętności skupiania się nad indywidualnym losem ludzkim.
W czasie całego stanu wojennego w ramach pracy Komitetu jeździliśmy do więzień rozsianych po całej Polsce. Miałam przyzwolenie Księdza Prymasa do zdawania mu relacji z naszych jazd. Ksiądz Prymas chciał wiedzieć, co się dzieje z internowanymi, czego najbardziej potrzebują. Wiem, że sam także odwiedzał internowanych w Białołęce i Łowiczu. Zdarzało się, że wracaliśmy z więzień późno, a mimo to Ksiądz Prymas czekał na wiadomości, czekał jak ojciec - takie miałam poczucie. I dlatego czasami mówiłam do Księdza Prymasa - Ojcze.
Pamiętam, jak po jednym z takich spotkań, gdy skończyłam opowiadać - zdawać relację, Ksiądz Prymas powiedział, żebym poczekała i poszedł gdzieś, chyba do swego pokoju. Po chwili wrócił i przyniósł pieniądze. „To się wam przyda - powiedział - ale nie mów, że to ode mnie”. Księże Prymasie, teraz już chyba mogę o tym powiedzieć.
Pamiętam też inne spotkanie, które dotyczyło sprawy trudnej do rozwiązania. Kiedy skończyłam mówić - zapadła cisza. Tego dnia Ksiądz Prymas był zmęczony, ja chyba też. I tak siedzieliśmy. Nagle usłyszałam: „Mój Boże, żeby Ksiądz Prymas żył” (myślał o prymasie Stefanie Wyszyńskim). Po chwili bardzo cicho dodał: „Nie... serce by mu pękło”. Powiedział to z bólem. Zdawałam sobie sprawę, że powiedział to bardziej do siebie niż do mnie. Zobaczyłam wtedy wielkie utrudzenie Księdza Prymasa i zrozumiałam, jak głęboko porusza go to, co się dzieje wokół nas, w naszym kraju. Chociaż na zewnątrz starał się być tak spokojny - wielki ciężar odpowiedzialności.

Ojcu w biskupstwie

Abp Henryk Muszyński, metropolita gnieźnieński
Jako wykładowca, a następnie jako prodziekan i dziekan Wydziału Teologicznego na tejże Akademii (ATK w Warszawie - red.), podlegałem bezpośredniej jurysdykcji Księdza Prymasa. (...) Pewnego dnia w lutym 1985 r. otrzymałem osobiste wezwanie do rezydencji Księdza Prymasa. (...) Inaczej jednak niż zazwyczaj, Ksiądz Prymas nie zszedł na dół do swojego gabinetu, ale poprosił mnie do swojego osobistego pokoju pracy na pierwszym piętrze, gdzie byłem po raz pierwszy. Oznajmił mi wolę Bożą, że Ojciec Święty zamierza mnie zamianować biskupem pomocniczym bp. Mariana Przykuckiego w Pelplinie. (...)
Prosiłem o kilka dni czasu, aby przemyśleć i przemodlić przed Panem moją odpowiedź. Była to bez wątpienia najważniejsza, ale i najtrudniejsza decyzja w moim życiu. Po kilku dniach zgłosiłem się - tym razem już dobrowolnie - do Księdza Prymasa i wyraziłem - chociaż nie bez obaw i niepokoju - moją zgodę wobec woli Ojca Świętego Jana Pawła II. Wszystko inne było już następstwem tej właśnie decyzji. Sprawy potoczyły się już bardzo szybko: prekonizacja miała miejsce dnia 23 lutego, a konsekracja 25 marca 1985 r. Konsekratorem był oczywiście ks. kard. Józef Glemp, Prymas Polski.
W czasie homilii konsekracyjnej powiedział m.in.: „Drogi Biskupie Henryku, będziesz wypełniał ogromne zadanie (…) Pracę Kościoła wykonywaną dzisiaj skieruj ku przyszłości. Pragnę złożyć Ci życzenia, będę więc kierował je właśnie ku przyszłości, aby Twoja posługa służyła najważniejszemu zadaniu, jakie dzisiaj stoi przed Kościołem w naszej Ojczyźnie, odrodzić człowieka, odrodzić naród moralnie” (Pelplin, 25.03.1985). Pomimo upływu prawie 25 lat od tamtej chwili, słowa te w niczym nie straciły na znaczeniu - być może dziś brzmią nawet bardziej wymownie niż przed ćwierćwieczem.
Publikowane wypowiedzi pochodzą z książki dedykowanej Józefowi kard. Glempowi z okazji 80. urodzin

Podziel się:

Oceń:

2009-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Jubileusz 2025: przygotowanie Drzwi Świętych

2024-12-03 12:09

Vatican Media

W poniedziałek (2 grudnia) wieczorem, w Bazylice św. Piotra w Watykanie odbył się obrzęd „recognitio”. Jest to uroczysta ceremonia, podczas której sprawdza się, czy Drzwi Święte zamknięte podczas ostatniego Jubileuszu są nienaruszone i zapieczętowane, gotowe do ponownego otwarcia na nowy Rok Święty 2025.

Więcej ...

Daniela Nawrockiego mogłoby nie być…

2024-12-03 11:56

Red

Takie informacje szokują. Bo czy to wypada, żeby kandydat na prezydenta przyznawał się publicznie, że nie jest biologicznym ojcem syna, którego wychowali razem z żoną? A jednak.

Więcej ...

Korea Płd./ Prezydent: w związku z decyzją parlamentu zniosę stan wojenny

2024-12-03 20:42

PAP/EPA/YONHAP

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie

Wiara

Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie

Tbilisi: sytuacja może przerodzić się w otwarty konflikt

Wiadomości

Tbilisi: sytuacja może przerodzić się w otwarty konflikt

Jakie są drogi mojej wiary?

Wiara

Jakie są drogi mojej wiary?

Oświadczenie w sprawie zatrzymania byłego proboszcza...

Kościół

Oświadczenie w sprawie zatrzymania byłego proboszcza...

Tłumy na proteście przeciwko obowiązkowej edukacji...

Wiadomości

Tłumy na proteście przeciwko obowiązkowej edukacji...

Nowenna do św. Mikołaja

Wiara

Nowenna do św. Mikołaja

Rocznica objawienia cudownego medalika

Kościół

Rocznica objawienia cudownego medalika

Potrzeba czytania znaków

Wiara

Potrzeba czytania znaków

TK orzekł w sprawie zasad nauki religii w publicznych...

Kościół

TK orzekł w sprawie zasad nauki religii w publicznych...