Reklama

Wasze świadectwa

Świętość, która zaraża

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

RAFAŁ:

Pojechaliśmy dziś (ja, moja żona Gosia, córka Weronika i syn Filip) na spotkanie z rodzicami błogosławionej Chiary Luce Badano.

Spotkanie odbywało się w Trzciance, prawie 300 km od naszego miejsca zamieszkania. Nie obyło się od małego pomylenia drogi, więc spóźniliśmy się kilka minut na Eucharystię.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na kazaniu poczułem się jak Naaman - myśląc: Czyż Abana i Parpar, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczonym? - Jadę 300 km i słucham kazania niczym nie różniącego się od tego z kościoła 200 m od domu.

Kiedy jednak usłyszałem wezwanie w modlitwie wiernych, odnoszące się do rodziców Chiary, poczułem, jak wielka to łaska być w tym miejscu tu i teraz. Chiara nie chciała, by otaczać czcią jej relikwie, nie ma oficjalnych relikwii. Dla mnie rodzice Chiary, to „żywe relikwie”, to ogromna łaska dla Kościoła. Ogromna łaska dla każdego z nas.

Od śmierci Chiary minęło 20 lat, a słuchając rodziców można było odnieść wrażenie, że było to wczoraj. Oprócz rodziców była jej przyjaciółka i starszy brat przyjaciółki. Kiedy mówili o błogosławionej, wszystkim mówiącym szkliły się oczy.

Reklama

Na wstępie mama powiedziała, że Chiara wezwała ich, by przyjechali do Polski drugi raz, że Polska to ziemia pełna krwi świętych męczenników. Ja miałem wrażenie, że oni przyjechali dla nas. Teraz już wiem, że tak było. Na spotkaniu często płynęły po naszych policzkach łzy. Serce matki spotykało serce matki, serce ojca spotykało serce ojca. Nie da się wyrazić wszystkich emocji, pięknych i bolesnych.

Ojciec Chiary, starszy pan ok. 80 lat, wyjął kartkę, z której zaczął czytać, co chciałby powiedzieć o córce, przepraszając nas jednocześnie, że czyta, i tłumacząc się, że mówienie o niej jest dla niego bardzo trudne.

To nie była historia, reportaż, ale żywe doświadczenie obecności Chiary pośród nas. Jej rodzice są jak pomost między Niebem a ziemią.

Na pytanie o wychowanie dzieci, odpowiedzieli, że Bóg jest najlepszym wychowawcą. Mówili również: najpierw kochać potem stawiać wymagania, ale do tego trzeba zabić egoizm. Dobrą drogą w trosce o dzieci jest powierzenie ich życia Maryi.

Na koniec Gosia powiedziała świadectwo obecności Chiary w naszym życiu (ale to już napisze Gosia).

PS. Wspólne zdjęcie z rodzicami Chiary i książka z autografem ojca Chiary, to pewnie bardzo ludzkie, ale cieszy.

BEATA:

Rafał, dziękuję, że na świeżo podzieliłeś się z nami spotkaniem z rodzicami bł. Chiary. Zwłaszcza że miałeś za sobą 600 km drogi w jeden dzień, tym bardziej dziękuję.

MARZENA:

Aż chce się pięknie żyć! Dziękuję.

GOSIA:

Ja dopiero dziś odnalazłam drogę do komputera. W niedzielę ból oczu był nie do wytrzymania, ale to był efekt trzech intensywnych dni, za które bardzo Panu Bogu dziękuję, fizyczne zmęczenie i ogromna radość, szczęście, pokój, które płyną tylko od Ojca.

Reklama

Niedzielny wyjazd był ogromnym błogosławieństwem i szaleństwem. Ciągnięta wewnętrznym przynagleniem wiedziałam, że musimy tam być, chociaż po ludzku mogło wydawać się inaczej.

Msza św. była w gronie wspólnoty Focolare i przepełniona była atmosferą bardzo rodzinną. Później 15 min. przerwy na kawę i ciasto domowe. Po przerwie zgromadziliśmy się w dużej auli, wszyscy chyba się znali i my „ludzie z daleka”. To był czas, kiedy rodzice i przyjaciele Chiary dzielili się przeżywaniem życia w jej obecności. Mama, z pięknym uśmiechem, spokojem na twarzy i pogodą ducha, opowiadała o córce, tata dostojny, piękny Józef, ze wzruszeniem w głosie mówił o Chiarze. Kika - najbliższa przyjaciółka, opowiadała o tym, jak razem wybrały śpiewy na jej pogrzeb, przymierzyła sukienkę Chiary na ten dzień, by ona mogła ją wcześniej zobaczyć - towarzyszka wspólnych rozmów i wzrastania we wspólnocie. I brat Kiki starzy od nich o 10 lat. Mówił, że Chiara jest mu teraz bliższa niż za życia.

