Reklama

Niedziela Świdnicka

Gdy zakwitną kasztany

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Kiedy zakwitną kasztany” – to zdanie przypomina nam, że matury tuż-tuż. Ponoć od tego momentu za późno już na naukę i kto źle wykorzystał czas liceum, teraz może jedynie płakać i liczyć na cud. Kwitnące kasztany to także dla wielu czas podejmowania ostatecznych decyzji o wyborze drogi życiowej. Podczas rozmów z księżmi i klerykami obraz kwitnących kasztanów pojawiał się raz po raz, a widok młodzieńca przechadzającego się w cieniu parkowej alejki przypominał czas wyboru. Drugą wspólną cechą rozmów o powołaniu był wniosek, że trudno o nim mówić. Trzecią – exempla trahunt, przykład pociąga. Stara rzymska maksyma, pamiętająca jeszcze Senekę, twierdzi, że co prawda słowa są ważne, ale to przykład decyduje i pociąga do naśladowania. Wydaje się, że jeśli idzie o powołanie kapłańskie, to doskonale sprawdzała się przez lata.

Słudzy ołtarza

Reklama

Zdecydowanie największą grupę kandydatów do kapłaństwa stanowią byli ministranci, czyli ludzie, którzy ze świętymi tajemnicami naszej wiary zetknęli się w dzieciństwie i wzrastali w cieniu swych proboszczów, wikariuszów, starszych kolegów, którzy wstępowali w szeregi kleryckie. Widząc z bliska pracę księży i zakonników w swojej miejscowości cierpliwie oczekujących na penitentów w konfesjonałach, zasypiających ze zmęczenia na pielgrzymkach czy słuchających ze zrozumieniem najróżniejszych problemów swoich parafian, gdy przychodził czas najważniejszych wyborów życiowych – chcieli być jak tamci. To budujące, że właściwie każdy z moich rozmówców spotkał na swojej drodze kapłana, na którym chciał się wzorować w życiu. Prócz dziesiątek nazwisk, których nie sposób tu wymienić i kilku, które powtarzali niemal wszyscy (takich jak Wojtyła, Wyszyński, Kolbe czy Popiełuszko), trzy zwróciły moją szczególną uwagę, bo charakteryzują też środowiska, z jakich owi kapłani pochodzą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Duszpasterz młodzieży

Kiedy pytałem, dojrzałych księży wywodzących się ze środowiska wrocławskiego, co skłoniło księdza do myśli o Seminarium Duchownym, nieustannie pojawiało się jedno nazwisko – ks. Aleksander Zienkiewicz, Wujek, legendarny wrocławski duszpasterz akademicki. Pięknie mówił i pięknie żył. Wielu księży średniego i starszego pokolenia chciało być jak on.

Urodził się 12 sierpnia 1910 r. we wsi Lęmbówka na Wileńszczyźnie jako najstarszy syn z jedenaściorga dzieci Kazimierza i Janiny. W domu rodzinnym panowała zawsze atmosfera życia religijnego oraz przywiązania do polskich tradycji. Droga Aleksandra Zienkiewicza do kapłaństwa nie była łatwa. Jego powołanie było trudne, najeżone różnymi trudnościami i wątpliwościami. Od dzieciństwa żywo interesowała go liturgia. Jako kilkuletni chłopiec, wraz z rówieśnikami, urządzał inscenizowane nabożeństwa i procesje. Po ukończeniu studiów teologiczno-filozoficznych 3 kwietnia 1938 r. przyjął święcenia kapłańskie. W 1939 r. został rektorem kościoła farnego w Nowogródku oraz kapelanem sióstr nazaretanek i prefektem Gimnazjum w Nowogródku. Po ocaleniu w 1946 r. znalazł się w Polsce, na Dolnym Śląsku. Posługiwał w Gorzowie, Żaganiu i Sycowie.

