Takie właśnie przedstawienie, 20 grudnia, zaprezentowała młodzież z Gimnazjum w Popowie pod kierunkiem Renaty Brzezińskiej-Panek, Magdaleny Szafarowicz i Anny Niekraś. Fabuła odbiegała nieco od tradycyjnych
jasełek, opowiadała nie o Narodzeniu w Betlejem, ale o ucieczce Świętej Rodziny do Egiptu, aby uniknąć prześladowań Heroda. W jednej z pierwszych scen przedstawiono piekło i jego mieszkańców, którzy z
trwogą oczekują narodzenia od wieków zapowiadanego Zbawiciela świata. W scenie, w której chłopcy brawurowo odegrali postaci diabłów o zabawnych imionach, Mniammniam, Bambulo, Bumelek i Skierka obserwują
przez teleskop Betlejem po dotarciu tam Maryi i Józefa. Zastanawiają się, czy ich zabiegi i knowania okażą się skuteczne i zapobiegną narodzeniu się Mesjasza. Gdy nastąpił ten moment, po początkowej panice
znowu zaczęli działać i swymi podszeptami przekonali króla Heroda o grożącym mu ze strony Dziecięcia zagrożeniu, co doprowadziło do wydania rozkazu o rzezi niewinnych dzieci urodzonych w Betlejem. Ciekawe
w treści i dynamiczne przedstawienie, muzycznie ubogacane było przez chór "aniołów", który śpiewał tradycyjne polskie kolędy i pastorałki.
Oprócz uczniów i nauczycieli z Gimnazjum, jasełka obejrzeli także zaproszeni rodzice, proboszcz parafii katedralnej w Łowiczu ks. Wiesław Skonieczny, wicewójt gminy Łowicz Grzegorz Stefański oraz
inspektor oświaty Lidia Zagawa.
Po występach zaproszeni goście dziękowali młodzieży i nauczycielom za przygotowanie widowiska. Padło wiele miłych słów, gdyż Bóg przyszedł na świat, aby dzielić się miłością. Na zakończenie głos zabrała
dyrektor Gimnazjum w Popowie Monika Szymczak. Odczytała piękny fragment z książeczki ks. Mieczysława Malińskiego zatytułowany Przynieśli Mu dary: "Są na świecie Mikołajowie. Są na świecie Aniołowie. I
przychodzą nocą do dzieci, czasem również do starszych, aby przynieść im podarunki. Są w nas mikołajowie i są w nas anieli, którzy czasem zdobywają się na to, by drugiemu człowiekowi sprawić radość. My
- tacy na co dzień wyrachowani, interesowni, nastawieni na to, że wszystko za coś: grosz za grosz, czyn za czyn, pomoc za pomoc - nagle potrafimy dawać bezinteresownie, potrafimy odczuwać radość dawania.
Jest w nas coś z Boga. Zostało w nas coś z Jezusa".
Spotkanie zakończyły wspólny opłatek i poczęstunek przygotowany przez rodziców.
Pomóż w rozwoju naszego portalu