Reklama

Ja emocjonalnie nie dawałam sobie rady, więc większość czasu przepłakałam. Gdy jednak spotkanie zbliżało się ku końcowi, poczułam w sercu przynaglenie publicznego podziękowania Panu Bogu, Rodzicom i bł. Chiarze za jej obecność podczas choroby nowotworowej Weroniki i Bożą opiekę w tym czasie. Czułam, że jest to bardzo ważne, serce tak bardzo waliło w mojej piersi, że musiałam położyć rękę na klatce piersiowej, bo bałam się, że wyskoczy. Zebrałam się na odwagę i podeszłam do zupełnie obcej kobiety i zapytałam, czy mogę podziękować Rodzicom. Ona odpowiedziała, że oczywiście. Na co ja, że ja chcę do mikrofonu. A ona, że dobrze. Później powiedziałam Rafałowi, że Teresa (tak miała na imię ta pani) była tą osobą, do której powinnam była podejść - nie znała nas, ale zaufała. Na co Rafał, że to było działanie samego Ducha Świętego.

W kilku słowach opowiedziałam im o naszej znajomości z Chiarą. O maju 2010 r., kiedy u Weroniki wykryto nowotwór, o udziale w beatyfikacji Chiary, modlitwie do niej i bł. Jana Pawłą II. O Jej konkretnym dawaniu znaków, że jest z nami i troszczy się o nas. Mówiłam o bólu, cierpieniu, o towarzyszeniu Boga w drodze. Podczas dawania tego świadectwa „spotkaliśmy się” z Rodzicami w zrozumieniu i przyjęciu tego, o czym mówiłam. Trudno jest teraz napisać to, co się tam wydarzyło w auli, ale było to na chwałę Pana, i to jest najważniejsze. To było ogromne działanie Ducha Świętego.

Po spotkaniu podchodzili do nas ludzie z Focolare, były rozmowy, czasem bardzo osobiste. Przyjęli nas z otwartymi ramionami. A rodzice Chiary pożegnali się z nami bardzo serdecznie i zrobiliśmy wspólne zdjęcie. Cudowni ludzie dzięki doświadczeniu Boga w codzienności. To było świętych obcowanie.

Przepraszam za brak składu i ładu, ale trudno pisać o tak cudownym doświadczeniu Boga, jakiego mogliśmy doświadczyć.

Św. Teresko, módl się za nami.

Bł. Chiaro, módl się za nami.

RAFAŁ:

Dzień przed wyjazdem Gosia mówiła mamie, że jutro nie jedziemy, bo tak daleko, a poza tym nie miała kiedy przygotować się na wyjazd.

Powiedziałem jej: Kupmy Nutellę i zróbmy bułki z Nutellą na drogę.

Tak zrobiliśmy.

Reklama

Na spotkaniu przyjaciółka Chiary Kika mówiła, że była ona zwykłą dziewczyną i bardzo lubiły jeść chleb z Nutellą.

Zapytała nas: Wiecie, co to Nutella?

Ktoś nam chyba pomógł w robieniu prowiantu na drogę.

Bł. Chiaro, módl się za nami.

Podziel się:

Oceń:

2013-06-03 14:51

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Idź i kochaj

Niedziela Ogólnopolska 20/2017, str. 53

Więcej ...

Kalendarz Adwentowy: Najmniejsi w ręku Odkupiciela

2025-12-10 21:00

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

Adwentowe Dni Formacji Katechetów

2025-12-10 21:05
Adwentowy Dzień Formacji Katechetów

Marzena Cyfert

Adwentowy Dzień Formacji Katechetów

„Świadkowie nadziei – duchowa formacja i odpowiedzialność nauczyciela religii” – to temat przewodni formacyjnego spotkania. Uczestniczyła w nim pierwsza grupa katechetów archidiecezji wrocławskiej. Jego program obejmował Mszę św., konferencję, szkolenie metodyczne, oraz sprawy bieżące.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Kalendarz Adwentowy: Odpoczynek dla zmęczonych serc

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Odpoczynek dla zmęczonych serc

Wspomnienie Matki Bożej Loretańskiej

Święci i błogosławieni

Wspomnienie Matki Bożej Loretańskiej

Podlaskie: Śledztwo ws. śmierci 10-latki, która w szkole...

Wiadomości

Podlaskie: Śledztwo ws. śmierci 10-latki, która w szkole...

Gizela Jagielska zwolniona ze szpitala w Oleśnicy

Wiadomości

Gizela Jagielska zwolniona ze szpitala w Oleśnicy

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Wiara

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Presja ma sens. Prokuratura zmienia termin przesłuchania...

Wiadomości

Presja ma sens. Prokuratura zmienia termin przesłuchania...

Kalendarz Adwentowy: Wiara, która otwiera oczy

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Wiara, która otwiera oczy

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Kalendarz Adwentowy: Miasto na wiecznej Skale

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Miasto na wiecznej Skale