Reklama

Nie miał tytułu naukowego, ale został rektorem najpierw niższego seminarium w Żaganiu, potem Arcybiskupiego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Porywał przełożonych i alumnów „delikatnością, kulturą, pokorą, dobrocią i pobożnością”. Biskup Ignacy Dec wspominał kiedyś: – „Nie miał naukowych tytułów, ale był znakomitym teologiem, uprawiał teologię modlącą się, teologię świadczącą, teologię pokorną, teologię entuzjazmu, teologię drogą sercu Kościoła. Jego słowa zawsze uczyły, cieszyły, dawały nadzieję, wskazywały kierunek, poszukiwały prawdy i wymagały opowiedzenia się po stronie Boga. Wyboru Boga nie z przymusu, ale jako Ojca i Pana życia. Zawsze podejmował tematy zasadnicze, fundamentalne, nie lubił tematów zastępczych, udawania i pozy. Rzeźbił ludzkie sumienia i promował cierpliwą pracę nad sobą. Dla Niego najważniejsza była codzienna Eucharystia, której nie odprawiał, ale przeżywał. Budował mosty i łączył ludzi. Żył dla tych, wśród których postawił go Bóg i ewangelizował, zachwycając swoich wychowanków Chrystusem, który rozumie i kocha człowieka. Jako duszpasterz akademicki napisał kiedyś: Cała praca wychowania i samowychowania była zorientowana na model chrześcijanina o głębokim życiu wewnętrznym, zaangażowanego apostoła i obywatela nie tylko swego Ośrodka, lecz Kościoła, Ojczyzny i świata. Dla swoich wychowanków był po prostu Wujkiem”. Niejedno powołanie kapłańskie zrodziło się w jego duszpasterstwie akademickim. Sześć lat temu, w maju grupa wychowanków Wujka zgłosiła się do metropolity wrocławskiego z prośbą o wyniesienie na ołtarze ks. prał. A. Zienkiewicza. Trwa jego proces beatyfikacyjny.

Pielgrzymka

Reklama

Drugą kuźnią powołań była przez lata pielgrzymka do Częstochowy i związany z nią nierozłącznie ks. Stanisław Orzechowski, popularny Orzech. Kiedy w jednym z wywiadów zapytano go o jego własne powołanie i najważniejsze jego momenty odpowiedział z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru: „Pamiętam nawet godzinę. Około 11 odbyła się uroczystość moich święceń kapłańskich. Była to chwila dramatyczna i obciążona wielkim napięciem nerwowym. Może nie tyle tym, co się miało wydarzyć, ile tym, że miałem w imieniu alumnów podziękować kardynałowi Kominkowi za święcenia. Czekałem w dużym napięciu, choć wiedziałem, co mówić, bo miałem przygotowaną przemowę. Święcenia przeżyłem dość mocno ze względu na to, że w seminarium byłem zawsze na pół gwizdka. W czerwcu na I roku ujawniła się moja gruźlica i musiałem się leczyć. Rektor na wieść o moim stanie zdrowia uważał, że raczej powinienem opuścić seminarium. Zostałem jednak, bo papierów mi nie oddał, a ja poszedłem na leczenie. Okazało się ono tak rewelacyjne, że uważam, że była to interwencja „z góry”. Rektor zapoznawszy się z moimi wynikami badań zastanowił się i powiedział, że jak choroba nie wróci, to może księdzem zostanę. Ale to „może” było fakultatywne. W związku z tym chodziłem często do kontroli. Kiedy przyszła chwila, w której kardynał namaścił mi ręce, wówczas odczułem, że został położony kres mojego niepokoju”.

Natomiast samo powołanie zrodziło się z plakatu… „Może nieprecyzyjnie wyrażam się – kontynuował Orzech – mówiąc o moim powołaniu wywołanym treścią plakatu informującego o tym, jakie warunki trzeba spełniać, żeby dostać się do seminarium. Już wcześniej coś wydarzyło się w moim życiu, co było bardziej związane z powołaniem. Bardzo lubiłem, mimo mojej kiepskiej wiedzy religijnej, uczestniczyć w nabożeństwach czy misteriach. Choć wtedy nie zastanawiałem nad tym, ale teraz myślę, że miały one istotny wpływ na mój odbiór dopisku na tym plakacie: Może i ty byś poszedł. Pan Bóg wykorzystał to zdanie, które mnie wówczas uderzyło i wracało skierowane do mnie. Musiałem zastanowić się nad odpowiedzią. Po dłuższym czasie zgodziłem się.”

