Szczęść Boże, Pani Aleksandro!
Jestem starszym człowiekiem i koresponduję z osobami z rubryki „Niedzieli”. Moim zdaniem, jeśli się życia nie postawi na Panu Bogu, jakie by to życie nie było: małżeńskie, kapłańskie lub samotne, to się zagubimy. Z korespondencji, którą prowadzę z różnymi osobami, wynika niewłaściwe odczytanie drogi życia, nieznajomość Dekalogu, brak modlitwy i życia Eucharystią.
Życie po to mamy zadane, aby je wypełniać i osiągnąć życie wieczne. Nie dziwi mnie, że tyle dusz idzie do piekła. Podszywanie się pod Pana Boga w korespondencji jest nie na miejscu, krótkowzroczne.
Ja też pielgrzymuję samotnie i cenię sobie samotne życie, wypełniam je według woli Bożej i przy pomocy Matki Najświętszej osiągnę życie wieczne. Amen.
Stanisław
Przy okazji tego listu chciałam się podzielić pewnym doświadczeniem. Jak Państwo może pamiętają, dwa lata temu Redakcja „Niedzieli” ogłosiła konkurs pt. „Mój krzyż”, podczas Wielkiego Postu. Potem wydano dwa tomy z nagrodzonymi i wybranymi pracami. Sama czytałam ją z wielkim wzruszeniem. Gdy warszawska Redakcja zmieniała siedzibę, „odziedziczyłam” po niej trochę różnych książek, a wśród nich kilkanaście egzemplarzy książki „Mój krzyż”. Potem robiłam z niej podarunki dla wybranych osób. I nie było nikogo, kto by po jej przeczytaniu pozostał obojętny. Często słyszałam nawet słowa: „Skąd Pani wiedziała, żeby mi właśnie tę książkę ofiarować?”. Ludzie odnajdywali własne losy w tych opisach, bo każdy z nas niesie jakiś swój krzyż. Czasem bywa to krzyż „na własne życzenie”, ale to nie jest Krzyż Chrystusowy.
Myślę, że to właśnie ma na myśli Pan Stanisław.
A książkę „Mój krzyż” chyba jeszcze można zamówić w Redakcji…
Pomóż w rozwoju naszego portalu