Reklama

Jak warszawski powstaniec oddał życie za dwie Niemki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W kwietniu 1940 r. mój ojciec - Michał Krawiec, zamieszkały w Żabnicy nr 29, pow. żywiecki - został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec. Podczas całej okupacji pracował z ok. 2 tys. robotników w Oels (obecnie Oleśnica), skąd w 1945 r., z powodu zbliżającej się Armii Czerwonej, został wraz z innymi Polakami przewieziony do Wrocławia, gdzie jako cieśla musiał budować schrony dla „Festung Breslau” - twierdzy Wrocław, której blisko 80-tysięczny garnizon niemiecki miał z rozkazu Hitlera bronić do ostatniego żołnierza. Po prawie 3-miesięcznych niezwykle krwawych walkach z zaciekle broniącą się załogą niemiecką armia radziecka zdobyła „twierdzę Wrocław” 6 maja 1945 r.

Podczas jednego z błyskawicznych ataków radzieckich ojciec ze swoim kolegą, pochodzącym spod Ostrowa Wielkopolskiego, został wyzwolony. W tej radosnej chwili, mimo padających i eksplodujących wokół pocisków artyleryjskich, zaczęli się wycofywać w stronę Oleśnicy, by z niej jak najprędzej powrócić do swoich rodzinnych domów. Po drodze dołączył do nich ok. 20-letni młodzieniec, który po upadku Powstania Warszawskiego został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec. Po przejściu niewielkiego odcinka drogi prowadzącej do Oleśnicy byli świadkami wstrząsającego wydarzenia. Dwóch pijanych żołnierzy radzieckich wyciągnęło przed dom dwie Niemki, matkę i jej liczącą może 18 lat córkę. Pijany żołdak usiłował rzucić na ziemię płaczącą i bohatersko broniącą się dziewczynę, wiadomo, w jakim celu, a drugi usiłował to samo uczynić z rozpaczliwie broniącą się jej matką. Biedne, przerażone, desperacko broniące się kobiety, widząc przechodzących trzech mężczyzn z przyszytymi na klapach marynarek na żółtym tle dużymi literami „P” - Polak, zaczęły przejmująco krzyczeć: „O Boże, o Matko Najświętsza, ratuj nas!”, a także wzywać pomocy, wołając: „Polacy, brońcie nas! Polacy, ratujcie nas!”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Przechodzący nieopodal młodzieniec, słysząc to błagalne, rozpaczliwe wołanie, nie namyślał się długo: instynktownie rzucił starą walizkę i szybko pobiegł na pomoc niewinnym ofiarom. Za nim podążyli z pomocą Michał wraz z kolegą. Pędzący młodzieniec siłą odepchnął pijanego żołnierza od rozpaczliwie broniącej się młodej dziewczyny. Żołdak upadł na ziemię i odbezpieczywszy pepeszę, skierował całą serię pocisków w brzuch młodego Polaka. Gdy żołnierze zobaczyli na marynarce młodzieńca literę „P”, szybko uciekli w boczną uliczkę przed zbliżającym się patrolem radzieckim.

Konający, nieznany bliżej ojcu młodzieniec, brocząc krwią, ostatkiem sił, ze łzami w oczach powiedział: „Umieram za was, broniąc waszej kobiecej godności”. Gdy te słowa nieżyjącego już bohaterskiego młodego Polaka kolega ojca przetłumaczył drżącym ze strachu Niemkom, te wzruszone upadły na kolana przy zabitym i płacząc jak dzieci, z wielką wdzięcznością i szacunkiem całowały jego stygnące ręce, powtarzając: „O Boże, my jesteśmy przyczyną twojej bohaterskiej śmierci”. Po chwili szybko uciekły do swego domu, by schronić się przed zbliżającymi się żołnierzami.

Ojciec po powrocie do domu rodzinnego, opowiadając o tym wydarzeniu swoim kolegom, Jakubowi Wojtyle oraz Melchiorowi Słowikowi, zauważył: „Być może, jeśli rodzice Polaka przeżyli Powstanie Warszawskie, to czekają na syna, który jednak do nich już nie powróci, nie napisze listu pożegnalnego, nie zobaczy zniszczonej Warszawy, bo on, zapomniawszy o krzywdzie, jaką naziści niemieccy wyrządzili jemu i narodowi polskiemu, oddał swe życie, broniąc odważnie niewinnych, słabych niewiast niemieckich, by im nie wyrządzono krzywdy”.

Takich szlachetnych postaci różnej narodowości, które w latach ostatniej wojny z miłości do Boga i bliźnich oddały swoje życie, były setki, a może tysiące. I chociaż z powodu braku jasnych historycznych dowodów nie będzie się mówić o ich heroicznych czynach ani nie zostaną wyniesieni na ołtarze jako męczennicy, którzy ponieśli śmierć z miłości do bliźnich, to jednak - jak powiedział Ojciec Święty Jan Paweł II w swojej homilii 7 czerwca 1999 r. w Bydgoszczy - nie powinniśmy o nich zapominać.

Podziel się:

Oceń:

2013-08-26 14:22

Wybrane dla Ciebie

Niebo – misja na co dzień!

2024-05-07 08:46

Niedziela Ogólnopolska 19/2024, str. 22

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

Entuzjazm głoszenia Ewangelii

2024-05-09 10:50

Monika Książek

Duchowy entuzjazm, z jakim apostołowie głosili prawdę o Chrystusie zmartwychwstałym, był znakiem dla innych, że mówili prawdę.

Więcej ...

Zbliżają się Światowe Dni Dzieci

2024-05-12 13:07

Adobe Stock

Na dwa tygodnie przed Światowymi Dniami Dzieci swój udział w tym wydarzeniu zgłosiło 64 tys. dzieci wraz z opiekunami. Pochodzić będą z 85 krajów świata. Organizatorzy zadbali, aby w pierwszym w historii takim spotkaniu z papieżem uczestniczyli również przedstawiciele krajów pogrążonych w wojnach. Dzięki specjalnemu funduszowi solidarności przyjadą też ubogie dzieci, zamieszkujące m.in. brazylijskie fawele czy slumsy w Buenos Aires i na Haiti.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

Rozważania na niedzielę: Po co się tak przejmujesz?

Wiara

Rozważania na niedzielę: Po co się tak przejmujesz?

Wniebowstąpienie Pańskie

Wiara

Wniebowstąpienie Pańskie

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca zespołu Skaldowie

Wiadomości

Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca zespołu Skaldowie

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

8 maja - wielkie pompejańskie święto

Kościół

8 maja - wielkie pompejańskie święto