Ruch Światło-Życie

Kim dla duszpasterstwa akademickiego był ks. Zienkiewicz czy Orzech, tym dla młodych wychowanych na ideałach ks. Blachnickiego był ks. Marek Adaszek. Powszechnie znany i szanowany moderator ruchu odnowy i ojciec duchowny w Legnickim Seminarium Duchownym. Wielokrotnie powtarzał swoim wychowankom, kiedy dziękowali, że stanął na ich drodze – „największą łaską, jaką mnie Bóg obdarzył, było moje powołanie kapłańskie”. Naznaczony ciężką chorobą emanował zawsze spokojem i ciepłem. Żył liturgią. To nie przesada. Kiedy prowadził próbę asysty w legnickiej katedrze, to robił to dotąd, aż każdy uczestnik celebry nie tylko znał swoje miejsce podczas nabożeństwa, ale także wiedział, co może zrobić, kiedy coś się nie uda i jakie znaczenie ma każdy gest i słowo. „Po trzech czy czterech godzinach ciągłego skupienia miało się ochotę kogoś zamordować, ale pewne rzeczy zostały mi na całe życie” – mówi mi jeden z księży, który legnickie seminarium skończył pod koniec lat dziewięćdziesiątych. „Ojciec Marek potrafił dotknąć do żywego i nie owijał w bawełnę, ale był też sprawiedliwy i dla liturgii zrobiłby wszystko” – dodaje inny.

Kwitną kasztany. Nowe pokolenie zastanawia się nad swoją drogą życiową. Niech ten krótki tekst będzie podziękowaniem dla wszystkich kapłanów, jakich Pan Bóg postawił na naszej drodze. Dzięki nim mamy dostęp do sakramentów świętych i możliwość poznawania Ewangelii. Miejmy nadzieję, że ci, którzy właśnie rozpoczynają swoją drogę powołania, za kilka i kilkadziesiąt lat będą pociągać swoich następców, podobnie jak ks. Aleksander, ks. Stanisław czy ojciec Marek.

Podziel się:

Oceń:

2014-05-07 15:35

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Idźcie i głoście – Diecezjalne Spotkanie Młodzieży w Serpelicach

Na tegoroczne spotkanie przybyło prawie półtora tysiąca młodych ludzi

Bartłomiej Zawadzki

Na tegoroczne spotkanie przybyło prawie półtora tysiąca młodych ludzi

Więcej ...

Sąd nie zgodził się na ekstradycję Wołodymyra Ż. "Jest Pan wolny!"

2025-10-17 14:37
Jest pan wolny - powiedział do Wołodymyra Ż. polski sędzia podczas rozprawy

PAP

Jest pan wolny - powiedział do Wołodymyra Ż. polski sędzia podczas rozprawy

Sąd postanowił odmówić władzom niemieckim wydania Wołodymyra Ż., a także uchylić środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania i nakazać jego niezwłoczne zwolnienie - poinformował w piątek sędzia Dariusz Łubowski.

Więcej ...

O zadaniach chrześcijaństwa w świeckiej kulturze. Wykłady otwarte prof. Carla Andersona na KUL

2025-10-17 16:51
Były przywódca Rycerzy Kolumba wyróżniony doktoratem honoris causa na KUL.

Tomasz Koryszko/KUL

Były przywódca Rycerzy Kolumba wyróżniony doktoratem honoris causa na KUL.

O chrześcijaństwie i wyzwaniach, jakie przed wspólnotą wierzących stawia świecka kultura, opowie słuchaczom zgromadzonym na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Carl Anderson, Były Najwyższy Rycerz Zakonu Rycerzy Kolumba. Ceniony amerykański działacz i intelektualista katolicki uhonorowany w 2023 roku przez KUL doktoratem honoris causa, w dniach 20-29 października zaprezentuje otwarty cykl wykładów poświęcony m.in. roli Kościoła i osób świeckich w świecie zdominowanym przez laicyzację.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Dziecko, które Jezus trzymał na rękach

Święci i błogosławieni

Dziecko, które Jezus trzymał na rękach

Nowenna do św. Jana Pawła II

Modlitwa

Nowenna do św. Jana Pawła II

Różaniec w trudnych sprawach ze świętą Ritą

Wiara

Różaniec w trudnych sprawach ze świętą Ritą

Czy akceptuję siebie i swoje życie takim, jakie jest?

Wiara

Czy akceptuję siebie i swoje życie takim, jakie jest?

Nowenna do bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Wiara

Nowenna do bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Nowenna do św. Teresy od Jezusa

Wiara

Nowenna do św. Teresy od Jezusa

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Wiara

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Skarby Serca Jezusowego objawione światu: nowenna do św....

Wiara

Skarby Serca Jezusowego objawione światu: nowenna do św....