Już zamknął się kalendarz
dojrzały aż do ostatniej chwili czasu
już karty skrupulatnie zapisane
bo pamięć wciąż za krótka
i ciągle wybierać trzeba
między ważnym a najważniejszym
by najpierwsze ciałem się stało
historią
która dopiero z oddali
prawdziwą się staje
tak bliską
że aż własną
i tak rzeczywistą
że aż boli wspomnienie
nie do końca zrealizowane
Jeszcze nieraz tam trzeba będzie wrócić
i dotknąć każdą chwilę
aby nowy kalendarz nie palił zwątpieniem
sumienie nie szeptało koronek utraconych szans
z refrenem drobnych kawałków rozbitej nadziei
i fragmentami czasu
nikomu potrzebnego wysiłku
Zanim nowy początek
w powszedniość się odzieje
przychodzę do Ciebie Panie
z różańcem trzystu sześćdziesięciu pięciu dni
z paciorkami moich małych radości
z litanią dyskretnego żalu
– bo przede wszystkim do siebie
oraz z pieśnią
której i tak wyśpiewać niepodobna
Więc dziękuję Ci za ludzi
którzy przyszli wtedy
gdy byli najbardziej potrzebni
za to że w pośpiechu
nie rozmienili życzliwości
na krzykliwe słowa
lecz cicho szli brzegiem
człowieczej tajemnicy
oni naprawdę nauczyli się rozumieć
i bardziej potrafią słuchać niż mówić
bo myślą najpierw o drugim
dopiero później o sobie
oni wiedzą
choć mówią o tym szeptem
a to znaczy naprawdę
że dobrocią można wciąż na nowo
zdobyć człowieka
i odnaleźć drogę aż do siebie
Dziękuję Ci za łzy
które przyszły tak nieoczekiwanie
jak złodziej o północy
a ludzie dziś już płakać nie potrafią prawdziwie
bo nieustanne użalanie
stało się powszednim chlebem
a powielany krzyk
bez początku i bez końca
odebrał im ostatnie chwile
Dziękuję za ręce o dotyku chleba
za oczy z widokiem na niebo
za słowa które jeszcze słowo znaczą
bo z komunii Słowa Odwiecznego
i Miłości bez ludzkich dopowiedzeń
Oto idę Panie
z nowym kalendarzem
i świeżą nadzieją
idę odnajdywać fragmenty utraconego raju
w gąszczu wydarzeń
zadanego czasu
Pomóż w rozwoju naszego portalu